Nielegalna inwigilacja w policji w latach 2007-2009.
https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Po...rokuratury
Dziennikarze Radia Zet twierdzą że dotarli do materiałów.
Chodzi o używany przez policję system " Tester".
Cytat : " Z uzasadnienia decyzji wynika, że zebrane dowody, w tym zeznania funkcjonariuszy uprawdopodobniły, że w okresie od 1 stycznia 2007 do 31 grudnia 2009 mogło dochodzić do nielegalnego podsłuchiwania i inwigilowania. Do nielegalnych działań dochodziło w Wydziale I Biura Spraw Wewnętrznych, czyli policji w policji. Utajniony wydział mieścił się w budynku po starym przedszkolu, obok Komendy Głównej Policji na warszawskim Mokotowie. BSW kierował wtedy późniejszy Komendant Główny Policji Marek Działoszyński.
Z zeznań funkcjonariuszy wynika, że polecenia nielegalnych sprawdzeń wydawane były przez przełożonych. "Za fakt należy również uznać iż ustalenia telekomunikacyjne w tego rodzaju sytuacjach były dokonywane odnośnie do numerów abonenckich wskazywanych funkcjonariuszkom na zwykłych kartkach biurowych nie mających rangi dokumentów urzędowych" - czytamy w postanowieniu o umorzeniu śledztwa. Policjanci odpowiedzialni za podsłuchy dostali od przełożonych polecenie wymieniania się imiennymi kartami kryptograficznymi, przez co niemożliwe było ustalenie kto realizował ustalenia. "
https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Po...rokuratury
Dziennikarze Radia Zet twierdzą że dotarli do materiałów.
Chodzi o używany przez policję system " Tester".
Cytat : " Z uzasadnienia decyzji wynika, że zebrane dowody, w tym zeznania funkcjonariuszy uprawdopodobniły, że w okresie od 1 stycznia 2007 do 31 grudnia 2009 mogło dochodzić do nielegalnego podsłuchiwania i inwigilowania. Do nielegalnych działań dochodziło w Wydziale I Biura Spraw Wewnętrznych, czyli policji w policji. Utajniony wydział mieścił się w budynku po starym przedszkolu, obok Komendy Głównej Policji na warszawskim Mokotowie. BSW kierował wtedy późniejszy Komendant Główny Policji Marek Działoszyński.
Z zeznań funkcjonariuszy wynika, że polecenia nielegalnych sprawdzeń wydawane były przez przełożonych. "Za fakt należy również uznać iż ustalenia telekomunikacyjne w tego rodzaju sytuacjach były dokonywane odnośnie do numerów abonenckich wskazywanych funkcjonariuszkom na zwykłych kartkach biurowych nie mających rangi dokumentów urzędowych" - czytamy w postanowieniu o umorzeniu śledztwa. Policjanci odpowiedzialni za podsłuchy dostali od przełożonych polecenie wymieniania się imiennymi kartami kryptograficznymi, przez co niemożliwe było ustalenie kto realizował ustalenia. "