21-07-2018, 15:47
Ja nigdy nie lubiłem alkoholu i go nie lubię.
Próbowałem trochę piwa, ale i piwo mi nie smakowało. Dla mnie alkohol mógłby w ogóle nie istnieć, ale to jest wybór ludzi, bo są tacy, którzy kochają pić alkohol i nigdy z niego nie zrezygnują, np. alkoholicy, a może przede wszystkim oni.
Ja dlatego nie trawię alkoholu, bo miałem niedobre doświadczenia w domu z ojcem i matką, a oni bardzo lubili alkohol i pili praktycznie wszystko, oprócz denaturatu.
Niestety, ale upadli nisko, na własne życzenie. Dziś z nimi nie rozmawiam, nie mam z nimi żadnego kontaktu i cieszę się z tego.
Zresztą, nie mieszkam z nimi od kilkunastu już lat.
To mi trochę zostawiło ślad w psychice, było kiedyś mi z tym bardzo ciężko, dręczyło mnie to, ale sobie musiałem radzić, sam, jedyny, bez wsparcia nikogo.
Dziś jest trochę lepiej, ale nie całkiem dobrze.
Ojciec i matka przez alkohol dużo stracili, nie tylko materialnych rzeczy, ale i dobrą opinię w oczach dalszej rodziny, pozostawili po sobie "piętno" i sami są temu winni.
Ja zawsze byłem przeciwny ich postepowaniu, bardzo mnie to drażniło, męczyło, ale nie mogłem zrobić nic.
Tylko tyle że już się od tych ludzi uwolniłem i mam jakiś tam spokój psychiczny, a oni i tak są na to obojętni.
Próbowałem trochę piwa, ale i piwo mi nie smakowało. Dla mnie alkohol mógłby w ogóle nie istnieć, ale to jest wybór ludzi, bo są tacy, którzy kochają pić alkohol i nigdy z niego nie zrezygnują, np. alkoholicy, a może przede wszystkim oni.
Ja dlatego nie trawię alkoholu, bo miałem niedobre doświadczenia w domu z ojcem i matką, a oni bardzo lubili alkohol i pili praktycznie wszystko, oprócz denaturatu.
Niestety, ale upadli nisko, na własne życzenie. Dziś z nimi nie rozmawiam, nie mam z nimi żadnego kontaktu i cieszę się z tego.
Zresztą, nie mieszkam z nimi od kilkunastu już lat.
To mi trochę zostawiło ślad w psychice, było kiedyś mi z tym bardzo ciężko, dręczyło mnie to, ale sobie musiałem radzić, sam, jedyny, bez wsparcia nikogo.
Dziś jest trochę lepiej, ale nie całkiem dobrze.
Ojciec i matka przez alkohol dużo stracili, nie tylko materialnych rzeczy, ale i dobrą opinię w oczach dalszej rodziny, pozostawili po sobie "piętno" i sami są temu winni.
Ja zawsze byłem przeciwny ich postepowaniu, bardzo mnie to drażniło, męczyło, ale nie mogłem zrobić nic.
Tylko tyle że już się od tych ludzi uwolniłem i mam jakiś tam spokój psychiczny, a oni i tak są na to obojętni.
Jestem sobie.