23-05-2019, 0:18
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-05-2019, 0:20 przez lebensgefahr.)
będę się kłócić z tym, że alko nie przynosi nic dobrego. osobiście nie wyobrażam sobie siebie i tego, co robiłabym, do czego byłabym zdolna, gdyby nie piwo. owszem, sporadycznie bywało przyczyną problemów, ale gdyby go nie było... albo nie byłoby mnie, albo i większej rzeszy ludzi przy okazji.
i to nie znaczy, że namawiam do picia. bo tego nie robię. mówię tylko o faktach. jestem alkoholikiem, a ściślej piwoholikiem (wóda moża dla mnie nie istnieć) i to mi w pewnych kwestiach pomaga. ot, choćby w kwestii zaburzeń odżywiania. może kiedyś napiszę więcej, może niektórzy już to ode mnie kiedyś słyszeli.
tak, czy tak, alko to nie tylko patologia. ja piję i normalnie (ale co to w ogóle jest normalność?) funkcjonuję. innym nie szkodzę (potwierdzone info z zewnątrz i od otoczenia). nie myślę nietrzeźwo - ludzie raczej chwalą moją inteligencję.
poza tym, gdy słyszę głosy typu: "zakazać alko na całym świecie dla dobra ludzkości", to zaczynam się zastanawiać, ile autor tego stwierdzenia musiał wypić ;p
i to nie znaczy, że namawiam do picia. bo tego nie robię. mówię tylko o faktach. jestem alkoholikiem, a ściślej piwoholikiem (wóda moża dla mnie nie istnieć) i to mi w pewnych kwestiach pomaga. ot, choćby w kwestii zaburzeń odżywiania. może kiedyś napiszę więcej, może niektórzy już to ode mnie kiedyś słyszeli.
tak, czy tak, alko to nie tylko patologia. ja piję i normalnie (ale co to w ogóle jest normalność?) funkcjonuję. innym nie szkodzę (potwierdzone info z zewnątrz i od otoczenia). nie myślę nietrzeźwo - ludzie raczej chwalą moją inteligencję.
poza tym, gdy słyszę głosy typu: "zakazać alko na całym świecie dla dobra ludzkości", to zaczynam się zastanawiać, ile autor tego stwierdzenia musiał wypić ;p