11-11-2019, 2:50
Tylko gdzie jest właśnie ta granica? Człwiek pijący dzień w dzień zapewne takim jest ale czy taki który pije tylko w weekend też nim jest? Wyczekujący soboty i myślący już koło czwartku jak to sobie pofolguje na weekendzie. Któremu jednak coś wypadnie np jazda samochodem i ztego powodu chodzi wkurwiony niemiłosiernie i ciężko wymienić z nim kilka zdań bo jest przygnębiony i zdołowany. Czy taki człowiek jest już alkocholikiem? Albo taki co woli sobie browarka szarpnąć po pracy niż zawieść na trening dzieciaka ? Chyba jak się alk stawia nie ważne w jakich ilościach przed ważnymi rzeczami albo jego brak wpływa wyraźnie na samopoczucie to chyba pora zacząć się nad tym zastanawiać puki tylko jedna ręka w nocniku się moczy