23-10-2018, 10:54
Niektórzy oburzają się jak się mówi że u nas pod pewnymi względami jest jak na Węgrzech, Turcji, Rosji, Białorusi, Wenezueli, Kubie czy nawet Korei Północnej. Tylko o co chodzi w tym porównaniu? Nie mówi się że jest całościowo tak samo, przeniesione jeden do jeden, z każdym najdrobniejszych szczegółem ale pewne podobieństwa jak najbardziej występują. Chodzi tu o teorie rozpuszczane przez rząd i media rządowe oraz niektóre ośrodki powiązane z rządem o tym że został zorganizowany przeciwko nam czyli nawet przeciwko Tobie czy mnie międzynarodowy, wręcz światowy spisek i Polska jest atakowana tylko dlatego że chce być Polską. Tylko że to jest bardziej krytyka i nie skierowana przeciwko wszystkim Polakom ale przeciwko rządowi i jego działaniom. Tak samo to działa w tych państwach które wymieniłem wcześniej. Tam też to jest podlewane sosem patriotyzmu, tam też umacnia to się pedagogiką wstydu czy też zawstydzenia wtedy kiedy ktoś prezentuje inną postawę niż ta rządowa i też padają regularnie oskarżenia o zdradę, agenturę itp. Władza w ten sposób maskuje prawdziwy sens swoich działań, zyskuje poparcie dla nich w narodzie a przynajmniej w jego sporej części, wytwarza się syndrom oblężonej twierdzy. Czyli mówiąc w skrócie my musimy bronić nasz rząd bez względu co robi z zasady, on chce dla nas dobrze z zasady, wszyscy którzy mówią inaczej to kłamcy, idioci z zasady. Poprzez obronę rządu i jego pomysłów rozumie się obronę całego kraju, to jest taki skrócony i szybki test na wzorowego patriotę. Dlatego między innymi Orban ma tak niebywale duże poparcie na Węgrzech, Putin w Rosji, Erdogan w Turcji, Maduro w Wenezueli. Nawet jeśli występuje tam pauperyzacja społeczeństwa, hiperinflacja a część obywateli jest prześladowana, zwalczana i mordowana za to że chce zniesienia tego systemu i zmian władzy. Za wszystko złego co się dzieje w tamtych krajach władza i podległe ośrodki obwiniają zagranice i zdradzieckie wewnętrzne siły, za nic sami nigdy praktycznie nie są odpowiedzialni we własnej wersji, rzadko z czegokolwiek się wycofują nie wspominając o przyznawaniu się. U nas niestety jest dość podobnie, jesteśmy na dość wczesnej fazie tego syndromu, tylko w tych krajach to się zaczęło wcześniej dlatego też te procesy są już zdecydowanie na innym poziomie i zaszło to jeszcze dalej. Kierunek jaki obrało nasze państwo jest niepokojący, wydaje mi się że będzie coraz gorzej.Ciężko nie odnieść wrażenia że nasi rządzący w tym szczególnie jeden który tym zawiaduje wzoruje się na tamtych krajach i kopiuje na tyle na ile potrafi. Jak na razie zanosi się na to że to jest wstęp.