Kolejny bezkarny niemiecki nazista, Jakub Lolgen, dowódca Einsatzkommando 16. Skazywał na śmierć ludzi w Bydgoszczy. Z jego rozkazu zginęło 350 osób jak wynika z dokumentów które Lolgen pozostawił po sobie.
Autorzy artykułu rozmawiają także z rodziną Lolgena, jego dziećmi i wnukami. Przedstawiają też historie jednego z rozstrzelanych Polaków, którego dokonała Einsatzkommando 16 pod zwierzchnictwem Jakuba Lolgena.
https://magazyn.wp.pl/artykul/bielinski-...-jego-kata
Jakub Lolgen za swoje uczestnictwo w przemyśle mordowania był sądzony dwa razy. Za pierwszym razem zaraz po II wojnie światowej pod kuratelą aliantów ale wtedy o Lolgenie nie wiedziano wszystkiego. Stwierdzono że roczne internowanie przed procesem, grzywna w wysokości czteromiesięcznej pensji jaką pobierał to wystarczająca kara.
Następny proces odbył się w 1966 r. kiedy o Lolgenie wiedziano już zdecydowanie więcej. On i jego prawnik użyli standardowej linii obrony o tym że wypełniał swoje obowiązki pod przymusem, nie chciał być na terenie okupowanym, nie chciał się tym zajmować ale nie miał innego wyjścia. Sąd stwierdził że oskarżyciele muszą podważyć to że faktycznie nie chciał być na terenie Polski opanowanej przez nazistów, że nie groziła mu kara śmierci za odmowę wykonania rozkazów, czego do końca nie udało się przeprowadzić. Wobec tego Lolgen wygrał proces i pozostał bezkarny.
To zdanie jest przerażające :
"Andreas zdaje sobie sprawę z faktu, że gdyby proces jego dziadka odbywał się dziś, to najpewniej nie skończyłby się uniewinnieniem. – Jest dla mnie jasne, że ówczesny wymiar sprawiedliwości był pełen ludzi z nazistowską przeszłością – mówi"
W części procesów, raczej większości a nie mniejszości jedni naziści sądzili drugich nazistów. Stąd tak wiele uniewinnień , umorzeń czy śmiesznych, łagodnych wyroków. Dotyczy to procesów rozpoczętych nawet i kilkadziesiąt lat licząc od 1945 r.
Autorzy artykułu rozmawiają także z rodziną Lolgena, jego dziećmi i wnukami. Przedstawiają też historie jednego z rozstrzelanych Polaków, którego dokonała Einsatzkommando 16 pod zwierzchnictwem Jakuba Lolgena.
https://magazyn.wp.pl/artykul/bielinski-...-jego-kata
Jakub Lolgen za swoje uczestnictwo w przemyśle mordowania był sądzony dwa razy. Za pierwszym razem zaraz po II wojnie światowej pod kuratelą aliantów ale wtedy o Lolgenie nie wiedziano wszystkiego. Stwierdzono że roczne internowanie przed procesem, grzywna w wysokości czteromiesięcznej pensji jaką pobierał to wystarczająca kara.
Następny proces odbył się w 1966 r. kiedy o Lolgenie wiedziano już zdecydowanie więcej. On i jego prawnik użyli standardowej linii obrony o tym że wypełniał swoje obowiązki pod przymusem, nie chciał być na terenie okupowanym, nie chciał się tym zajmować ale nie miał innego wyjścia. Sąd stwierdził że oskarżyciele muszą podważyć to że faktycznie nie chciał być na terenie Polski opanowanej przez nazistów, że nie groziła mu kara śmierci za odmowę wykonania rozkazów, czego do końca nie udało się przeprowadzić. Wobec tego Lolgen wygrał proces i pozostał bezkarny.
To zdanie jest przerażające :
"Andreas zdaje sobie sprawę z faktu, że gdyby proces jego dziadka odbywał się dziś, to najpewniej nie skończyłby się uniewinnieniem. – Jest dla mnie jasne, że ówczesny wymiar sprawiedliwości był pełen ludzi z nazistowską przeszłością – mówi"
W części procesów, raczej większości a nie mniejszości jedni naziści sądzili drugich nazistów. Stąd tak wiele uniewinnień , umorzeń czy śmiesznych, łagodnych wyroków. Dotyczy to procesów rozpoczętych nawet i kilkadziesiąt lat licząc od 1945 r.