Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Problem z relacjami na tle służbowym.
#1
Witam serdecznie!

 Kilka lat wstecz byłem na starym forum Fobicy.
Później na dłużej zniknąłem, a teraz z racji, że potrzebuje obiektywnej opinii na swój temat to postaram sie nakreślić jak najkrócej, ale i szczegółowo zagadnienie, które mnie nurtuje i dość mocno wpływa na życie.

 Odkąd skończyłem szkołę pracowałem w wielu różnych firmach o bardzo różnym charakterze.
I jako pracownik fizyczny w fabrykach, sprzedawca w sklepie, kierowca... Generalnie prawie wszystko wykonywałem.
Cechowała mnie dość częsta zmiana zatrudnienia. Powodów było wiele, aczkolwiek kiedy nabierałem różnego doświadczenia i próbowałem już pozostać dłużej u jednego pracodawcy pojawiał się problem w relacjach przełożony - Ja.
Ten problem towarzyszy mi do dziś.
Po dzisiejszej burzliwej rozmowie, którą odbyłem ze swoim przełożonym zacząłem się zastanawiać co takiego robię, bądź nie robię, że tak bardzo kole to w oczy ludziom o pewnym usposobieniu.


 Postaram się zachować obiektywizm opisując siebie jako człowieka.

 Z charakteru jestem spokojny, niekonfliktowy i raczej cichy, aczkolwiek nie mam dużo cierpliwości i czasami potrafię stracić panowanie nad emocjami. 
Pojawia się to przeważnie wtedy, kiedy przez dłuższy czas ktoś mnie atakuje, albo kiedy bezpośrednio zostanę sprowokowany.
Nigdy wtedy nie uciekam, ani nie ulegam i zawsze kończy się to awanturą.
Jeżeli chodzi o sumienność zawsze wykonuje powierzone mi zadanie najlepiej jak potrafię. Traktuje to jednak ze zdrowym dystansem i stąd na przykład nie lubię się spieszyć, przeciążać, popisywać czy spalać się w pracy do ostatniego oddechu. Od - do i ani mniej, ani więcej.
Po prostu wykonać zadanie, a nie spinać się jak do bicia rekordu świata.
W relacjach międzyludzkich mimo iż cenię sobie samotność i spokój nie mam problemów ze znalezieniem tematu do rozmowy. 
Nie jestem również chamski, ani ordynarny chyba, ze ktoś jest taki wobec mnie.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że jestem oschły w rozmowie, ale raczej była to wyrwana z kontekstu opinia. 
Nie kryje swoich emocji, chyba, że trzeba.

 Jestem egoistyczny i nigdy nie interesuje mnie ponad niezbędne minimum życie innych, stąd też unikam wszelkiej nadmiernej integracji.
Koledzy z pracy są z pracy i koniec.
Każdego nowo poznanego człowieka staram się traktować tak jak ja chciałbym być potraktowany. Dostosowuje się więc do sytuacji i stąd jeżeli ktoś serdecznie podchodzi do mnie to i ja do niego tak podchodzę. Analogicznie z chamami, gburami, idiotami i wszelkiej maści innymi osobnikami mniej przychylnymi.

 Unikam także jak ognia wszelkich zachowań mających na celu przypodobanie się, podlizywania się itp.
Osobiście dla mnie tacy ludzie to bydło bez krzty honoru wobec samych siebie. A właśnie we wszystkich zakładach, firmach, instytucjach byłem świadkiem bardzo wielu takich zachowań. 
Czasami przybierało to wręcz komiczny obraz, kiedy pracownik był traktowany jak jakaś osobista służba.
W moim przypadku, kiedy już ktoś przekracza wg. mojej oceny swoje uprawnienia to się stawiam i o tym mówię. 
I kończy się to nieprzyjemnościami, a potem wypowiedzeniem i zwolnieniem. 
Przykład, który mi najbardziej zapadł w pamięci miał miejsce w jednej z firm. Była to moja ostatnia cywilna firma w której pracowałem. Obecnie jestem w służbach mundurowych.
Szef tamtego zakładu. 
Arogancki, chamski, wyjątkowo nerwowy choleryk kazał sobie zamówić w godzinach pracy jedzenie po które oddelegował jednego z moich kolegów. Ten oczywiście zamówił, zapłacił, przyniósł mu to zaś w podzięce ten "poczęstował" go kanapką, którą po prostu rzucił koło niego.
Może się wydawać iż koloryzuje, ale staram się oddać emocje, które temu towarzyszyły, a były ona takie, że cwaniak znalaz sobie giermka i chcąc upokorzyć jeszcze troche ku swojej radości "poczęstował" go ochłapem. 

 Takich bardziej i mniej subtelnych form wykorzystywania widziałem wiele. Zawsze, kiedy dotyczyły mnie to mogłem już zmieniać prace.
Teraz pewnie ktoś może odnieść wrażenie, że to pewnie to jest przyczyną tego, bądź to ja jestem roszczeniowym gnojem i unoszę się honorem.
Tego nie wiem i chciałbym poznać opinie kogoś takiego obcego, nieznajomego.

 Byłbym bardzo wdzięczny za wypowiedzi ludzi, którzy zajmują stanowiska kierownicze. Mają jakichś ludzi pod sobą, zarządzają jakimś zespołem.
Jak wy jako przykładowy pracodawca byście do mnie podeszli? 
Chciałbym poznać wasze zdanie.
Odpowiedz
#2
Nie przejmuj się . Ja mam podobny charakter co ty , też bywam egoistyczny , staram się to zmienić . Po prostu masz taki charakter oraz temperament i nic za bardzo z tym nie zrobisz . Rób to co robisz .Też widzę na codzień że samotników posrzega się jako odmieńców i dziwakóe . Smutne to ale prawdziwe . Szkoda ,że musiałeś się użerać z takim gnojkiem we wcześniejszej pracy . Niektórzy ludzie jak byli świniami tak nimi zostaną . W takich czasach żyjemy , że szacunek do innej osoby i dobre wychowanie są coraz rzadziej spotykane . Niestety obecnie nasze życie to niestety wyścig szczurów .
mój blog :  https://futblog.blogi.pl/    Smile Wink
Odpowiedz
#3
a może sam powinieneś objąć firme co sam będzie zarządzał innymi i nie będziesz już mieć problemu na liniI kierownik -pracownik. Może też tak być że to pracownik jak ty czyli kolega z pracy daje dupe szefowi ,podlizuje się i przez to masz nie przyjemności bo zazwyczaj to kierownik ma w dupie jak się pracownicy szanują ,liczy się tylko pieniądź ,wykonana praca czyli wszystko co ma mu się zgadzać i jest obojętny co o tym myślisz a kiedy dajesz sprzeciw on daje focha ,stawia cię pod ścianą i daje ci wybór ,albo się dostosowujesz do warunków pracy albo zmykaj i szukaj innej pracy. Kierownik zwykle daje tylko polecenia i jest w tyle i interesuje go tylko żebyś tą prace wykonał co ci każe a reszte ma zazwyczaj wyjeeebane.
Odpowiedz
#4
Co do objęcia sterów i prowadzenia swojej firmy.
Próbowałem już swoich sił, lecz przyznam, że nie mam cierpliwości do użerania się z własnym biznesem. Poza tym ciężko byłoby na starcie zrealizować takie przedsięwzięcie jakie bym chciał.
No, ale nieważne.
Dziękuje za odpowiedzi.

Odnośnie samotników i ludzi wyjebanych w towarzystwo to mógłbym osobny temat założyć o szykanach i krzywych spojrzeniach "stada".
Ciężko szarej masie pojąć, że niektórzy są tacy, bo po prostu są!
Bez jakiegoś czynnika "X", który ich piętnuje.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości