14-10-2018, 13:42
Myślę że pan Warzecha ma dużo racji
https://opinie.wp.pl/lukasz-warzecha-kor...653744257a
Jak było z PKL kiedy była państwowa za PO?
Owszem generowała w ostatnim roku państwowej struktury ponad 9 mln złotych zysku netto ale jak oceniano nie wykorzystywała w pełni swojego potencjału. Kłócili się tam latami o wszystko od wizji na przyszłość, inwestycji, po tak podstawowe sprawy jak rozkład jazdy kolejek, opłaty za prąd czy o to która firma ma dokonywać drobnych napraw.
Górale z kilku miejscowości na terenie których działała PKL kłócili się z samorządami te ze związkami zawodowymi a tamte z kolei z politykami ówczesnej władzy w tym nawet i z ministrem który w końcu z tego powodu został zdymisjonowany. W końcu wszyscy kłócili się ze wszystkimi, nikt nie był w stanie ustąpić, każdemu wydawało się że ma racje.
PKL funkcjonowało coraz gorzej, klienci narzekali na usługi. Opóźnienia w funkcjonowaniu kolejek były normą, do tego zbyt częste awarie a i nawet w pewnym momencie zabrakło prądu i wtedy PKL przestała obsługiwać. Był też problem z przerostem zatrudnienia, PLK nie potrzebowały tak dużo ludzi do pracy a nadmiar pracowników generował straty i zaniżał wartość całej firmy. Na restrukturyzacje nie było zgody. Nie zgadzały się związki zawodowe, nie zgadzali się górale, sytuacja była na ostrzu noża i groziła strajkami.
W końcu tamte rządy postanowiły sprzedać PKL póki ma jeszcze większa wartość, nie poszło na dno, wszyscy ludzie nie stracą pracy, nie trzeba będzie zaczynać wszystkiego od nowa. Sprzedała lokalnym związkom samorządowym i to one znalazły sobie zagranicznego inwestora a nie ówczesne ministerstwo czy rząd. Związki samorządowe nie miały na tyle własnych pieniędzy, polscy inwestorzy nie chcieli wchodzić w PKL bo dla nich to był zbyt ryzykowny interes więc znaleźli sobie takiego a nie innego inwestora który w umowie zapisał związkom samorządowym prawo pierwokupu po skończeniu umowy ale o kształcie PLK w tym czasie decydowały sobie związki samorządowe.
Jak przyznał się nawet sam minister Gliński za PKL " delikatnie" przepłacono. Według nieoficjalnych informacji które podawało również i samo TVP Info wydano na odkupienie 500 mln złotych.
Generalnie tak funkcjonuje większość państwowych firm czy korporacji bez względu kto tam konkretnie rządzi, jaka opcja polityczna. Było tak za PRLu, było tak od 89 r. do teraz a przewinęły się w tym czasie bardzo różne partie. Ogólnie mówiąc tego typu struktura ciągnie w dół i jej dość permanentnym znakiem charakterystycznym jest niewykorzystywanie potencjału, dyktat związków zawodowych a i czasami lokalnych mieszkańców, nepotyzm, etatyzm, zbyt częste problemy z decyzyjnością wynikająca z ciągłych tarć, różnic zdań czy konfliktów co w końcu wpływa na jakość usług czy towarów, ocenę klientów czy odbiorców, spadek kondycji spółek i firm, spadek zarobków, strajki no i różne walki polityczne czy to na szczeblu lokalnym czy to na szczeblu centralnym.
Można to porównać do znanego przysłowia " Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść" albo do sytuacji że w jednym łóżku leżą 3 osoby i każda jedną kołdrę ciągnie w swoją stronę nie uznając kompromisów i za swoje założenie przyjmując że ona ma być przykryta nawet jeśli by to miało prowadzić do tego że kołdra zostanie cała podarta, nikt się nie przykryje i każdy nie wyśpi.
Oczywiście po początkowym hurra zadowoleniu, patriotycznych przemówieniach, gratulacjach, gdzieś pewnie w przyszłym roku lub za dwa lata pojawią się pierwsze problemy zaskakująco podobne do tych wcześniejszych z roku 2011 czy lat wcześniejszych i w zasadzie wynikające z tego samego.
Co do komentarzy znajdujących się pod tekstem w odniesieniu do Warzechy.
Jemu nie chodzi o to że ma trafić w ręce niemieckie, francuskie, luksemburskie ale żeby na rynek prywatny i do rąk polskich. Tylko co wtedy kiedy polscy inwestorzy nie chcą przejmować tego typu firmy? Polscy inwestorzy dobrze zdają sobie sprawę że kupowanie i prowadzenie takich firm które były do niedawna państwowe, z kadrą która ma takie a nie inne przyzwyczajenia, poglądy czy potrzeby gdzie jest potrzeba restrukturyzacji gdzie mają jeszcze dodatkowo istnieć związki zawodowe które praktycznie zawsze robią na opak i ciężko się z nimi dogadać jest męczarnią. No to wtedy pozostaje dalej struktura państwowa i dalsze wykłócanie się o to kto ma przykręcić śrubkę, kto ma zapłacić za prąd a czy ta kolejka to ma jechać za pięć dwunasta czy może pięć po dwunastej a nie ważne że nas nie stać, ludzie mają zarabiać przynajmniej po 2 tysiące netto miesięcznie a jak nie to zmienimy Wam ministra a jak nie to zagłosujemy na całkiem inną partię która obieca nam to czego się domagamy.
https://opinie.wp.pl/lukasz-warzecha-kor...653744257a
Jak było z PKL kiedy była państwowa za PO?
Owszem generowała w ostatnim roku państwowej struktury ponad 9 mln złotych zysku netto ale jak oceniano nie wykorzystywała w pełni swojego potencjału. Kłócili się tam latami o wszystko od wizji na przyszłość, inwestycji, po tak podstawowe sprawy jak rozkład jazdy kolejek, opłaty za prąd czy o to która firma ma dokonywać drobnych napraw.
Górale z kilku miejscowości na terenie których działała PKL kłócili się z samorządami te ze związkami zawodowymi a tamte z kolei z politykami ówczesnej władzy w tym nawet i z ministrem który w końcu z tego powodu został zdymisjonowany. W końcu wszyscy kłócili się ze wszystkimi, nikt nie był w stanie ustąpić, każdemu wydawało się że ma racje.
PKL funkcjonowało coraz gorzej, klienci narzekali na usługi. Opóźnienia w funkcjonowaniu kolejek były normą, do tego zbyt częste awarie a i nawet w pewnym momencie zabrakło prądu i wtedy PKL przestała obsługiwać. Był też problem z przerostem zatrudnienia, PLK nie potrzebowały tak dużo ludzi do pracy a nadmiar pracowników generował straty i zaniżał wartość całej firmy. Na restrukturyzacje nie było zgody. Nie zgadzały się związki zawodowe, nie zgadzali się górale, sytuacja była na ostrzu noża i groziła strajkami.
W końcu tamte rządy postanowiły sprzedać PKL póki ma jeszcze większa wartość, nie poszło na dno, wszyscy ludzie nie stracą pracy, nie trzeba będzie zaczynać wszystkiego od nowa. Sprzedała lokalnym związkom samorządowym i to one znalazły sobie zagranicznego inwestora a nie ówczesne ministerstwo czy rząd. Związki samorządowe nie miały na tyle własnych pieniędzy, polscy inwestorzy nie chcieli wchodzić w PKL bo dla nich to był zbyt ryzykowny interes więc znaleźli sobie takiego a nie innego inwestora który w umowie zapisał związkom samorządowym prawo pierwokupu po skończeniu umowy ale o kształcie PLK w tym czasie decydowały sobie związki samorządowe.
Jak przyznał się nawet sam minister Gliński za PKL " delikatnie" przepłacono. Według nieoficjalnych informacji które podawało również i samo TVP Info wydano na odkupienie 500 mln złotych.
Generalnie tak funkcjonuje większość państwowych firm czy korporacji bez względu kto tam konkretnie rządzi, jaka opcja polityczna. Było tak za PRLu, było tak od 89 r. do teraz a przewinęły się w tym czasie bardzo różne partie. Ogólnie mówiąc tego typu struktura ciągnie w dół i jej dość permanentnym znakiem charakterystycznym jest niewykorzystywanie potencjału, dyktat związków zawodowych a i czasami lokalnych mieszkańców, nepotyzm, etatyzm, zbyt częste problemy z decyzyjnością wynikająca z ciągłych tarć, różnic zdań czy konfliktów co w końcu wpływa na jakość usług czy towarów, ocenę klientów czy odbiorców, spadek kondycji spółek i firm, spadek zarobków, strajki no i różne walki polityczne czy to na szczeblu lokalnym czy to na szczeblu centralnym.
Można to porównać do znanego przysłowia " Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść" albo do sytuacji że w jednym łóżku leżą 3 osoby i każda jedną kołdrę ciągnie w swoją stronę nie uznając kompromisów i za swoje założenie przyjmując że ona ma być przykryta nawet jeśli by to miało prowadzić do tego że kołdra zostanie cała podarta, nikt się nie przykryje i każdy nie wyśpi.
Oczywiście po początkowym hurra zadowoleniu, patriotycznych przemówieniach, gratulacjach, gdzieś pewnie w przyszłym roku lub za dwa lata pojawią się pierwsze problemy zaskakująco podobne do tych wcześniejszych z roku 2011 czy lat wcześniejszych i w zasadzie wynikające z tego samego.
Co do komentarzy znajdujących się pod tekstem w odniesieniu do Warzechy.
Jemu nie chodzi o to że ma trafić w ręce niemieckie, francuskie, luksemburskie ale żeby na rynek prywatny i do rąk polskich. Tylko co wtedy kiedy polscy inwestorzy nie chcą przejmować tego typu firmy? Polscy inwestorzy dobrze zdają sobie sprawę że kupowanie i prowadzenie takich firm które były do niedawna państwowe, z kadrą która ma takie a nie inne przyzwyczajenia, poglądy czy potrzeby gdzie jest potrzeba restrukturyzacji gdzie mają jeszcze dodatkowo istnieć związki zawodowe które praktycznie zawsze robią na opak i ciężko się z nimi dogadać jest męczarnią. No to wtedy pozostaje dalej struktura państwowa i dalsze wykłócanie się o to kto ma przykręcić śrubkę, kto ma zapłacić za prąd a czy ta kolejka to ma jechać za pięć dwunasta czy może pięć po dwunastej a nie ważne że nas nie stać, ludzie mają zarabiać przynajmniej po 2 tysiące netto miesięcznie a jak nie to zmienimy Wam ministra a jak nie to zagłosujemy na całkiem inną partię która obieca nam to czego się domagamy.