Nie, nie chodzi o to, żeby każdego "wrzucać do jednego worka", kto jest uzależniony od alkoholu.
Ja np. znałem gościa, znajomy, który już od kilku lat nie żyje, lubił sobie popić, ale zawsze u siebie w domu i nigdy nie chodził do nikogo na alkohol, nie siedział na ławkach na ulicy.
Pił za własne pieniądze i od nikogo nie brał. Zresztą, on był też trochę naiwny i jego niektórzy wykorzystywali.
Nie jedna kobieta go wykorzystała, okradła z pieniędzy, przychodzili do niego różni ludzie, żeby "szukać okazji" i go tylko wykorzystać.
Często nawet, jak był pijany, to ktoś to wykorzystywał i go okradał z różnych rzeczy, a przede wszystkim z pieniędzy.
Ludzi pijanych tez się wykorzystuje.
On raczej nie miał takiego problemu, żeby coś tracić, gdy pił, a potrafił przez ponad tydzień pić, jeżeli posmakował, to miał tzw. "ciągi alkoholowe".
Jakoś miał na alkohol pieniądze, nikt jemu nie stawiał, a alkohol kosztuje i biedny, mający parę groszy, nie mógłby sobie pozwolić na kupowanie alkoholu, i to VÓDKI.
Znajomy pił prawie zawsze VÓDKĘ, bo nie przepadał za bardzo za innym alkoholem.
Może, poza tym, że, gdy pijany, zapraszał do siebie różnych ludzi i go czasem okradali, bo człowiek pijany nie ma kontroli i nie za bardzo pamięta, co się wokół niego dzieje.
Ale jakoś płacił za wszystkie rachunki, za czynsz i, mimo że lubił alkohol, nie zatracił się tak bardzo.
Było też tak, że częstował innych alkoholem, on zawsze za alkohol płacił, a ktoś nawet złotówki do tego nie dołożył. Korzystali z jego pieniędzy, żeby się napić za darmo, bo stawiał.
Ale tak było i tak jest nie tylko w jego przypadku.
Wielu jest ALKOHOLIKÓW, którzy sami nigdy się do niczego nie poczuwali, ale od innych korzystali, brali, na cudzy koszt.
To już jest "pasożytowanie" na innych.
Nie każdy tak się zachowuje alkoholik, ale wielu alkoholików, tak. Trzeba sobie powiedzieć tak otwarcie, że ludzie uzależnieni zatracają wartości, godność, zniżają się do najniższego poziomu i spadają na DNO...
Do tego prowadzi alkoholizm, ale nie w każdym przypadku tak jest.
Nie trzeba uogólniać.
Natomiast, żeby z tego wyjść i zacząć normalnie żyć, funkcjonować, sam człowiek tego musi chcieć, tak od siebie, szczerze. Bez tego, nikt nie pomoże, bo nie ma takiej mocy, nigdzie.
Znajomy natomiast też chorował i nie powinien pić alkoholu, bo zdrowy do picia nie był. Słyszałem, że to mogło być przyczyną śmierci.
Gdyby bardziej o siebie zadbał, to żyłby nadal, ale stało się inaczej. Trochę nie prowadził swojego życia dobrze, nie korzystał z wypoczynku, nie jeździł do sanatorium, a to jemu zalecał lekarz.
Zaniedbał to i sam sobie zaszkodził.
Z alkoholikami też jest tak, że oni są zaniedbani, nie dożywieni, mają osłabiony organizm i to też prowadzi do śmierci.
Nie mówiąc już o tym, że są też ludzie bezdomni, również w większości przypadków osoby uzależnione od alkoholu i, w okresie zimowym, niektórzy zamarzają na mrozie.
Już teraz, media informowały o kilku przypadkach zamarznięć bezdomnych na mrozie.
Ja np. znałem gościa, znajomy, który już od kilku lat nie żyje, lubił sobie popić, ale zawsze u siebie w domu i nigdy nie chodził do nikogo na alkohol, nie siedział na ławkach na ulicy.
Pił za własne pieniądze i od nikogo nie brał. Zresztą, on był też trochę naiwny i jego niektórzy wykorzystywali.
Nie jedna kobieta go wykorzystała, okradła z pieniędzy, przychodzili do niego różni ludzie, żeby "szukać okazji" i go tylko wykorzystać.
Często nawet, jak był pijany, to ktoś to wykorzystywał i go okradał z różnych rzeczy, a przede wszystkim z pieniędzy.
Ludzi pijanych tez się wykorzystuje.
On raczej nie miał takiego problemu, żeby coś tracić, gdy pił, a potrafił przez ponad tydzień pić, jeżeli posmakował, to miał tzw. "ciągi alkoholowe".
Jakoś miał na alkohol pieniądze, nikt jemu nie stawiał, a alkohol kosztuje i biedny, mający parę groszy, nie mógłby sobie pozwolić na kupowanie alkoholu, i to VÓDKI.
Znajomy pił prawie zawsze VÓDKĘ, bo nie przepadał za bardzo za innym alkoholem.
Może, poza tym, że, gdy pijany, zapraszał do siebie różnych ludzi i go czasem okradali, bo człowiek pijany nie ma kontroli i nie za bardzo pamięta, co się wokół niego dzieje.
Ale jakoś płacił za wszystkie rachunki, za czynsz i, mimo że lubił alkohol, nie zatracił się tak bardzo.
Było też tak, że częstował innych alkoholem, on zawsze za alkohol płacił, a ktoś nawet złotówki do tego nie dołożył. Korzystali z jego pieniędzy, żeby się napić za darmo, bo stawiał.
Ale tak było i tak jest nie tylko w jego przypadku.
Wielu jest ALKOHOLIKÓW, którzy sami nigdy się do niczego nie poczuwali, ale od innych korzystali, brali, na cudzy koszt.
To już jest "pasożytowanie" na innych.
Nie każdy tak się zachowuje alkoholik, ale wielu alkoholików, tak. Trzeba sobie powiedzieć tak otwarcie, że ludzie uzależnieni zatracają wartości, godność, zniżają się do najniższego poziomu i spadają na DNO...
Do tego prowadzi alkoholizm, ale nie w każdym przypadku tak jest.
Nie trzeba uogólniać.
Natomiast, żeby z tego wyjść i zacząć normalnie żyć, funkcjonować, sam człowiek tego musi chcieć, tak od siebie, szczerze. Bez tego, nikt nie pomoże, bo nie ma takiej mocy, nigdzie.
Znajomy natomiast też chorował i nie powinien pić alkoholu, bo zdrowy do picia nie był. Słyszałem, że to mogło być przyczyną śmierci.
Gdyby bardziej o siebie zadbał, to żyłby nadal, ale stało się inaczej. Trochę nie prowadził swojego życia dobrze, nie korzystał z wypoczynku, nie jeździł do sanatorium, a to jemu zalecał lekarz.
Zaniedbał to i sam sobie zaszkodził.
Z alkoholikami też jest tak, że oni są zaniedbani, nie dożywieni, mają osłabiony organizm i to też prowadzi do śmierci.
Nie mówiąc już o tym, że są też ludzie bezdomni, również w większości przypadków osoby uzależnione od alkoholu i, w okresie zimowym, niektórzy zamarzają na mrozie.
Już teraz, media informowały o kilku przypadkach zamarznięć bezdomnych na mrozie.
Jestem sobie.