Fobia społeczna i depresja

Pełna wersja: Czy samotność Ci przeszkadza? Jak się czujesz z samotnością?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Tak jak w temacie. Czy Wasza samotność Wam przeszkadza czy raczej cenicie sobie swoją prywatność? Mnie osobiście to trochę przeszkadza, chciałabym z kimś pogadać, odpisać komuś na maila, SMS-a... Ale nie wiem dlaczego odrzucam od siebie ludzi. Oni sami odsuwają się ode mnie, albo odzywają się tylko jak czegoś chcą. Wyjście na imprezę graniczy z cudem, właściwie stronię od imprez. 
A czuję się sfrustrowana swoją samotnością.
Czasem jest rzeczywiście ciężko. Mieszkam sam, do rodziny mam ponad 300 km drogi.
Siłą rzeczy, trzeba sobie jakoś radzić, zająć wolny czas np. poprzez hobby...
Mi przeszkadza i jednocześnie brak mi motywacji żeby to zacząć zmieniać. Ja jestem pewien, że sam odpycham od siebie ludzi bo znajomych mam i nawet jak przestałem imprezować to dalej do mnie wydzwaniali żeby się umówić na jakieś pogaduchy ale z mojego braku zaangażowania trochę to wszystko ucichło
Mnie trochę "gryzie" moja samotność, ale z drugiej strony ją lubię, i staram się jakoś sobie z nią radzić zawsze mam do kogo się odezwać, napisać lecz nie zawsze mam ochotę..
Ja też już zaczynam trochę oswajać nieśmiałość ale nie zawsze mi wychodzi.
Ja powoli zaczynam zdawać sobie sprawę, że po prostu lubię samotność. Ogólnie to nie przepadam za ludźmi i jak już się z kimś spotykam to są to znajomi, których znam od najmłodszych lat.
U mnie jest tak, że ja już akceptuje samotność i, normalnie żyje. Od tego i tak się nie ucieknie i każdego tak naprawdę dotknie samotność, prędzej czy później.
Więc trzeba się nauczyć akceptować taką sytuacje. Przyjmować to, co jest. Ja mieszkam sam od ponad 10 lat i nikt mnie praktycznie nie odwiedza w mieszkaniu. To wynika z tego, że ja nie jestem blisko z dalszą rodziną, mimo że te osoby mieszkają tylko kilkanaście kilometrów ode mnie.
Ojciec i matka nigdy mnie tutaj nie odwiedzili, ale też nie chce, żeby mnie odwiedzali, z pewnych powodów. Wcale nie tęsknie za tym, żeby mnie oni odwiedzili, mając żal do ojca i matki.
Dlatego, dla mojego dobra i normalnego samopoczucia wolę trzymać się od nich z daleka, już do końca życia. Nikt z rodziny matki mnie również nigdy nie odwiedził i ja też tego nie oczekuje od tych ludzi, jak również ze strony ojca.

Moja sytuacja z rodziną dalszą nie jest za ciekawa, od wielu lat. Główną winę za taki stan ponosi mój ojciec i matka, bo to oni doprowadzili do takiej sytuacji, a ja w tym wszystkim tylko byłem "ofiarą", gdzie w niczym nie zawiniłem, ale jest jak jest i trzeba to akceptować.
Ja na siłę, z butami się do nikogo nie będę pchał, jeżeli ktoś mnie gdzieś nie zaprasza.

To takie powiedzenie, ale tak w życiu jest.

I to jest też, samotność, gdzie jest się traktowanym obojętnie, zarówno przez własnego ojca i matkę, jak i ze strony dalszej rodziny.
Ale takich sytuacji w rodzinach jest wiele. Czasem ludzie obcy, nie spokrewnieni potrafią być dla siebie bardziej bliscy, niż osoby w rodzinie, co jest smutną sprawą, ale czasem nie ma na to rady.
Ja się wywodzę z niedobrego domu, gdzie nie wybierałem sobie ojca i matki i nikt sobie nie wybiera. Trafiają się tacy, jacy się trafiają i z tym się trzeba pogodzić. Dalszej rodziny też sobie nie wybierałem, ani nikt inny.
Gdyby tak było, to każdy właściwie chciałby się rodzić w jak najlepszych domach, z jak najlepszymi rodzicami i dalszą rodziną.
Ale to jest nierealne.
Jak niektórzy się wychowywali i wychowują w domach patologicznych, to taki los dzieciom gotują rodzice, czy rodzic.
Nie mogę być dumny, ani przez chwilę z ojca i matki, bo oni na to nigdy nie zasługiwali i nie byli tego warci. A jak ludzie pochodzą z takich domów, gdzie działo się źle, to potem się to ciągnie przez pół życia, a nawet przez całe, dorosłe życie. Bo tak jest w moim przypadku. Z tym że ja sobie potrafię radzić, nie załamuję się i, żyję normalnie. Ale i tak to się w środku odczuwa i tego się z głowy nie da wyrzucić. Przeszłości też się nie zmieni.