Na czym polegał "fenomen" PRLu i dlaczego upadł.
Czyli w sumie to o czym do dzisiaj mało się mówi. Na czym. m.in polegało to że epokę Gierka oceniano lepiej od gomułkowskiej?
To taka w zasadzie kwintesencja PRLu. Jak mówi sam górnik, realnej pracy jest 3 godziny czasami trochę więcej. On sam mówi że to system zarządzania przeniesiony z lat 70-tych. Ma rację. To się zaczęło od epoki gierkowskiej. Cały czas, ciągnęli przez 19 lat, do 1989 roku. W teorii liczone mają że pracują 8 godzin bo liczą im wszystko, zjazd na dół, zjazd na miejsce wydobycia, powrót, przerwy, mycie, wypełnienie papierologii. itp. Nie liczy się efektywnego czasu pracy. To ledwie wstęp do całej reszty, bo się na tym nie kończy.
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/a...niach.html
Naturalnie kopalnie w PRLu nie były wyjątkiem, były jednym z przykładów, bo inne branże funkcjonowały w bardzo podobny sposób, byłe pewne różnice, jedne funkcjonowały lepiej drugie gorzej, jedne wypracowywały mniej drugie więcej jednak wszędzie jakoś "naciągano" czas pracy. Wszędzie zastanawiano się jak z na przykład 4 godzin konkretnej pracy wyciągnąć na 8 godzin, jak z 6 godzin uczynić 8. itd. Fałszowano tak naprawdę te podbijane karty oraz dokumentacje przedsiębiorstw. Płacono jak za 8 godzin pracy.
Do tego dochodziły w zależności od branży, płacowe 13-nastki czy inne dodatki. Nie wspominając już o tych wszystkich bonach na wakacje, na paliwo, na samochód, na mieszkanie itd. Teraz sprawdźcie sobie ile zwykle w różnych branżach wtedy się zarabiało, wyłącznie samej pensji. Bez pozostałych profitów. Robotnicy zwykle mieli po 3- 3.5 tysiąca złotych na czysto. Jeśli brać wartość nabywczą tych pieniędzy to odpowiadają one wartości nabywczej dla Polski dla roku 2016. To nie są jakieś "inflacyjne" kwoty.
https://wielkahistoria.pl/czy-za-gierka-...latach-70/
To teraz niech każdy zada sobie pytanie jeśli efektywny czas pracy to najczęściej było 3-6 godzin dziennie, nie to co na papierze to jak było ich stać na tego typu wypłaty? Jak to mogło długo przetrwać? Naturalnie mówię tu o większości branż i zakładów. Nie raz nie było żadnych ok. 200 godzin miesięcznie pracy a tak na prawdę po 60 godzin wzwyż. Nie raz zamykało się w przedziale 60-120 godzin miesięcznie. To dodajcie sobie jeszcze te wcześniej wspomniane 13- nastki, te wszystkie obiecane programy bo zyski z przedsiębiorstw miały jeszcze pokryć te wszystkie wycieczki, mieszkania, samochody, dodatki itd.
Należy jeszcze dodać przecież totalny brak jakiegokolwiek wyciągania konsekwencji, próby zmiany stanu rzeczy, jakiejkolwiek karności. Zarówno wobec kadry pracowniczej, kierowników jak i lokalnych struktur partii. Do tego gwarancję zatrudnienia. Czyli nie wolno było nikogo zwolnić. Nawet nie tylko za te 3-6 godzin pracy ale nawet jak na te standardy pracował jeszcze mniej, bo bywali i tacy ludzie. To są te słynne gwarancje zatrudnienia, to jak to system troszczył się o robotnika.
No i jak sobie jeszcze dodacie do tego praktycznie wieczne zamrożenie cen, czyli to co te przedsiębiorstwa mogły uzyskać za to co produkowały to się odsłania jeszcze więcej. Jednocześnie w międzyczasie padały hasła o wielkiej, wybitnej wręcz produktywności, o 200 czy nawet 300 % normy.
Dlatego między innymi ludzie do dziś idealizują tamta epokę, mówią że za Gierka było lepiej, padają jakieś hasła typu " Komuno wróć" itd. Jak tak porządnie przepytać, ktoś jest naprawdę szczery, nie kłamie tak jak wtedy próbowano kłamać można się dowiedzieć o co konkretnie chodzi. Poza głównymi hasłami, poza jakimiś historycznymi, zbyt ogólnikowymi kalkami.
Oni, cała ta tamtejsza propaganda, tamtejsi towarzysze, ideolodzy wmawiali wtedy ludziom że oszukali kapitalizm, oszukali prawa ekonomii, oszukali prawa rynku. W sensie pozytywnym. Że coś takiego może mieć konsekwencje jedynie w państwach Zachodu, w ich kapitalizmie, tutaj to nie występuje. Tutaj po prostu jest kontrolowane poprzez mechanizmy i narzędzia których nie ma w innych systemach. Inne państwa tego sobie nie wprowadzają bo po prostu są głupi. Jak chcą żeby ich kapitaliści wyzyskiwali to ich prawo.
Czyli w sumie to o czym do dzisiaj mało się mówi. Na czym. m.in polegało to że epokę Gierka oceniano lepiej od gomułkowskiej?
To taka w zasadzie kwintesencja PRLu. Jak mówi sam górnik, realnej pracy jest 3 godziny czasami trochę więcej. On sam mówi że to system zarządzania przeniesiony z lat 70-tych. Ma rację. To się zaczęło od epoki gierkowskiej. Cały czas, ciągnęli przez 19 lat, do 1989 roku. W teorii liczone mają że pracują 8 godzin bo liczą im wszystko, zjazd na dół, zjazd na miejsce wydobycia, powrót, przerwy, mycie, wypełnienie papierologii. itp. Nie liczy się efektywnego czasu pracy. To ledwie wstęp do całej reszty, bo się na tym nie kończy.
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/a...niach.html
Naturalnie kopalnie w PRLu nie były wyjątkiem, były jednym z przykładów, bo inne branże funkcjonowały w bardzo podobny sposób, byłe pewne różnice, jedne funkcjonowały lepiej drugie gorzej, jedne wypracowywały mniej drugie więcej jednak wszędzie jakoś "naciągano" czas pracy. Wszędzie zastanawiano się jak z na przykład 4 godzin konkretnej pracy wyciągnąć na 8 godzin, jak z 6 godzin uczynić 8. itd. Fałszowano tak naprawdę te podbijane karty oraz dokumentacje przedsiębiorstw. Płacono jak za 8 godzin pracy.
Do tego dochodziły w zależności od branży, płacowe 13-nastki czy inne dodatki. Nie wspominając już o tych wszystkich bonach na wakacje, na paliwo, na samochód, na mieszkanie itd. Teraz sprawdźcie sobie ile zwykle w różnych branżach wtedy się zarabiało, wyłącznie samej pensji. Bez pozostałych profitów. Robotnicy zwykle mieli po 3- 3.5 tysiąca złotych na czysto. Jeśli brać wartość nabywczą tych pieniędzy to odpowiadają one wartości nabywczej dla Polski dla roku 2016. To nie są jakieś "inflacyjne" kwoty.
https://wielkahistoria.pl/czy-za-gierka-...latach-70/
To teraz niech każdy zada sobie pytanie jeśli efektywny czas pracy to najczęściej było 3-6 godzin dziennie, nie to co na papierze to jak było ich stać na tego typu wypłaty? Jak to mogło długo przetrwać? Naturalnie mówię tu o większości branż i zakładów. Nie raz nie było żadnych ok. 200 godzin miesięcznie pracy a tak na prawdę po 60 godzin wzwyż. Nie raz zamykało się w przedziale 60-120 godzin miesięcznie. To dodajcie sobie jeszcze te wcześniej wspomniane 13- nastki, te wszystkie obiecane programy bo zyski z przedsiębiorstw miały jeszcze pokryć te wszystkie wycieczki, mieszkania, samochody, dodatki itd.
Należy jeszcze dodać przecież totalny brak jakiegokolwiek wyciągania konsekwencji, próby zmiany stanu rzeczy, jakiejkolwiek karności. Zarówno wobec kadry pracowniczej, kierowników jak i lokalnych struktur partii. Do tego gwarancję zatrudnienia. Czyli nie wolno było nikogo zwolnić. Nawet nie tylko za te 3-6 godzin pracy ale nawet jak na te standardy pracował jeszcze mniej, bo bywali i tacy ludzie. To są te słynne gwarancje zatrudnienia, to jak to system troszczył się o robotnika.
No i jak sobie jeszcze dodacie do tego praktycznie wieczne zamrożenie cen, czyli to co te przedsiębiorstwa mogły uzyskać za to co produkowały to się odsłania jeszcze więcej. Jednocześnie w międzyczasie padały hasła o wielkiej, wybitnej wręcz produktywności, o 200 czy nawet 300 % normy.
Dlatego między innymi ludzie do dziś idealizują tamta epokę, mówią że za Gierka było lepiej, padają jakieś hasła typu " Komuno wróć" itd. Jak tak porządnie przepytać, ktoś jest naprawdę szczery, nie kłamie tak jak wtedy próbowano kłamać można się dowiedzieć o co konkretnie chodzi. Poza głównymi hasłami, poza jakimiś historycznymi, zbyt ogólnikowymi kalkami.
Oni, cała ta tamtejsza propaganda, tamtejsi towarzysze, ideolodzy wmawiali wtedy ludziom że oszukali kapitalizm, oszukali prawa ekonomii, oszukali prawa rynku. W sensie pozytywnym. Że coś takiego może mieć konsekwencje jedynie w państwach Zachodu, w ich kapitalizmie, tutaj to nie występuje. Tutaj po prostu jest kontrolowane poprzez mechanizmy i narzędzia których nie ma w innych systemach. Inne państwa tego sobie nie wprowadzają bo po prostu są głupi. Jak chcą żeby ich kapitaliści wyzyskiwali to ich prawo.