Ja też zdecydowanie preferuję pisanie. To moja strefa komfortu, w której otwieram się najbardziej i mogę być prawdziwą sobą. Rozmowy głosowe (telefoniczne) są dla mnie złem koniecznym, po którym czuję się sponiewierana (choć ostatnio jakby mniej).
Jeśli zaś chodzi o spotkania, sprawa jest dość złożona i zależy od wielu czynników, m.in ilości i jakości interlokutorów ; ) Czasem bardzo lubię, czasem marzę tylko o teleportacji w ustronne miejsce.
Jeśli zaś chodzi o spotkania, sprawa jest dość złożona i zależy od wielu czynników, m.in ilości i jakości interlokutorów ; ) Czasem bardzo lubię, czasem marzę tylko o teleportacji w ustronne miejsce.