26-11-2020, 14:17
Płyniemy sobie razem Titaniciem, jesteśmy sobie na kursie na górę lodową, ktoś tam co prawda mówi że sobie na nią płyniemy i się rozbijemy, można by jeszcze zmienić kurs, to nie jest ostatnia chwila ale zamiast tego lepiej słuchać kilku pokładowych wodzirejów którzy zapewniają że jest wprost odwrotnie i płyniemy prosto do portu a sam statek nigdy nie miał się lepiej, kapitan jest najmądrzejszy, nie tylko na statku, nie wolno podważać jego zdania bo to jest urąganie, tak poza tym obrażony ma być cały statek, wszyscy jego pasażerowie, cały pokład, ponoć nawet foka na pobliskim lodowcu też ma się czuć obrażona aż do krwi. Wodzireje zapewniają że to jest jedynie głos zazdrośników, to są jacyś defetyści, sabotażyści najprawdopodobniej wynajęci przez załogę innych konkurencyjnych statków. Ktoś widział że jednemu z nich śmierdziały stopy, ktoś inny widział że innemu źle patrzy z oczu, trzeci ma ponoć " brzydki ryj", czwarty chciał być majtkowym na Titanicu ale został odrzucony i teraz się mści, piąty nazywa się jakoś po niemiecku czy po rosyjsku, jakoś tak, szósty ma mieć diabła za skóra. Pokładowy ksiądz potwierdza. Jeden z wodzirejów przekonuje że nic ale to nic zupełnie się nie dzieje i dziać się nie może, może się dziać ale na innych statkach, jest szampan, stoły suto zastawione, są roznoszone ciepłe dania, przekąski, orkiestra gra. Panowie proszą panie do tańca, takiej zabawy nie przeżył nikt. Jak mówi inny wodzirej, z innych statków docierają informacje że nam zazdroszczą i najchętniej przenieśli by się na nasz statek a przynajmniej nie brakuje takich opinii.