Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Picie alkoholu / Alkoholizm.
#11
no to może na początek opisze moją historyjkę z używkami.
Jak miałem 13 lat pierwszy raz spróbowałem alkoholu i... przypasował mi bardzo. Ceniłem sobie w nim to co ceni każdy gówniarz w alkoholu. Dawał mi śmiałość, odwagę, spokój,... ble ble ble wiadomo. Alk w narastającym stopniu towarzyszył mi do trzydziestki. Po drodze skosztowałem innych używek. W wieku 14 lat zacząłem palić a w wieku 15 palić zioło. Później pojawiły się nasze polskie grzybki gdy miałem jakieś 19 może 20 lat. Wrzucałem je "sezonowo" prawie każdej jesieni gdy sobie rosły na łąkach. Później w wieku 20 może 21 lat zakosztowałem w twardszych rozrywkach. Amfetamina "dropsy" czasem nawet jakieś lekarstwa na grypę (przy przedawkowaniu też dają kopa) kilka razy dopy i substancje których nawet już nie pamiętam nazwy przy czym ta pierwsza... uf polubiłem ją na tyle, że przez jakieś półtora roku wciągałem ją (i nie tylko)nagminnie . Oczywiście miałem przez to kłopoty z prawem. Po czasie głównie piłem a sporadycznie ćpałem(gównie choć nie zawsze). Bilans tych zabaw jest do dupy prosto rzecz ujmując. Zaniedbałem zdrowie, relacje rodzinne, prace, miałem próbę samobójczą. Na szczęście w wieku 30 lat trafiłem na odwyk i od ponad 3 lat nie piję i nie ćpam choć zażywam jeszcze małą dawkę leków( mam nadzieję, że już nie długo). Aha, przez ten mętny czas około 10 lat wiedziałem, że jest ze mną coś nie tak. Miałem jakieś dziwne ataki paniki w sytuacjach społecznych, doszło już nawet do tego, że nie mogłem sobie pojeść ani się napić w miejscu publicznym bo strasznie telepały się mi ręce a w ekstremalnych warunkach cały się trząsłem i tu znalazłem(eureka!!!) lekarstwo na moje przypadłości, alkohol i.... popłynąłem. Cóż, trudno nie jestem jakimś ewenementem. Po wyjściu z odwyku zacząłem drążyć temat co oprócz uzależnień jest ze mną nie tak. Wertowałem internet czytałem o nerwicach wszelakiego rodzaju, przewijała mi się też fobia społeczna, ale z jakiś przyczyn omijałem to zagadnienie aż w końcu postanowiłem sprawdzić i BUM!!!! ja pierdole to przecież kurła wypisz wymaluj opis mnie.
Odpowiedz
#12
Tak samo Żagiel zaczynało się moje picie, od wali z nieśmiałoscią... nie da sie ukryć ani zaprzeczyć, że nie ma lepszego lekarstwa na fobie i nieśmiałość niż alkohol.
"Every day above ground is a good day"
[Obrazek: giphy.gif] [Obrazek: 7HJSGks.jpg]
Odpowiedz
#13
o tak, Alkohol cudownie uspokaja i nie trzeba nawet szukać apteki
Odpowiedz
#14
(20-07-2018, 12:32 )żagiel napisał(a): o tak, Alkohol cudownie uspokaja i nie trzeba nawet szukać apteki



Tak ale to działa tylko na chwilę i można się łatwo uzależnić.
Odpowiedz
#15
(20-07-2018, 16:52 )michal90 napisał(a):
(20-07-2018, 12:32 )żagiel napisał(a): o tak, Alkohol cudownie uspokaja i nie trzeba nawet szukać apteki



Tak ale to działa tylko na chwilę i można się łatwo uzależnić.
To prawda, ale jak odkrywasz swoje problemy i zauwazasz ze alk pomaga to o tym nie myslisz... Cool
"Every day above ground is a good day"
[Obrazek: giphy.gif] [Obrazek: 7HJSGks.jpg]
Odpowiedz
#16
racja. Alkoholizm się świetnie rozwija na podłożach typu fobia lub lęki. No ale kto się tym martwi w wieku 20 lat( bo ja się nie martwiłem). To nie jest tak, że nie wiesz, że grozi Ci nałóg, ale jak się już orientujesz to przeważnie jest za późno. Z drugiej strony jak na razie ogarnąłem alkohol to przynajmniej nie uciekam w niego nawet sporadycznie. Nie ma tego złego... jak to się mawia
Odpowiedz
#17
Ja nigdy nie lubiłem alkoholu i go nie lubię.
Próbowałem trochę piwa, ale i piwo mi nie smakowało. Dla mnie alkohol mógłby w ogóle nie istnieć, ale to jest wybór ludzi, bo są tacy, którzy kochają pić alkohol i nigdy z niego nie zrezygnują, np. alkoholicy, a może przede wszystkim oni.

Ja dlatego nie trawię alkoholu, bo miałem niedobre doświadczenia w domu z ojcem i matką, a oni bardzo lubili alkohol i pili praktycznie wszystko, oprócz denaturatu.
Niestety, ale upadli nisko, na własne życzenie. Dziś z nimi nie rozmawiam, nie mam z nimi żadnego kontaktu i cieszę się z tego.
Zresztą, nie mieszkam z nimi od kilkunastu już lat.
To mi trochę zostawiło ślad w psychice, było kiedyś mi z tym bardzo ciężko, dręczyło mnie to, ale sobie musiałem radzić, sam, jedyny, bez wsparcia nikogo.
Dziś jest trochę lepiej, ale nie całkiem dobrze.
Ojciec i matka przez alkohol dużo stracili, nie tylko materialnych rzeczy, ale i dobrą opinię w oczach dalszej rodziny, pozostawili po sobie "piętno" i sami są temu winni.
Ja zawsze byłem przeciwny ich postepowaniu, bardzo mnie to drażniło, męczyło, ale nie mogłem zrobić nic.
Tylko tyle że już się od tych ludzi uwolniłem i mam jakiś tam spokój psychiczny, a oni i tak są na to obojętni.
Jestem sobie. 
Odpowiedz
#18
Jestem uzależniony krzyżowo od alkoholu i morfiny(choć substancji z którymi miałem krótsze/dłuższe epizody było dość sporo, z bardziej znanych dragów nie tknąłem do tej pory chyba tylko lsd). Jeśli chodzi o alkohol - nie tknąłem kropelki od ponad dwóch i pół roku, jeśli chodzi o morfinę - tutaj sprawa wygląda trochę gorzej, bo "leczę" się obecnie substytucyjnie, ale mam nadzieję poradzić sobie i z tym w bliższej przyszłości.
Co do przyczyn tego wszystkiego to standardowo jak panowie wyżej, też zaczynałem wcześnie i też w celu niwelowania fobii, przypuszczam też, że obciążenie genetyczne z obu stron(krewnych z depresjami i alkoholizmami trochę by się u mnie znalazło) również mogło mieć na to wpływ, tak jak i sporo własnej głupoty i nieodpowiedzialności.
Odpowiedz
#19
"krzyżówka", witaj w klubie. Po prostu uzależnienie od nietrzeźwości z różnymi preferencjami
Odpowiedz
#20
Ja, jak widzę na ulicach, czy gdziekolwiek osoby pijane, zataczające się lub pospolitych "alkoholików", wyglądających, jakby wyszli dopiero z jakiejś jaskini, to od razu mnie to odrzuca...

Znam jednego takiego gościa, z którym nie rozmawiam w ogóle, niechętnie nawet do niego podchodzę, ale mieszkam on "za płotem", obok domu mojej ciotki, w innej miejscowości.
Gość stracił wszystko przez alkohol, nawet rodzina się od niego odwróciła i nie chcą go znać ( nie ma się co temu dziwić ) i teraz nie ma nawet żadnych dochodów, a do jakiejś roboty już się nie nadaje, więc chodzi i zbiera jakiś złom, coś tam zbiera od ludzi i potem to sprzedaje, żeby mieć na najtańszy alkohol.
A poza tym, jak nic jemu się nie uda sprzedać, to chodzi po ludziach i wyciąga parę groszy na to, żeby mieć za co pić.
Ale ludzie mu nie dają już żadnych pieniędzy, bo wiedzą, na co przeznacza.
Tam go wszyscy znają, gdzie mieszka, a raczej nikt nie chce wspierać alkoholików finansowo. Jeżeli chce się jemu pić, bo organizm się tego domaga, to sam sobie może zarobić lub czegoś nazbierać, jakiegoś złomu, co czasami robi, ale i na to trzeba mieć siłę.
A  z tego co ja widzę, to on już ledwo chodzi, bo zniszczył sobie zdrowie przez alkohol.
I takich, jak ten gość, jest wielu, wszędzie.
Alkohol jest dla ludzi, ale takich, którzy potrafią go pić umiejętnie i wiedzą, gdzie jest granica, gdzie trzeba przestać.
Jeżeli ktoś tego nie potrafi, no to nie powinien w ogóle ruszać alkoholu, ale  jak to wytłumaczyć takim ludziom?
Przecież nikt nikomu nie zabroni pić alkoholu, bo jest wolność.

Trochę słuchałem różnych audycji na temat uzależnień od alkoholu, ponieważ temat mnie ciekawił i jest trudno z tego dziadostwa wyjść.
Tym, którym się udaje, mają naprawdę szczęście. Ale ja sam nigdy nie byłem uzależniony, nigdy nie miałem z tym problemu, więc tego nie odczuwałem, jak osoby uzależnione.
Jestem sobie. 
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości