Raport NIKu z 2017 roku sprzeczny z tym co mówi od lat Mateusz Morawiecki oraz Zbigniew Ziobro
https://demagog.org.pl/wypowiedzi/o-ile-...ch-latach/
Tezy Mateusza Morawieckiego i Zbigniewa Ziobry o wiele bardziej nagłośnione od tego raportu o którym chyba mało kto wie.
Można sądzić że dane GUSowskie oraz Ministerstwa Finansów nie raz wskazują na co innego niż to co twierdzi premier Mateusz Morawiecki czy różne osoby ze Zjednoczonej Prawicy, nie wspominając o rządowych mediach.
Problemem wydaje się też że to są wszystko szacunki, dane z ministerstw, GUSu czy to co nie raz znajduje się na grafikach Mateusza Morawieckiego. Dotyczy to nie tylko aktualnych liczb ale tych sprzed lat.
Chyba dziwne jest to że biorąc pod uwagę prawdopodobne dane na przykład z 2014 czy 2015 roku już nie wspominając o latach następnych w dalszym ciągu operuje się na tych szacunkach a nie ma dalej twardych obliczeń. Szacunek jak sama nazwa wskazuje to jest przybliżona wartość, z pewnym marginesem błędu. Tyle że w przypadku podatków nie wiemy tak naprawdę, nawet po latach ile wynosi ten margines.
Trzeba by też się w końcu zastanowić na ile te szacunki zależą od organów publicznych operujących tymi danymi, które same to obliczają. Jakie to daje dokładnie możliwości, czy nie istnieje coś takiego jak poszerzanie marginesu błędu.
Niespecjalnie lubię wierzyć na słowo politykom oraz organom które są od nich zależne gdzie od polityków zależy kogo zatrudniają, kto awansuje itd.
Czy tu nie powinien systematycznie odbywać się raz na jakiś czas dokładny audyt, niekoniecznie tylko NIKu? Bardziej tu bym wolał kogoś z zewnątrz.
Czy może nie powinno być obowiązkowo , prawnie przyjęte że systematycznie te szacunki wykonuje się z innymi podmiotami ekonomicznymi które mają odpowiednie kompetencje i jakoś one by się równoważyły?
Żebyśmy za x lat jednak nie byli jakoś bardzo zaskoczeni.
https://demagog.org.pl/wypowiedzi/o-ile-...ch-latach/
Tezy Mateusza Morawieckiego i Zbigniewa Ziobry o wiele bardziej nagłośnione od tego raportu o którym chyba mało kto wie.
Można sądzić że dane GUSowskie oraz Ministerstwa Finansów nie raz wskazują na co innego niż to co twierdzi premier Mateusz Morawiecki czy różne osoby ze Zjednoczonej Prawicy, nie wspominając o rządowych mediach.
Problemem wydaje się też że to są wszystko szacunki, dane z ministerstw, GUSu czy to co nie raz znajduje się na grafikach Mateusza Morawieckiego. Dotyczy to nie tylko aktualnych liczb ale tych sprzed lat.
Chyba dziwne jest to że biorąc pod uwagę prawdopodobne dane na przykład z 2014 czy 2015 roku już nie wspominając o latach następnych w dalszym ciągu operuje się na tych szacunkach a nie ma dalej twardych obliczeń. Szacunek jak sama nazwa wskazuje to jest przybliżona wartość, z pewnym marginesem błędu. Tyle że w przypadku podatków nie wiemy tak naprawdę, nawet po latach ile wynosi ten margines.
Trzeba by też się w końcu zastanowić na ile te szacunki zależą od organów publicznych operujących tymi danymi, które same to obliczają. Jakie to daje dokładnie możliwości, czy nie istnieje coś takiego jak poszerzanie marginesu błędu.
Niespecjalnie lubię wierzyć na słowo politykom oraz organom które są od nich zależne gdzie od polityków zależy kogo zatrudniają, kto awansuje itd.
Czy tu nie powinien systematycznie odbywać się raz na jakiś czas dokładny audyt, niekoniecznie tylko NIKu? Bardziej tu bym wolał kogoś z zewnątrz.
Czy może nie powinno być obowiązkowo , prawnie przyjęte że systematycznie te szacunki wykonuje się z innymi podmiotami ekonomicznymi które mają odpowiednie kompetencje i jakoś one by się równoważyły?
Żebyśmy za x lat jednak nie byli jakoś bardzo zaskoczeni.