" PiS ma zdolność koalicyjną. Udowodnił, że jest partią kompromisu" Nie wiem czy ten politolog wierzy w to co mówi, podejrzewam że nie.
https://www.tvp.info/40062887/politolog-...kompromisu
Przede wszystkim zdecydowały o tym dwie rzeczy. Proponowanie przez PIS ludziom z SLD, PSL, KO, czy polityków niezależnych posad w spółkach skarbu państwa, instytucjach państwowych, spółkach miejskich czy pozostałych zależnych w większy sposób od rządu i ministerstw. Tacy politycy pełniąc funkcje radnych, wojewodów czy innych będą mieli okazje tzw dorobienia będą mogli jednocześnie dzięki temu być zatrudnieni w 2 albo nawet 3 miejscach jednocześnie. Z tym że to tzw dorobienie to jest najczęściej pensja sporo wyższa niż ta za pełnienie mandatu radnego wojewody itp. Najczęściej jest to tez tak że praca w spółkach skarbu państwa czy spółkach miejskich jest lekka i przyjemna, zdecydowanie przyjemniejsza i mniej skomplikowana niż wojewody, radnego, posła czy senatora a i też spędza się tam mniej czasu dlatego taka osoba może być zatrudniona w 2-3 miejscach jednocześnie.
Ktoś mógłby zapytać to jak to możliwe że te spółki skarbu państwa notują takie wyniki a na przykład spółki miejsce nie notują gigantycznych strat? Ano dlatego że część funkcji w nich jest dla ludzi którzy istotnie znają się na rzeczy, rzeczywiście coś więcej robią, i można powiedzieć że te wysokie płace im się należą a cześć zupełnie wirtualna, po to żeby stworzyć dodatkowe i tak naprawdę zbędne miejsca pracy, właściwie w zasadzie tylko po to żeby " nasi sobie zarobili więcej" jak i " po to żeby tamtych przekupić".
Drugi ważny powód jest taki że przedstawiciele partii władzy, niektórzy ich kandydaci w wyborach samorządowych wprost zapowiedzieli że rząd, ministerstwa i inne instytucje nie będą współpracowali z politykami z totalnej opozycji i będzie problem z finansowaniem. Z tego powodu jak ktoś ma w perspektywie siłować się z rządem i jemu podległymi instytucjami , może przez to nie spełnić części obietnic wyborczych złożonych w danym regionie, zakończyć swoją prace na jednej kadencji to woli już dogadać się z politykami partii rządzącej czy też tymi którzy nie należą do partii ale są przez nich popierani.
Reszta, to tak naprawdę zbędny słowotok i pudrowanie sytuacji, tak jak to robi ten politolog.
https://www.tvp.info/40062887/politolog-...kompromisu
Przede wszystkim zdecydowały o tym dwie rzeczy. Proponowanie przez PIS ludziom z SLD, PSL, KO, czy polityków niezależnych posad w spółkach skarbu państwa, instytucjach państwowych, spółkach miejskich czy pozostałych zależnych w większy sposób od rządu i ministerstw. Tacy politycy pełniąc funkcje radnych, wojewodów czy innych będą mieli okazje tzw dorobienia będą mogli jednocześnie dzięki temu być zatrudnieni w 2 albo nawet 3 miejscach jednocześnie. Z tym że to tzw dorobienie to jest najczęściej pensja sporo wyższa niż ta za pełnienie mandatu radnego wojewody itp. Najczęściej jest to tez tak że praca w spółkach skarbu państwa czy spółkach miejskich jest lekka i przyjemna, zdecydowanie przyjemniejsza i mniej skomplikowana niż wojewody, radnego, posła czy senatora a i też spędza się tam mniej czasu dlatego taka osoba może być zatrudniona w 2-3 miejscach jednocześnie.
Ktoś mógłby zapytać to jak to możliwe że te spółki skarbu państwa notują takie wyniki a na przykład spółki miejsce nie notują gigantycznych strat? Ano dlatego że część funkcji w nich jest dla ludzi którzy istotnie znają się na rzeczy, rzeczywiście coś więcej robią, i można powiedzieć że te wysokie płace im się należą a cześć zupełnie wirtualna, po to żeby stworzyć dodatkowe i tak naprawdę zbędne miejsca pracy, właściwie w zasadzie tylko po to żeby " nasi sobie zarobili więcej" jak i " po to żeby tamtych przekupić".
Drugi ważny powód jest taki że przedstawiciele partii władzy, niektórzy ich kandydaci w wyborach samorządowych wprost zapowiedzieli że rząd, ministerstwa i inne instytucje nie będą współpracowali z politykami z totalnej opozycji i będzie problem z finansowaniem. Z tego powodu jak ktoś ma w perspektywie siłować się z rządem i jemu podległymi instytucjami , może przez to nie spełnić części obietnic wyborczych złożonych w danym regionie, zakończyć swoją prace na jednej kadencji to woli już dogadać się z politykami partii rządzącej czy też tymi którzy nie należą do partii ale są przez nich popierani.
Reszta, to tak naprawdę zbędny słowotok i pudrowanie sytuacji, tak jak to robi ten politolog.