Wydarzyć może się wszystko
, ale gdy już jesteś w takiej sytuacji, że pracujesz na czarno, a typ nie chce Tobie wypłacić wypłaty, to nie możesz wątpić w instytucje państwowe. Kontrole PIP są niezapowiedziane i pojawiają się w godzinach pracy, a za zatrudnianie pracowników na czarno konsekwencje ponosi tylko i wyłącznie pracodawca ( pracownik ewentualnie płaci mandat 500 zł, ale tylko wtedy, gdy jest zarejestrowny w UP jako bezrobotny). Wykorzystywanie ludzi w trudnej sytuacji życiowej, a za takowe uważam zatrudnianie ludzi bez umowy, jest niedopuszczalne
Dziwne, że w tych czasach są osoby, które mają odwagę zatrudniać ludzi na czarno
Cytat:No wiesz, jak niektórzy pracodawcy mają niezbyt duże dochody z działalności, bo są to małe i bardzo małe firmy, to nie stać wszystkich pracodawców na utrzymywanie każdego pracownika, za którego, pracodawcy muszą płacić, i to nie tak mało.
Rozumiem, ale problemy zaczną się wtedy, gdy pracownikowi zatrudnionemu na czarno coś się stanie. Do pracy zdalnej, czyli do pracy przed komputerem bez problemu zatrudniłbym pracownika bez umowy, ale nigdy do pracy fizycznej.
Rozumiem, że pracujesz w tartaku? Dostałeś chociaż odzież ochronną np. buty z twardymi noskami?
Cytat:No a zatrudnianie ludzi bez umów może wynikać z różnych przyczyn. Czasem to niektórym pracownikom nie odpowiada, bo wyobraź sobie sytuacje, że jakiś "pracodawca" zatrudnia pracownika, czy kilku pracowników bez umów, na prośbę samych pracowników. Chodzi o to, że jeżeli nie będą oni musieli pracować codziennie albo tylko, OKRESOWO, to wtedy, taka "UMOWA" niewiele by dała takim pracownikom, z uwagi na zbyt małą ilość godzin pracy.
W takim wypadku pracownika nalezy zatrudnić np. w systemie skróconego tygodnia pracy.
Cytat:Gdybym miał podpisaną umowę z pracodawcą, on musiałby od tego, co zarabiałem, odliczać na podatek i składki, co zostawałoby mi tylko parę złotych i nie wyżyłbym z tego.
No tak, ale gdybyś coś sobie zrobił w pracy, to pracodawca poniósłby daleko idące konsekwencje.
Ja mam tego świadomość tyle, że ja nie pracowałem nigdy przy piłach. Czasami coś tylko podawałem jakiemuś pracownikowi, ale nie wyrzynałem desek na piłach.
Ja tam zajmowałem i zajmuje się trochę czymś innym, co jest bezpiecznym zajęciem.
Oczywiście, jak przebywam blisko maszyn tnących, u znajomego na podwórku, to on mi daje nauszniki na uszy, żeby chronić słuch, bo jednak to jest hałas, jak działają maszyny.
Sam zresztą o to dbam.
W ogóle w mojej sytuacji było i jest tak, iż ja mogłem otrzymać UMOWĘ o PRACE, w kilku miejscach gdzie pracowałem, ale uzgadniałem to z pracodawcami, że lepiej dla mnie, żebym pracował tylko, dorywczo.
Wynikało to z tego, że ja nie miałem wypracowywanych zbyt wielu godzin, bo pracowałem, różnie, okresowo, nie zawsze codziennie w miesiącu.
Maksymalnie wychodziło z godzin wypracowanych: 500 - 600 zł. a czasami nawet i mnie, bo ja różnie miałem płacone, w zależności od godzin.
Stawki też były dość niskie, a kiedyś nawet, jak się zatrudniłem w TARTAKU u innego znajomego, którego bardziej tylko znałem z widzenia i było to wiele lat temu, to gość dał mi tylko marne 3 zł. na godzinę. Wprawdzie to były inne lata, jakoś ( 2008 - 2009, o ile dobrze pamiętam ), ale nikt by za pół darmo nie chciał u takiego pracować.
Ja się zgodziłem, bo byłem przekonany, że on mi podniesie stawkę godzinową, ale jednak nie.
Dość szybko zrezygnowałem z tej pracy, bo nie chciałem być wyzyskiwany. A tam panuje wyzysk na pracownikach, od lat podobno... Inny znajomy mi o tym powiedział, który o tym wie.
Czyli, nawet na moim przykładzie, jak się tam zatrudniłem, tylko za 3 zł. na godzinę, a musiałem, po 8 godzin zasuwać na całym placu w tartaku.
A jeszcze do tego, gość poganiał i zarzucał: "Że ja się obijałem", co w ogóle nie było prawdą.
Waliło mu na głowę.
No i dowiedziałem się, że sporo ludzi zrezygnowało tam z pracy, bo też nie chcieli być wyzyskiwani. Nawet podobno jacyś, byli pracownicy ścigali właściciela tego tartaku, bo nie wypłacił im wszystkich, należnych pieniędzy.
Gdybym ja tam pracował dłużej, to też byłbym cały czas wyzyskiwany. Ale popracowałem tylko może ze trzy tygodnie, po czym dałem sobie z tym spokój.
I takich miejsc pracy, również są to TARTAKI, gdzie się wyzyskuje pracowników, jest być może wiele.
To już zdecydowanie lepiej miałem, jak wykonywałem prace leśne, gdzie zawsze mi wypłacono i miałem dużo lepiej płacone.
Raz była taka sytuacja ( to były początki lat 2000 ), jak z podleśniczym pojechałem do innego leśnictwa i tam wykonaliśmy prace z mierzeniem drzew do wycinki, to ja tam pracowałem chyba prawie trzy tygodnie ( za taki okres czasu wtedy to był dobry zarobek w lasach ), to leśniczy z tamtego leśnictwa nie wypłacił mi, ani złotówki wypłaty.
Ja się przypominałem, nie raz. Nawet wspomniałem temu, podleśniczemu, ale nic to nie pomogło. On specjalnie mi nie zapłacił, bo to jest taki, "cwaniacki" człowiek, który ( nie wiem, jak teraz ), który wtedy też nie był dla mnie miły.
Było tak, że ja coś tam o czymś powiedziałem, a on się oburzył, bezpodstawnie.
Był mi winien kasę za godziny pracy i nie otrzymałem tej kasy. Potem dałem sobie spokój, bo podobno ktoś mi powiedział, że nie warto byłoby tam zadzierać z tym, leśniczym.
A dla mnie każda złotówka się liczyła. Ale poza tym, w innych miejscach, na szczęście zawsze miałem płacone.
Oczywiście jest zawsze pewne ryzyko, że, zatrudniając się do miejsc pracy bez umowy, pracodawcy mogą być nieuczciwi, nie wypłacając albo całości wypłaty, albo wcale.
Takie miejsca pracy i firmy są i będą. Jednak ja otrzymywałem prace, z pewnym "zapewnieniem", gdyż to było, dzięki: znajomości, iż będę miał wypłacane za prace. No i tak było.
Natomiast, dwa razy tak się zdarzyło, a konkretnie raz, że, pracując u leśniczego nie otrzymałem żadnych pieniędzy i wykonałem prace u niego za darmo.
W drugim przypadku było tak, że zatrudniłem się u syna tego leśniczego, który ma firmę leśną. To był: przypadek, że akurat go gdzieś spotkałem, na drodze.
No i potrzebował kogoś i ja się zgodziłem. Jednak, jak się dowiedziałem, niechętnie ludziom płaci za prace. Mi, ledwo wypłacał, bo ja się prosiłem o swoje. Ale też mógłby, specjalnie o tym zapomnieć.
Być może ma to po swoim ojcu... Dlatego ja nie chcę tych ludzi widzieć na oczy i nie chce tam już pracować.
Innym pracownikom, których zatrudnia, słyszałem, że nie płaci całości z wypłat, i to po kilkadziesiąt tysięcy złotych - łącznie.
Tylko tak, ZALICZKOWO wypłacał lub nadal wypłaca.
I do tego, z tego co również słyszałem, ma już na głowie KOMORNIKA, bo ma jakieś zaległości, chyba za podatki. Ale nawet samo to, że ludziom był, czy nadal jest winien sporo kasy.
Nie chciałem tam już dłużej pracować.
No a wracając do tych: umów o prace, to jednemu czy drugiemu pracodawcy, gdzie pracowałem tak naprawdę było obojętne, czy ja miałbym umowę, czy też nie.
To dla mnie miało być korzystne, żebym to, co zarabiałem, przynajmniej te parę złotych, zatrzymywał, całość dla siebie.
Gdyby była UMOWA w pracy, to ja bym tracił, w wyniku zbyt małej ilości godzin ( gdyż nie zawsze i nie codziennie musiałem pracować, bo takie wykonywałem prace ), to, pracodawcy musieliby mi nawet całość z wypłat pobierać na podatek i składki, a ja nie miałbym z czego żyć i pracowałbym tylko po to, żeby dawać zysk dla PAŃSTWA.
A, Państwo i tak się bogaci na pracownikach.
Dlatego, trzeba czasami samemu "kombinować", ale uczciwie, żeby nie być za bardzo ograbianym, z marnych paru złotych.
I takich PRACOWNIKÓW się powinno właśnie uwzględniać, w miejscach pracy.
Ale wiadomo, różnie się na to patrzy, również przez samą INSPEKCJĘ PRACY.
Moim zdaniem wyzysk w postaci braku zapłaty za wykonywaną pracę lub mocno nierynkowej stawki godzinowej za pracę jest po prostu urągający ludzkiej godności...
Aż się chce zacytować Psy Pasikowskiego: "To jest normalnie k...a skandal"!
Niestety cwaniaków nie brakuje, jedyne co można w takiej sytuacji robić to permanentne - cyk, donosik. Zwalczać takich biznesmenów, w imię zasad....
Niestety, są pracodawcy, którzy nieuczciwie traktują swoich pracowników.
Teraz się słyszy, nawet o dużych firmach, które z czasem przestają płacić pracownikom. I ludzie pracują na normalne umowy.
I nawet, jak takie sprawy są zgłaszane do SĄDÓW PRACY, to nie zawsze łatwo jest odzyskać należne pieniądze od pracodawców, dyrektorów firm.
Co z tego, że sąd pracy postanowi, aby pracodawca wypłacił wszystkim pracownikom zaległe pensje, skoro on się do tego nie dostosuje i nie wypłaci?
Firma ma długi i bankrutuje, a nawet komornik, który działa na rzecz tych, "poszkodowanych pracowników" raczej ma trudności z odzyskaniem od pracodawcy pieniędzy na zaległe wypłaty, jak taki gość już nic nie posiada i nie ma żadnych pieniędzy? To są taż CWANIACY, którzy uciekają od odpowiedzialności, żeby nic nie wypłacić ludziom, a jakieś tam MAJĄTKI przepisują na inne osoby w rodzinie, żeby, komornik nie mógł nic zająć, co ma wartość.
Chociaż już, prawo lepiej w tym zakresie działa i nawet ukrywając majątki, pieniądze, można to odzyskać od nieuczciwych pracodawców.
Ale nie zawsze to się udaje.
Jak, pracodawcy zatrudniają ludzi do pracy, do różnych firm i nawet jak dają pracownikom umowę, to też są różne umowy w firmach.
Prywatni pracodawcy też potrafią "kombinować". Niektórzy oczywiście, bo też nie chcę uogólniać. Jeżeli będzie tzw. "śmieciowa umowa" z pracownikami, to od takiej "umowy" nie ma żadnych właściwie składek od pensji, a nieuczciwi pracodawcy potrafią zabierać część z wynagrodzenia pracownikom do własnej kieszeni, zamiast odprowadzać to na podatek i inne składki.
Pracownicy są wprowadzani w błąd. Więc nawet jeżeli, pracownik otrzyma jakąś umowę w prywatnej firmie, to ona wcale nie musi być dobrą umową.
Nie wszystkie umowy o prace są dla pracowników korzystne. Jak kiedyś było w Polsce wszystko państwowe, za PRL-u, a nawet jeszcze na początku lat 90-tych, to raczej takie zakłady pracy, fabryki żadnego pracownika nie zatrudniały bez umowy. Państwo dbało o takie sprawy i to były umowy normalne.
Jak, na rynek zaczęli wchodzić tzw. "prywaciarze", a szczególnie na początku lat 2000, to wtedy się stało popularne: kombinowanie z umowami o prace, nie wypłacanie należnych wypłat niektórym pracownikom i, nieuczciwość.
I to się stało właśnie za, prywaciarza, bo nastała: wolność na rynku. I to ludzie zaczęli wykorzystywać, co trwa do teraz, i to jeszcze bardziej i częściej.
Z jednej strony, informuje się Polaków o: niskim bezrobociu w Polsce, o wzroście gospodarczym, ale z drugiej strony mało kto mówi o tym, że na rynku to już są praktycznie same firmy prywatne i są niektórzy, nieuczciwi.
I co z tego, że jest więcej pracy na rynku? Ale to zależy, gdzie się trafi, do miejsc pracy. Zależy, w jakich warunkach, na jakich umowach ludzi się zatrudnia.
Tu nawet Inspekcja Pracy niewiele może na to poradzić, mimo kontroli, bo nie dotrą do wszystkich, nieuczciwych pracodawców.
Ludzie chcieli WOLNEGO RYNKU, to go teraz mają.
Nie wiem gdzie mieszkasz, ale odnoszę wrażenie, że jest to miejsce zapomniane przez cywilizacje, prawo pracy oraz prawo karno- sądowe. Rozumiem, że powstają firmy, które z czasem stają sie nierentowne, upadają i w związku z tym pracodawca nie ma pieniędzy na wypłaty, ale ty pracujesz u "Janusza biznesu", który płaci Tobie 7 zł, gdzie stawka godzinowa w Polsce to 10 albo 12 zł netto.. No cóż, ale skoro Tobie pasuje taki stan rzeczy, to już inna sprawa.
(23-10-2019, 0:40 )Odporny napisał(a): [ -> ]Jeżeli będzie tzw. "śmieciowa umowa" z pracownikami, to od takiej "umowy" nie ma żadnych właściwie składek od pensji, a nieuczciwi pracodawcy potrafią zabierać część z wynagrodzenia pracownikom do własnej kieszeni, zamiast odprowadzać to na podatek i inne składki.
Nie wprowadzaj w błąd.
Od umowy-zlecenie odprowadza się normalne składki (czyli ZUS i składkę zdrowotną, a chorobową po wyrażeniu takiej chęci).
To o czym Ty piszesz to umowa o dzieło i od niej płaci się tylko podatek dochodowy, ale kto w dzisiejszych czasach godzi się na taką umowę przy pracy najemnej?
Przecież tak ruchać nie dają się nawet Ukraińcy.