W TVP od bodajże 5 lat jest lansowany przekaz Orbana jako wielkiego przyjaciela Polski i Węgier jako przyjaciół Polski. Zapominają tylko dodać że przyjaciel ale we wspólnym przekręcie politycznym na ogólnokrajową skalę z demontażem tego co jest rzeczywistą demokracją, podporządkowania sobie różnych instytucji państwa które z zasady partyjne i polityczne być nie mogą, nie może to być ich credo, bo to zawsze źle się kończy, włącznie z przejęciem tego co jest prywatne a po tym następnym krokiem jest ukrywanie tego co robi partia, jej ludzie, jakie interesy i co jeszcze wcześniej było określane przestępstwem cz patologią i powinno zostać rozliczone. Później jeśli nawet jakieś tego typu informacje docierają do obywateli to wystarczy powtarzać o " zachodniej propagandzie", " niemieckiej propagandzie" zapowiedzieć śledztwo które z definicji do niczego nie prowadzi poza nie wykazaniem zdarzenia, umorzeniem ewentualnie drugi model stwierdzeniem przestępstwa ale uwikłaniem w niego jakiegoś przeciwnika politycznego, niekoniecznie polityka, może być ktokolwiek inny, tak bezdowodowo. Po prostu media puszczą taki komunikat i sam komunikat wystarczy za potwierdzenie "faktu". Bo po to właśnie między innymi przejmuje się wymiar sprawiedliwości, media, instytucje kontrolne. Po to likwiduje się organizacje pozarządowe które od czasu do czasu są w stanie zbadać czy stwierdzić daną nieprawidłowość czy wręcz przestępstwo.
https://wiadomosci.dziennik.pl/media/art...media.html
Przecież oni w następnej kolejności myślą przejąć uczelnie, szkoły, organizacja pozarządowe co jasno deklarują co mówił ostatnio na przykład Zbigniew Ziobro czy kilka innych osób z tej koalicji rządzącej. Tak jak było na Węgrzech.
Co jest warta tzw duma narodowa kiedy ona jest jedynie psychologicznym konstruktem mającym za zadanie sterowanie społeczeństwem? Czy to jest naprawdę duma narodowa? Bo duma z czego? Z tego że się damy oszukać? Z tego że przekażemy w ręce jednych i tych samych polityków jeszcze więcej władzy niż mają? Z tego że nie chcemy wiedzieć że stają się tym z czym mieli walczyć i o co byli i nadal są oskarżani przeciwnicy polityczni? Duma z tego że jedną partie która stwarzała pewne zagrożenie dla niektórych mediów w kraju zmieniliśmy na inną partie która jest jeszcze większym zagrożeniem, takim jakim nie była żadna inna partia od 30 lat? Duma z tego że za pomocą emocji będą nadzorować z reguły dorosłymi czy starszymi osobami jak grupą dzieci?
Mieliśmy już tego typu dumę narodową, mianowicie w latach 1945-1989 r. Byliśmy tak dumni że nie mogliśmy się doczekać kiedy ten system się zmieni i w końcu został zmieniony.
Nie, Polacy żadnej wolności nie kochają, to od zawsze był komunał, frazes wpisany w mitologie solidarnościową, opozycji antykomunistycznej. Powtarzany dla dobrego humoru, poczucia wzniosłości, żeby nie było że walczyli jedynie o przywileje i prawa pracownicze, o inną gospodarkę, o szybszą pogoń ekonomiczną za Zachodem czy ze złości i sprzeciwu do komunistów i ich ludzi. Jeśli jednak stwierdzić że mimo wszystko kochają to i tak trzeba dodać że są w stanie sprzedać chyba nawet nie wiedząc że cokolwiek sprzedają, takie przynajmniej wrażenie sprawiają.
No ale dalej pompujmy się tą polityczną, sztuczną dumę narodową tak naprawdę na własną zgubę, niby dla wspólnego dobra a jednak dla wąskiego "dobra". Im się bardziej pompujemy tym mniej widzimy, tym na więcej pozwalamy partii rządzącej, tym łatwiej nas nabrać.
Praktycznie dokładnie tak samo byliśmy pompowani dla "wspólnego dobra" przez PZPR i ośrodki informacyjno-propagandowe, działaczy i inne komórki. Główna różnica jest taka że nie było tam matki boskiej, papieża i kościoła. No ale wystarczy powtarzać sobie " ale to jest całkowicie co innego".
https://wiadomosci.dziennik.pl/media/art...media.html
Przecież oni w następnej kolejności myślą przejąć uczelnie, szkoły, organizacja pozarządowe co jasno deklarują co mówił ostatnio na przykład Zbigniew Ziobro czy kilka innych osób z tej koalicji rządzącej. Tak jak było na Węgrzech.
Co jest warta tzw duma narodowa kiedy ona jest jedynie psychologicznym konstruktem mającym za zadanie sterowanie społeczeństwem? Czy to jest naprawdę duma narodowa? Bo duma z czego? Z tego że się damy oszukać? Z tego że przekażemy w ręce jednych i tych samych polityków jeszcze więcej władzy niż mają? Z tego że nie chcemy wiedzieć że stają się tym z czym mieli walczyć i o co byli i nadal są oskarżani przeciwnicy polityczni? Duma z tego że jedną partie która stwarzała pewne zagrożenie dla niektórych mediów w kraju zmieniliśmy na inną partie która jest jeszcze większym zagrożeniem, takim jakim nie była żadna inna partia od 30 lat? Duma z tego że za pomocą emocji będą nadzorować z reguły dorosłymi czy starszymi osobami jak grupą dzieci?
Mieliśmy już tego typu dumę narodową, mianowicie w latach 1945-1989 r. Byliśmy tak dumni że nie mogliśmy się doczekać kiedy ten system się zmieni i w końcu został zmieniony.
Nie, Polacy żadnej wolności nie kochają, to od zawsze był komunał, frazes wpisany w mitologie solidarnościową, opozycji antykomunistycznej. Powtarzany dla dobrego humoru, poczucia wzniosłości, żeby nie było że walczyli jedynie o przywileje i prawa pracownicze, o inną gospodarkę, o szybszą pogoń ekonomiczną za Zachodem czy ze złości i sprzeciwu do komunistów i ich ludzi. Jeśli jednak stwierdzić że mimo wszystko kochają to i tak trzeba dodać że są w stanie sprzedać chyba nawet nie wiedząc że cokolwiek sprzedają, takie przynajmniej wrażenie sprawiają.
No ale dalej pompujmy się tą polityczną, sztuczną dumę narodową tak naprawdę na własną zgubę, niby dla wspólnego dobra a jednak dla wąskiego "dobra". Im się bardziej pompujemy tym mniej widzimy, tym na więcej pozwalamy partii rządzącej, tym łatwiej nas nabrać.
Praktycznie dokładnie tak samo byliśmy pompowani dla "wspólnego dobra" przez PZPR i ośrodki informacyjno-propagandowe, działaczy i inne komórki. Główna różnica jest taka że nie było tam matki boskiej, papieża i kościoła. No ale wystarczy powtarzać sobie " ale to jest całkowicie co innego".