Kolejne książka odsłaniająca " prawdę" Wojciecha Sumlińskiego
https://dorzeczy.pl/obserwator-mediow/80...iadem.html
Zdradzę Wam pewną " tajemnice". Związki z wywiadami obcych państw od Niemczech Zachodnich ( RFN) po wywiad USA czy Wielkiej Brytanii w latach 70-tych, 80-tych, 90-tych, mieli wszyscy Solidarnościowcy, robotnicy i studenci. Również z Solidarności Walczącej, również bracia Kaczyńscy, Antoni Macierewicz, Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz, Bronisław Wildstein, Adam Borowski, Jan Olszewski i w zasadzie wszyscy ludzie związani z Porozumieniem Centrum a później z AWS czy Prawem i Sprawiedliwością. Co więcej te związki nie polegały jedynie na spotykaniu się , korzystaniu z rad, informacji a braniu pieniędzy na działalność, na walkę z PRLem. Gdyby tego nie robili skazani byli by na porażkę. Nie było by transformacji, upadku PRLu bez udziału USA, RFN, Wielkiej Brytanii czy Francji. Robienie z tego zarzutu jednej osobie a pomijanie wszystkich pozostałych, bez zarysowania kontekstu historycznego, bez opowiedzenia całej historii ze szczegółami co robi Sumliński nie jest rzetelne. To równie dobrze na tej niepoważnej zasadzie ktoś mógłby robić zdrajce z braci Kaczyńskich czy Antoniego Macierewicza. Z dowolnie wybranej osoby która aktywnie działała w czasach PRLu czy po transformacji.
Zastanawiam się kiedy Wojciech Sumiński "odkryje" związki z obcym wywiadem Ryszarda Kuklińskiego. To że go wyposażali, to że dawali mu pieniądze, to że pomogli mu uciec z PRLu i dali schronie. Na tej kanwie też można by zrobić zdrajce, jeśli ktoś by był na tyle niegodziwy . Można sobie zadać pytanie kto tak robił? Robił tak PZPR, wywiad komunistyczny, SB, komunistyczne media itd. Nie tylko z Ryszardem Kuklińskim ale ze wszystkimi którzy z nimi walczyli od 1944 do 1989r. Cała Solidarność bez względu na podziały, bez względu na to kto dzisiaj uznaje kogo za prawdziwego Solidarnościowa a kogo nie uznaje była w ten sposób wykreowana na zdrajców, antypolaków, ludzi nienawidzących Polski. Włącznie z polską emigracją rozsianą po całym świecie od USA po Australię, od żołnierzy AK po ich rodziny, dzieci, wnuki etc. To jest ten typ " publicystyki".
Co ma na myśli Wojciech Sumliński mówiąc opierałem się między innymi na aktach IPNu, aktach z niemieckiego Instytutu Gaucka? Akta IPN to nic innego jak akta SB, UB, komunistycznego wywiadu. Instytut Gaucka zgromadził akta przejęte po komunistycznej NRD. Służby komunistycznej NRD działały tak samo jak polskie, komunistyczne służby.
Jedne i drugie gromadziły akta po to żeby nimi niszczyć wszystkich swoich przeciwników. Mogli tak wpisać w zasadzie wszystko co tylko zniesławiało różne osoby. Aktami z IPNu można by niszczyć braci Kaczyńskich , Antoniego Macierewicza itd. Przecież w tych aktach jest to że oni zdradzili Solidarność i współpracowali z bezpieką. Że brat zdradził brata. Że donosili na swoich kolegów z Solidarności. Można by to tak zaprezentować ale w zasadzie po co? Po to żeby ich niszczyć? Po to żeby zachowywać się jak komunistyczne służby czy komunistyczne media które to później rozpowszechniały?
Co jest jeszcze w książce Wojciecha Sumlińskiego? Ano to że dziadek Donalda Tuska służył dobrowolnie w Wermachcie podczas II wojny światowej czyli to co wypuścił Jacek Kurski w 2005 r. Tylko że jaka była prawda? Dziadek Donalda Tuska, został wcielony siłą do Wermachtu pod groźbą kary śmierci, tak jak prawie 500 tys. Ślązaków-polaków, tak jak były wcielane siłą inne podbite ludy z innych państw które okupowała III Rzesza. Był taki moment podczas II wojny światowej że armia niemiecka w większej części składała z ludzi z terenów podbitych niż z rodowitych Niemców. Józef Tusk w końcu uciekł z tej armii jak wielu innych Polaków, za ucieczkę groziła kula w głowę ale wielu udawało się zbiec. Tak jak napisałem Wermacht posiadał już tylu w ten sposób pozyskanych żołnierzy że miał problem żeby ich wszystkich upilnować.
Co jeszcze mówi Wojciech Sumliński? Że Donald Tusk to w zasadzie...Niemiec. Że jego matka późno nauczyła mówić się po polsku. Tylko że wielu Ślązaku miało ten problem ale to jeszcze nie oznacza że nie byli polskimi patriotami, że przeszli na stronę niemiecką. W ten sposób UB w drugiej połowie lat 40-tych i w latach 50-tych do czasu rozwiązania tej służby pozycjonowało Ślązaków. Nazywało ich wtedy przez to folksdojczami, zdrajcami. Byli wtedy przez to prześladowani. Wysyłano ich do tych słynnych obozów komunistycznych tzw obozów pracy dla wszystkich zdrajców, nazistów, tak ich wtedy nazywano. Nie bawiono się w żadne niuanse, nie rozstrzygano kto naprawdę był folksdojczem, kto został wcielony siłą do Wermachtu a kto dobrowolnie przeszedł na niemiecką stronę, nie wnikano w historie tych rodzin, nie chciano słuchać tłumaczeń tych ludzi. W tych strasznych obozach to Ślązacy po Niemcach byli drugą najbardziej zmaltretowaną, katowaną grupą. Ich tam mordowano, gwałcono, ktoś miał "szczęście " jak wyszedł stamtąd pobity i w jako takim zdrowiu. Nawet jak stamtąd wyszedł to w Polsce nie miał już życia, ludzie ich wyszydzali, rzucali kamieniami, pluli, były próby samosądu, próby wygonienia z miejsca zamieszkania, podpalenia. Ludzie byli przeżarci komunistyczną, stalinowską propagandą. Po zlikwidowani UB te akta i większą cześć technik przejęła SB i ta kampania nadal była kontynuowana. Puszczano do prasy tzw kontrolowane przecieki gdzie podawano który Ślązak z imienia i nazwiska jest folksdojczem a więc cała rodzina jest rodziną folksdojczy która zagraża Polsce i oni gdyby tylko mogli to wpuścili by tutaj Niemców i zaprowadzili dalej nazizm, dalej palili ludzi w komorach czy zagazowywali. Takie rzeczy rozpowiadano. Wtedy robiono też takie głupie testy w stylu " powiedz coś po polsku", " powiedz: chrząszcz brzmi w trzcinie". Kto nie umiał dobrze mówić po polsku czy mówił z "dziwnym" akcentem był z miejsca jednostką niepożądaną, oskarżany o zdradę ojczyzny, o nazistowską przeszłość itp. Tego ludzi wówczas nauczył polski aparat komunistyczny.
Ktoś kto deklaruje że nienawidzi komunistów, nie cierpiał ich metod, nie podobał mu się PRL raczej nie powinien zniżać się po takie narzędzia i odwoływać do takiej " tradycji". Pod warunkiem że to robi całkowicie szczerze.
Wojciech Sumliński to rocznik 1969 r. więc chyba PRL jeszcze jakoś pamięta. Zresztą zajmował się tą tematyką, ze szczególnym uwzględnieniem morderstwa księdza Popiełuszki czy Wojskowymi Służbami Informacyjnymi i ich historią w PRLu. Wydaje mi się to praktycznie niemożliwym żeby on o tym nie wiedział, żeby tego nie pamiętał.
Poza tym Wojciech Sumliński przy okazji tej książki mówi dokładnie to samo co przy okazji poprzednich czyli ze na wszystko ma twarde dowody, wszystko jest w stanie udowodnić w sądzie. To samo mówił o Bronisławie Komorowskim. Tylko czy wystąpił z aktem oskarżenia wobec Bronisława Komorowskiego skoro jego zdaniem jest ciężkim przestępcą i marzy mu się z nim proces? Nie, nie wystąpił. Zapytany mówi że czeka jak za niego zrobi to PIS. PIS jednak mimo 3 lat rządzenia tego nie robi. Nagle im się zachciało chronić Bronisława Komorowskiego tzw " ciężkiego przestępce" ?
Przecież chyba widać że gdyby mogli to każdego z PO, byłego czy obecnego polityka tej formacji czy choćby osoby które były z nimi powiązane utopili by w łyżce wody gdyby mogli. Tutaj nagle mają poważne przestępstwa, "twarde dowody" Wojciecha Sumlińskiego i jakoś im się nie chce?
https://dorzeczy.pl/obserwator-mediow/80...iadem.html
Zdradzę Wam pewną " tajemnice". Związki z wywiadami obcych państw od Niemczech Zachodnich ( RFN) po wywiad USA czy Wielkiej Brytanii w latach 70-tych, 80-tych, 90-tych, mieli wszyscy Solidarnościowcy, robotnicy i studenci. Również z Solidarności Walczącej, również bracia Kaczyńscy, Antoni Macierewicz, Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz, Bronisław Wildstein, Adam Borowski, Jan Olszewski i w zasadzie wszyscy ludzie związani z Porozumieniem Centrum a później z AWS czy Prawem i Sprawiedliwością. Co więcej te związki nie polegały jedynie na spotykaniu się , korzystaniu z rad, informacji a braniu pieniędzy na działalność, na walkę z PRLem. Gdyby tego nie robili skazani byli by na porażkę. Nie było by transformacji, upadku PRLu bez udziału USA, RFN, Wielkiej Brytanii czy Francji. Robienie z tego zarzutu jednej osobie a pomijanie wszystkich pozostałych, bez zarysowania kontekstu historycznego, bez opowiedzenia całej historii ze szczegółami co robi Sumliński nie jest rzetelne. To równie dobrze na tej niepoważnej zasadzie ktoś mógłby robić zdrajce z braci Kaczyńskich czy Antoniego Macierewicza. Z dowolnie wybranej osoby która aktywnie działała w czasach PRLu czy po transformacji.
Zastanawiam się kiedy Wojciech Sumiński "odkryje" związki z obcym wywiadem Ryszarda Kuklińskiego. To że go wyposażali, to że dawali mu pieniądze, to że pomogli mu uciec z PRLu i dali schronie. Na tej kanwie też można by zrobić zdrajce, jeśli ktoś by był na tyle niegodziwy . Można sobie zadać pytanie kto tak robił? Robił tak PZPR, wywiad komunistyczny, SB, komunistyczne media itd. Nie tylko z Ryszardem Kuklińskim ale ze wszystkimi którzy z nimi walczyli od 1944 do 1989r. Cała Solidarność bez względu na podziały, bez względu na to kto dzisiaj uznaje kogo za prawdziwego Solidarnościowa a kogo nie uznaje była w ten sposób wykreowana na zdrajców, antypolaków, ludzi nienawidzących Polski. Włącznie z polską emigracją rozsianą po całym świecie od USA po Australię, od żołnierzy AK po ich rodziny, dzieci, wnuki etc. To jest ten typ " publicystyki".
Co ma na myśli Wojciech Sumliński mówiąc opierałem się między innymi na aktach IPNu, aktach z niemieckiego Instytutu Gaucka? Akta IPN to nic innego jak akta SB, UB, komunistycznego wywiadu. Instytut Gaucka zgromadził akta przejęte po komunistycznej NRD. Służby komunistycznej NRD działały tak samo jak polskie, komunistyczne służby.
Jedne i drugie gromadziły akta po to żeby nimi niszczyć wszystkich swoich przeciwników. Mogli tak wpisać w zasadzie wszystko co tylko zniesławiało różne osoby. Aktami z IPNu można by niszczyć braci Kaczyńskich , Antoniego Macierewicza itd. Przecież w tych aktach jest to że oni zdradzili Solidarność i współpracowali z bezpieką. Że brat zdradził brata. Że donosili na swoich kolegów z Solidarności. Można by to tak zaprezentować ale w zasadzie po co? Po to żeby ich niszczyć? Po to żeby zachowywać się jak komunistyczne służby czy komunistyczne media które to później rozpowszechniały?
Co jest jeszcze w książce Wojciecha Sumlińskiego? Ano to że dziadek Donalda Tuska służył dobrowolnie w Wermachcie podczas II wojny światowej czyli to co wypuścił Jacek Kurski w 2005 r. Tylko że jaka była prawda? Dziadek Donalda Tuska, został wcielony siłą do Wermachtu pod groźbą kary śmierci, tak jak prawie 500 tys. Ślązaków-polaków, tak jak były wcielane siłą inne podbite ludy z innych państw które okupowała III Rzesza. Był taki moment podczas II wojny światowej że armia niemiecka w większej części składała z ludzi z terenów podbitych niż z rodowitych Niemców. Józef Tusk w końcu uciekł z tej armii jak wielu innych Polaków, za ucieczkę groziła kula w głowę ale wielu udawało się zbiec. Tak jak napisałem Wermacht posiadał już tylu w ten sposób pozyskanych żołnierzy że miał problem żeby ich wszystkich upilnować.
Co jeszcze mówi Wojciech Sumliński? Że Donald Tusk to w zasadzie...Niemiec. Że jego matka późno nauczyła mówić się po polsku. Tylko że wielu Ślązaku miało ten problem ale to jeszcze nie oznacza że nie byli polskimi patriotami, że przeszli na stronę niemiecką. W ten sposób UB w drugiej połowie lat 40-tych i w latach 50-tych do czasu rozwiązania tej służby pozycjonowało Ślązaków. Nazywało ich wtedy przez to folksdojczami, zdrajcami. Byli wtedy przez to prześladowani. Wysyłano ich do tych słynnych obozów komunistycznych tzw obozów pracy dla wszystkich zdrajców, nazistów, tak ich wtedy nazywano. Nie bawiono się w żadne niuanse, nie rozstrzygano kto naprawdę był folksdojczem, kto został wcielony siłą do Wermachtu a kto dobrowolnie przeszedł na niemiecką stronę, nie wnikano w historie tych rodzin, nie chciano słuchać tłumaczeń tych ludzi. W tych strasznych obozach to Ślązacy po Niemcach byli drugą najbardziej zmaltretowaną, katowaną grupą. Ich tam mordowano, gwałcono, ktoś miał "szczęście " jak wyszedł stamtąd pobity i w jako takim zdrowiu. Nawet jak stamtąd wyszedł to w Polsce nie miał już życia, ludzie ich wyszydzali, rzucali kamieniami, pluli, były próby samosądu, próby wygonienia z miejsca zamieszkania, podpalenia. Ludzie byli przeżarci komunistyczną, stalinowską propagandą. Po zlikwidowani UB te akta i większą cześć technik przejęła SB i ta kampania nadal była kontynuowana. Puszczano do prasy tzw kontrolowane przecieki gdzie podawano który Ślązak z imienia i nazwiska jest folksdojczem a więc cała rodzina jest rodziną folksdojczy która zagraża Polsce i oni gdyby tylko mogli to wpuścili by tutaj Niemców i zaprowadzili dalej nazizm, dalej palili ludzi w komorach czy zagazowywali. Takie rzeczy rozpowiadano. Wtedy robiono też takie głupie testy w stylu " powiedz coś po polsku", " powiedz: chrząszcz brzmi w trzcinie". Kto nie umiał dobrze mówić po polsku czy mówił z "dziwnym" akcentem był z miejsca jednostką niepożądaną, oskarżany o zdradę ojczyzny, o nazistowską przeszłość itp. Tego ludzi wówczas nauczył polski aparat komunistyczny.
Ktoś kto deklaruje że nienawidzi komunistów, nie cierpiał ich metod, nie podobał mu się PRL raczej nie powinien zniżać się po takie narzędzia i odwoływać do takiej " tradycji". Pod warunkiem że to robi całkowicie szczerze.
Wojciech Sumliński to rocznik 1969 r. więc chyba PRL jeszcze jakoś pamięta. Zresztą zajmował się tą tematyką, ze szczególnym uwzględnieniem morderstwa księdza Popiełuszki czy Wojskowymi Służbami Informacyjnymi i ich historią w PRLu. Wydaje mi się to praktycznie niemożliwym żeby on o tym nie wiedział, żeby tego nie pamiętał.
Poza tym Wojciech Sumliński przy okazji tej książki mówi dokładnie to samo co przy okazji poprzednich czyli ze na wszystko ma twarde dowody, wszystko jest w stanie udowodnić w sądzie. To samo mówił o Bronisławie Komorowskim. Tylko czy wystąpił z aktem oskarżenia wobec Bronisława Komorowskiego skoro jego zdaniem jest ciężkim przestępcą i marzy mu się z nim proces? Nie, nie wystąpił. Zapytany mówi że czeka jak za niego zrobi to PIS. PIS jednak mimo 3 lat rządzenia tego nie robi. Nagle im się zachciało chronić Bronisława Komorowskiego tzw " ciężkiego przestępce" ?
Przecież chyba widać że gdyby mogli to każdego z PO, byłego czy obecnego polityka tej formacji czy choćby osoby które były z nimi powiązane utopili by w łyżce wody gdyby mogli. Tutaj nagle mają poważne przestępstwa, "twarde dowody" Wojciecha Sumlińskiego i jakoś im się nie chce?