Handel kobietami w Meksyku.
https://www.onet.pl/styl-zycia/noizz/w-m...d,3796b4dc
Handel kobietami na żonę w niektórych regionach Meksyku ma być tzw tradycją i ma być ważniejszy niż prawo stanowe czy krajowe.
Meksykańscy urzędnicy załamują ręce.
Twierdzą że nie mają jak kontrolować wiosek a nawet bywa to niebezpieczne. Generalnie przez większość czasu tam nie wchodzą.
Coś takiego jak alimenty nie istnieje, mąż sobie porzuca żonę czy wyrzuca ją z domu razem z dziećmi jak chce i kiedy chce.
Kobiety mają zwykle po 5-10 dzieci i mają obowiązek oddawać się mężowi kiedy on chce. Mąż egzekwuje sobie ten obowiązek jak chce. W mentalności nie istnieje coś takiego jak gwałt małżeński.
Antykoncepcja czy po prostu planowanie rodziny to raczej abstrakcja.
Rzadko kiedy w tych regionach Meksyku ktoś jest realnie za to skazany, zazwyczaj nawet nie ma żadnych procesów, śledztw.
Prowincja żyje sobie jak chce, znaczy jak chce tego jej męska część.
Kobiety rodzą dzieci i dziewczynki dość często są sprzedawane, nie to żeby ktoś się pytał o zgodę sprzedawanych czy ich matek. Oczywiście decyduje senior rodu na którego nie można powiedzieć złego słowa żeby się przypadkiem nie zdenerwował. To w końcu odpowiedzialny ojciec i mąż który w ten sposób utrzymuje rodzinę.
Pozbędzie się jednego człowieka do wykarmienia i jeszcze na tym zarobi, dla niego to podwójny zysk.
Jakby się ktoś pytał to naturalnie są bardzo rodzinni a najbardziej senior rodu, dumny sam z siebie.
Także oficjalnie zazwyczaj to gorliwy katolik, znaczy tak się przedstawia.
Tak faktycznie to słabo z tym praktykowaniem poza zewnętrznymi formami które stwarzają pozorne wrażenie. To że ktoś chodzi do kościoła, ma jakąś religijną figurkę w domu czy w kieszeni nosi różaniec nie oznacza że jest praktykującym katolikiem. To że się przeżegna przed praca, przed jedzeniem to też nie jest w końcu najistotniejsze.
Chodzi przede wszystkim o traktowanie drugiego człowieka i przestrzeganie zasad moralnych a nie cała otoczka.
Co z tego że ktoś powołuje się na matkę boską jak jest podłym człowiekiem?
Czyli można by rzec że to taki drugi Afganistan, czy właściwie jego część czyli prowincja.
Nawet następuje dość zbliżona analogia z przemysłem narkotykowym.
https://www.onet.pl/styl-zycia/noizz/w-m...d,3796b4dc
Handel kobietami na żonę w niektórych regionach Meksyku ma być tzw tradycją i ma być ważniejszy niż prawo stanowe czy krajowe.
Meksykańscy urzędnicy załamują ręce.
Twierdzą że nie mają jak kontrolować wiosek a nawet bywa to niebezpieczne. Generalnie przez większość czasu tam nie wchodzą.
Coś takiego jak alimenty nie istnieje, mąż sobie porzuca żonę czy wyrzuca ją z domu razem z dziećmi jak chce i kiedy chce.
Kobiety mają zwykle po 5-10 dzieci i mają obowiązek oddawać się mężowi kiedy on chce. Mąż egzekwuje sobie ten obowiązek jak chce. W mentalności nie istnieje coś takiego jak gwałt małżeński.
Antykoncepcja czy po prostu planowanie rodziny to raczej abstrakcja.
Rzadko kiedy w tych regionach Meksyku ktoś jest realnie za to skazany, zazwyczaj nawet nie ma żadnych procesów, śledztw.
Prowincja żyje sobie jak chce, znaczy jak chce tego jej męska część.
Kobiety rodzą dzieci i dziewczynki dość często są sprzedawane, nie to żeby ktoś się pytał o zgodę sprzedawanych czy ich matek. Oczywiście decyduje senior rodu na którego nie można powiedzieć złego słowa żeby się przypadkiem nie zdenerwował. To w końcu odpowiedzialny ojciec i mąż który w ten sposób utrzymuje rodzinę.
Pozbędzie się jednego człowieka do wykarmienia i jeszcze na tym zarobi, dla niego to podwójny zysk.
Jakby się ktoś pytał to naturalnie są bardzo rodzinni a najbardziej senior rodu, dumny sam z siebie.
Także oficjalnie zazwyczaj to gorliwy katolik, znaczy tak się przedstawia.
Tak faktycznie to słabo z tym praktykowaniem poza zewnętrznymi formami które stwarzają pozorne wrażenie. To że ktoś chodzi do kościoła, ma jakąś religijną figurkę w domu czy w kieszeni nosi różaniec nie oznacza że jest praktykującym katolikiem. To że się przeżegna przed praca, przed jedzeniem to też nie jest w końcu najistotniejsze.
Chodzi przede wszystkim o traktowanie drugiego człowieka i przestrzeganie zasad moralnych a nie cała otoczka.
Co z tego że ktoś powołuje się na matkę boską jak jest podłym człowiekiem?
Czyli można by rzec że to taki drugi Afganistan, czy właściwie jego część czyli prowincja.
Nawet następuje dość zbliżona analogia z przemysłem narkotykowym.