Przesuwanie okna Overtona. Przykłady.
Dobrze napisane.
https://independenttrader.pl/nowy-lad-cz...X_YvcZPJWQ
Co mogę dodać od siebie.
Polacy płacą większe zobowiązania fiskalne niż im się wydaje, już od dawna. Średnie skumulowane zobowiązania fiskalne w Polsce przekroczyły już 65 %. W historii III Rp nie były nigdy ne na takim pułapie, nie wspominając o wyższym.
W artykule jest mowa o zobowiązaniach fiskalnych nałożonych na prace a to przecież jest ledwie około 60% wszystkich które płaci statystyczny Polak. Są jeszcze w końcu akcyzy, składki, daniny, opłaty itd. Sztucznie tworzy się nowe kategorie zobowiązań fiskalnych, byle by tylko obniżyć obciążenia w oczach społeczeństwa. Przecież nie realnie.
Politycy w szczególności rządzący, raz ze mówią tylko o podatkach to w dodatku ledwie tylko o części. Nadal mało kto mówi o podwójnym opodatkowaniu pracy czyli innymi słowy podwójnym brutto. Polacy wciąż w zbyt dużej ilości zwykle nie wiedzą na ile wycenia się ich prace.
Patrzą na wycinek swojej wypłaty, patrzą na brutto no i im się wydaje że to już właściwie wszystko. W ich mniemaniu tyle im państwo zabiera.
Nie bardzo wiedzą o tym drugim brutto i że z czasem w te kategorie podatkową przesuwa się coraz większą część ich płacy.
Dochodzi do czegoś co najmniej zastanawiającego żeby nie powiedzieć gorzej.
W czasach kiedy internet jest łatwo dostępny, w czasach kiedy jest coraz tańszy i coraz większa liczba ludzi ma do niego dostęp, w czasach kiedy wiele treści, nie tylko artykułów jest za darmo, kiedy poziom analfabetyzmy jest historycznie, skrajnie niski ludzi, w czasach kiedy przepływ informacji jest taki jak właściwie nigdy nie był, prawie nieskrępowany mimo pewnych minusów, to i tak ludzie jakoś niezbyt z tego korzystają i nadal pozostają nieświadomi, właściwie z własnego wyboru.
Nawet jak wziąć ludzi wyłącznie starszych gdzie wiadomo jak jest z internetem mimo że się poprawia i tam mają źródła tradycyjne gdzie przynajmniej na pewien czas się o tym mówi, przynajmniej w mediach które jeszcze mają coś z niezależności, nie są silnie upolitycznione i pewnych informacji nie ukrywają.
Tutaj też jest słabo, chyba jeszcze słabiej niż w innych grupach wiekowych. Mówię o świadomości fiskalnej, stosowanych technikach niby informowania przez podmioty państwowe i powiązane itd. Teoretycznie te osoby mają więcej czasu niż pozostałe grupy wiekowe, teoretycznie zwykle żywiej interesują się polityką, poświęcają jej więcej czasu. Tylko chyba coś nie bardzo widać efekty tego, przynajmniej nie w tej dziedzinie o której teraz mowa.
Ponad 30 lat a idzie to w tempie iście żółwiowym.
To w kwestii która ludzi bezpośrednio dotyczy, w kwestii do której sami przykładają dużą wagę, które jest dla nich ważna o której rozmawiają często zwykle codziennie lub przynajmniej raz w tygodniu. Nie oszukujmy się że ludzie nie rozmawiają często o płacach, pieniądzach itd.
Także mnie jakoś niespecjalnie dziwi jak niektórzy ludzie tracą nadzieje, jak się im już odechciewa cokolwiek informować, dotrzeć do jak największej liczy ludzi jak już machają ręka. Jak stwierdzają że duże grupy społeczne w Polsce są właściwie niereformowalne, że to bardziej jak walka z wiatrakami. Jak nawet padają komentarze w stylu " a niech Was łupią jak najwięcej, oddajcie nawet i 100 %"
Pewne kwestie różnych błędów poznawczych które wykorzystują politycy, różne partie nie tylko PIS ujawnia się także i w przypadku Polskiego Ładu/Nowego ładu, jak powiedzieli w telewizji o zwiększeniu kwoty wolnej od podatku do 30 tys. i jak się okazuje ostatnio zaczynają tą grupę która by miała z tego skorzystać zmniejszać i nie mówią o całej reszcie czyli zwiększania zobowiązań w innych miejscach. Tak zwykle Polacy, a przynajmniej ich duża cześć mówią tylko o tym.
Co smutne zbyt duża część Polaków nie potrafi robić bilansu podatkowego, pełnego. Co ciekawe raz że nie jest to trudna bo łatwiejsze od wypełnienia PITa, można się tego szybko nauczyć a dwa są osoby które to zrobią za nich i nawet podłożą im tą wiedzę za darmo, w miarę przejrzyście, krótko no ale dalej za mało.
Opisywanych ludzi po prostu można bezkarnie oszukiwać, wykazują niewielką wolę do zmiany tego stanu rzeczy, prędzej wykazują wolę do cieszenia się z tego.
Dlatego już od wielu lat, niekoniecznie licząc tylko od końca 2015 roku mówi się nie o wyborcach a bardziej wyznawcach. Partie pozakładały "kościoły" do których schodzą się ich wierni i odbywają się tam systematycznie " nabożeństwa". Obietnic i straszenia nie ma końca. Dogmatów wiary nie wypada negować, no chyba że ktoś bardzo lubi się dowiedzieć coś agresywnego, wulgarnego o sobie, to co zwykle partia "radzi" mówić w takich momentach o takich osobach.
Nie dziwię się też ludziom którzy na poważnie zastanawiają się czy Polacy w swej masie nie są czasem pod pewnymi względami nawet jeszcze gorsi niż w PRLu. Bo jednak są pewne powody żeby tak sądzić.
Dobrze napisane.
https://independenttrader.pl/nowy-lad-cz...X_YvcZPJWQ
Co mogę dodać od siebie.
Polacy płacą większe zobowiązania fiskalne niż im się wydaje, już od dawna. Średnie skumulowane zobowiązania fiskalne w Polsce przekroczyły już 65 %. W historii III Rp nie były nigdy ne na takim pułapie, nie wspominając o wyższym.
W artykule jest mowa o zobowiązaniach fiskalnych nałożonych na prace a to przecież jest ledwie około 60% wszystkich które płaci statystyczny Polak. Są jeszcze w końcu akcyzy, składki, daniny, opłaty itd. Sztucznie tworzy się nowe kategorie zobowiązań fiskalnych, byle by tylko obniżyć obciążenia w oczach społeczeństwa. Przecież nie realnie.
Politycy w szczególności rządzący, raz ze mówią tylko o podatkach to w dodatku ledwie tylko o części. Nadal mało kto mówi o podwójnym opodatkowaniu pracy czyli innymi słowy podwójnym brutto. Polacy wciąż w zbyt dużej ilości zwykle nie wiedzą na ile wycenia się ich prace.
Patrzą na wycinek swojej wypłaty, patrzą na brutto no i im się wydaje że to już właściwie wszystko. W ich mniemaniu tyle im państwo zabiera.
Nie bardzo wiedzą o tym drugim brutto i że z czasem w te kategorie podatkową przesuwa się coraz większą część ich płacy.
Dochodzi do czegoś co najmniej zastanawiającego żeby nie powiedzieć gorzej.
W czasach kiedy internet jest łatwo dostępny, w czasach kiedy jest coraz tańszy i coraz większa liczba ludzi ma do niego dostęp, w czasach kiedy wiele treści, nie tylko artykułów jest za darmo, kiedy poziom analfabetyzmy jest historycznie, skrajnie niski ludzi, w czasach kiedy przepływ informacji jest taki jak właściwie nigdy nie był, prawie nieskrępowany mimo pewnych minusów, to i tak ludzie jakoś niezbyt z tego korzystają i nadal pozostają nieświadomi, właściwie z własnego wyboru.
Nawet jak wziąć ludzi wyłącznie starszych gdzie wiadomo jak jest z internetem mimo że się poprawia i tam mają źródła tradycyjne gdzie przynajmniej na pewien czas się o tym mówi, przynajmniej w mediach które jeszcze mają coś z niezależności, nie są silnie upolitycznione i pewnych informacji nie ukrywają.
Tutaj też jest słabo, chyba jeszcze słabiej niż w innych grupach wiekowych. Mówię o świadomości fiskalnej, stosowanych technikach niby informowania przez podmioty państwowe i powiązane itd. Teoretycznie te osoby mają więcej czasu niż pozostałe grupy wiekowe, teoretycznie zwykle żywiej interesują się polityką, poświęcają jej więcej czasu. Tylko chyba coś nie bardzo widać efekty tego, przynajmniej nie w tej dziedzinie o której teraz mowa.
Ponad 30 lat a idzie to w tempie iście żółwiowym.
To w kwestii która ludzi bezpośrednio dotyczy, w kwestii do której sami przykładają dużą wagę, które jest dla nich ważna o której rozmawiają często zwykle codziennie lub przynajmniej raz w tygodniu. Nie oszukujmy się że ludzie nie rozmawiają często o płacach, pieniądzach itd.
Także mnie jakoś niespecjalnie dziwi jak niektórzy ludzie tracą nadzieje, jak się im już odechciewa cokolwiek informować, dotrzeć do jak największej liczy ludzi jak już machają ręka. Jak stwierdzają że duże grupy społeczne w Polsce są właściwie niereformowalne, że to bardziej jak walka z wiatrakami. Jak nawet padają komentarze w stylu " a niech Was łupią jak najwięcej, oddajcie nawet i 100 %"
Pewne kwestie różnych błędów poznawczych które wykorzystują politycy, różne partie nie tylko PIS ujawnia się także i w przypadku Polskiego Ładu/Nowego ładu, jak powiedzieli w telewizji o zwiększeniu kwoty wolnej od podatku do 30 tys. i jak się okazuje ostatnio zaczynają tą grupę która by miała z tego skorzystać zmniejszać i nie mówią o całej reszcie czyli zwiększania zobowiązań w innych miejscach. Tak zwykle Polacy, a przynajmniej ich duża cześć mówią tylko o tym.
Co smutne zbyt duża część Polaków nie potrafi robić bilansu podatkowego, pełnego. Co ciekawe raz że nie jest to trudna bo łatwiejsze od wypełnienia PITa, można się tego szybko nauczyć a dwa są osoby które to zrobią za nich i nawet podłożą im tą wiedzę za darmo, w miarę przejrzyście, krótko no ale dalej za mało.
Opisywanych ludzi po prostu można bezkarnie oszukiwać, wykazują niewielką wolę do zmiany tego stanu rzeczy, prędzej wykazują wolę do cieszenia się z tego.
Dlatego już od wielu lat, niekoniecznie licząc tylko od końca 2015 roku mówi się nie o wyborcach a bardziej wyznawcach. Partie pozakładały "kościoły" do których schodzą się ich wierni i odbywają się tam systematycznie " nabożeństwa". Obietnic i straszenia nie ma końca. Dogmatów wiary nie wypada negować, no chyba że ktoś bardzo lubi się dowiedzieć coś agresywnego, wulgarnego o sobie, to co zwykle partia "radzi" mówić w takich momentach o takich osobach.
Nie dziwię się też ludziom którzy na poważnie zastanawiają się czy Polacy w swej masie nie są czasem pod pewnymi względami nawet jeszcze gorsi niż w PRLu. Bo jednak są pewne powody żeby tak sądzić.