03-11-2019, 12:11
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-11-2019, 12:12 przez DziedzicPruski.)
Każdy kto pali sam siebie pozycjonuje w grupie ludzi o zwiększonym ryzyku zachorowania na raka płuc i nie ma znaczenia z jakiego tytoniu pali te papierosy. Rak płuc długo nie daje żadnych objawów, nie boli, a więc wcale nie jest powiedziane, że osoby, które teraz palą i mają się dobrze nie mają w sobie raka. Pierwsze widoczne objawy, czyli krew z nos, zadyszka, lekkie zmęczenie, zmiana głosu najczęściej = zgon w 3 miesiące.
W tym momencie trzeba wspomnieć, że umieranie na raka płuc jest zwyczajnie przejepane. Najpierw pojawiają się krwotoki z nosa, czasami z ust, potem zaczyna śmierdzieć z ust rozkładającym się mięsem. Krwotoki zaczynają się pojawiać coraz częściej i są coraz bardziej intensywne. Zaczynają pojawiać się krwotoki wewnętrzne, które są wynikiem pękania przerośniętych guzów nowotworowych. Płyn z tychże guzów zalewa płuca, a co za tym idzie człowiek zaczyna się topić, a żeby pacjent nie utopił się to lekarze wbijają w plecy ok. 20 centymetrowe igły i ściągają to co się wylało. Potem już tylko śpiączka farmakologiczna i do piachu.
Biorąc pod uwagę wrażliwość co poniektórych osób zaoszczędzę wam bardziej drastycznych szczegółów
W tym momencie trzeba wspomnieć, że umieranie na raka płuc jest zwyczajnie przejepane. Najpierw pojawiają się krwotoki z nosa, czasami z ust, potem zaczyna śmierdzieć z ust rozkładającym się mięsem. Krwotoki zaczynają się pojawiać coraz częściej i są coraz bardziej intensywne. Zaczynają pojawiać się krwotoki wewnętrzne, które są wynikiem pękania przerośniętych guzów nowotworowych. Płyn z tychże guzów zalewa płuca, a co za tym idzie człowiek zaczyna się topić, a żeby pacjent nie utopił się to lekarze wbijają w plecy ok. 20 centymetrowe igły i ściągają to co się wylało. Potem już tylko śpiączka farmakologiczna i do piachu.
Biorąc pod uwagę wrażliwość co poniektórych osób zaoszczędzę wam bardziej drastycznych szczegółów