Ujawniono kolejną taśmę, tym razem rozmawia Radosław Sikorski z Janem Kulczykiem o ambasadorze Janie Schnepfie i kontroli NIK w ambasadzie w Waszyngtonie w latach 2011-2012. Uwaga rozmowa mocno wulgarna, nie dla wrażliwych uszu.
https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/TV...i-Kulczyka
Radosław Sikorski podaje " alternatywny" i " oryginalny" sposób na załatwienie kontroli a właściwie jak się obejść z kontrolerką NIKu. Nie tylko że padają tam seksistowskie określenia, zwłaszcza z ust Radka Sikorskiego to jeszcze w późniejszym fragmencie panowie rozmawiają o kobietach a zwłaszcza o " gorzkiej czekoladce" jak nazywa Sikorski czarnoskóra stewardesse Kulczyka. Kulczyk w zasadzie przyznaje się do romansu i do tego że jego wybranka o imieniu Dorota to wyczuła i jest zazdrosna. Na samym końcu Sikorski komentuje z jakiej części ciała nie zrzucił by tej " gorzkiej czekoladki".
Czytałem ten raport NIKu już po dokonanej kontroli. Wpiszcie sobie w google " Raport NIK ambasada w Waszyngtonie 2012" i powinien wyskoczyć jako pierwszy w formacie PDF. Generalnie 43 strony czytania. Z tego co się tam dowiedziałem przeznaczono 17.5 mln dolarów na zakup oraz remont czterech dużych nieruchomości w atrakcyjnej lokalizacji przeznaczonych na placówki dla polskiej ambasady w Waszyngtonie. Metraż samych budynków jak i działek na których stoją jest duży. Raczej tam chyba do żadnej defraudacji nie doszło. Jeżeli się używa gdzieś terminu że przepłacili to nie chodzi że specjalnie przepłacili za te 4 nieruchomości nabijając komuś kieszeń tylko że raz że początkowo planowano mniejsze wydatki na cen nowych placówek i wyremontowania jednej starej a dwa że opcjonalnie było do wyboru kupienie innych placówek które były tańsze ale dalej od Departamentu Stanu. Z tego co podała kontrolerka NIKu i kontroler na jednej placówce wedle jej ekspertyzy można było zaoszczędzić milion dolarów. Tylko co istotne, nie na jednej i tej samej tylko a dotyczyło dwóch różnych posesji w dwóch różnych lokalizacjach. Z tego co wynika z raportu to że ówczesnej ambasadzie mocno zależało żeby znajdować się jak najbliżej prestiżowych placówek przedstawicieli USA.
To do czego doszło to nagminne łamanie przepisów przez ambasadę i ministerstwo, ambiwalentny stosunek do prawa, nie spełnianie wymogów formalnych i brak dokumentów co do niektórych operacji. Wedle kontroli NIKu przedstawiciele polskiej ambasady w tym z panem ambasadorem Schnepfem nie byli w stanie wyjaśnić tych zaniedbań.
To co na przykład jeszcze rzuca się w oczy to że w jednej z ambasad do przyjmowania zainteresowanych wyznaczono mały pokoik o powierzchni ok. 9 m2 z jednym okienkiem, nie spełniającym standardów w momencie kiedy mowa o dużym gmachu dysponującym kilkuset metrami kwadratowymi powierzchni użytkowej, wyposażonym w przynajmniej kilkanaście pokoi i pomieszczeń.