Fobia społeczna i depresja

Pełna wersja: Artykuły, które mnie zaciekawiły
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Bede tu wklejala artykuly, ktore mi sie spodobaly Smile Wiem, ze temat z artykulami juz jest, ale chcialam miec taki swoj kacik z artykulami Smile Beda to kolejno artykuly: psychologiczne, filozoficzne, paraormalne oraz rozne pozostale Smile

Psychologiczny 1

Jak zmienić przekonania o świecie i samych sobie na takie, które nas chronią i wspierają? Poznaj terapię „The Work”
 
Byron Katie, matka i energiczna bizneswoman mieszkająca w Kalifornii, w trzydziestym roku życia zachorowała na depresję. Zmagała się z chorobą przez dziesięć lat, a w najgorszym jej stadium przez ponad dwa lata nie wychodziła z łóżka. Pogrążona w rozpaczy zastanawiała się, jak z sobą skończyć. Pewnego ranka pomyślała jednak o czymś, co odmieniło jej życie.
 
Zauważyła, że gdy wierzy, że coś powinno być inaczej, niż jest („mąż powinien mnie bardziej kochać”, „dzieci powinny mnie bardziej doceniać”), cierpi. Gdy przestawała myśleć w ten sposób, czuła ulgę i spokój. Zrozumiała, że to nie świat zewnętrzny spowodował jej depresję, ale jej własne przekonania na temat świata.
 
Byron Katie wyciągnęła wniosek, że jej metoda poszukiwania szczęścia frustrowała ją i prowadziła w zupełnie przeciwnym kierunku. Postanowiła zawrócić i zamiast zmieniać świat tak, aby dostosował się do jej przekonania o tym, jaki powinien być, zaczęła po prostu obserwować otaczającą ją rzeczywistość, doświadczać tego, co dzieje się tu i teraz.
 
To odkrycie było podstawą stworzenia metody zwanej „Praca” (The Work), która pomogła Byron przejść pozytywną transformację i wrócić do zdrowia. Według Katie zmiana destrukcyjnych przekonań na temat świata następuje dzięki skonfrontowaniu ich z czterema pytaniami i sprawdzeniu, jak wygląda rzeczywistość, gdy owe przekonania odnoszą się do nas samych. Jak to działa? Zapraszam do sprawdzenia.
Od 1986 roku Byron Katie nauczyła techniki „Praca” setki tysięcy ludzi w ponad trzydziestu krajach. Jej metoda zmiany przekonań odznacza się niezwykłą prostotą i siłą oddziaływania. Pomaga uwolnić się od ograniczających lęków, frustracji, narzekania, pretensji i depresji. Korzysta z niej wielu terapeutów, coachów i trenerów na całym świecie.
 
1. Mapa terenu
 
Rzeczywistość nie jest taka, jak myślisz, że jest.
 
To, jak postrzegamy świat, jest niezwykle subiektywne. Mimo że widzimy te same rzeczy czy zdarzenia, możemy interpretować je w zupełnie różny sposób. Widząc ten sam przedmiot, jedni zareagują smutkiem, inni się ucieszą, jeszcze inni poczują tęsknotę. „Każdy z nas widzi, słyszy i czuje odmiennie” – wyjaśniają Harry Alder i Beryl Heather, specjaliści w dziedzinie NLP i autorzy książki „NLP w 21 dni”. „Bodźce sensoryczne przechodzą przez niezliczone filtry umysłowe, powstałe na podstawie wspomnień, uczuć i spostrzeżeń. Dzięki owym filtrom interpretujemy świat w ograniczony, typowy dla siebie sposób, który nazywamy własną rzeczywistością”. 
 
Nasza wewnętrzna rzeczywistość jest reprezentacją rzeczywistości zewnętrznej. Alder i Heather mówią o subiektywnej mapie świata zewnętrznego, jaką nosi w sobie każdy człowiek. „Znajduje się w niej wszystko, co dzieje się wokół nas, znaczenia, jakie mają dla nas poszczególne sprawy, nasze przekonania i uczucia – percepcja rzeczywistości bądź też to, co uważamy za doświadczenie lub rzeczywistość” – tłumaczą.
 
„Mapa powstaje w umyśle wtedy, gdy staramy się zrozumieć świat. Każde najmniejsze doświadczenie ma w tak poukładanym umyśle swoje miejsce – przegródkę, klasyfikującą szufladkę”. Z biologicznego punktu widzenia wewnętrzne mapy składają się z połączeń nerwowych w mózgu, które powstały w wyniku procesów elektrochemicznych zachodzących w ciągu życia jednostki.
 
Każdy z nas tworzy niepowtarzalną sieć reprezentującą rzeczywistość; na kształt tej sieci wpłynęło środowisko, w jakim się wychowaliśmy, znaczące osoby i przypadkowi ludzie, zaobserwowane sytuacje, wiedza czy doświadczenia. Umysłowe mapy są jedynie fragmentami rzeczywistości, ograniczonymi indywidualną umiejętnością tworzenia wewnętrznych reprezentacji świata oraz naszymi możliwościami biologicznymi i psychicznymi (między innymi wrażliwością percepcji, wybiórczą uwagą, temperamentem czy osobowością).
 
Doświadczamy subiektywnie. Mimo to większość ludzi uznaje swój wewnętrzny świat za wierne odbicie rzeczywistości, a poglądy i przekonania za jedynie prawdziwe, podzielane przez wszystkich rozsądnych ludzi. 
 
2. Fundamenty schematów
 
„Przeżyłem wiele okropnych rzeczy – na szczęście większość z nich nigdy się nie zdarzyła” (Mark Twain)
 
Twoje emocje i zachowanie zależą od sposobu, w jaki interpretujesz zdarzenia. Przetwarzanie tego, co dociera z zewnątrz do ludzkich zmysłów, odbywa się w mózgu – najważniejszym narządzie gwarantującym przetrwanie i samokontrolę. Mózg nie rejestruje czystych faktów, ale natychmiast je przetwarza i ocenia w kontekście tego, jaki mają wpływ na nasze przetrwanie.
 
Co więcej, mózg wywołuje reakcję emocjonalną nawet na zdarzenie, które tylko sobie wyobrażamy lub przypominamy. To nie fakty nas złoszczą, przerażają, bawią, uszczęśliwiają czy budzą nadzieję, ale nasze myśli i przekonania na ich temat. Według Aarona T. Becka, psychiatry i twórcy terapii poznawczo-behawioralnej, osoby cierpiące, nieszczęśliwe czy doświadczające silnego stresu często przejawiają konsekwentną i negatywną stronniczość w postrzeganiu świata. Mówiąc dokładniej, posługują się automatycznymi schematami interpretowania sytuacji, które działają wadliwie. 
 
Owe schematy terapeuci poznawczo-behawioralni nazywają po prostu błędami w myśleniu. Są one przyczyną powstawania destrukcyjnych przekonań, które z kolei utrudniają nam rozwój i sprawne funkcjonowanie. Mechanizm błędnego myślenia jest czasem tak mocno zakorzeniony w naszym sposobie patrzenia na świat, że niekorzystne myśli o wydarzeniach pojawiają się automatycznie i najczęściej nie zdajemy sobie z nich sprawy – łatwiej nam nazwać uczucia, które się po nich pojawiają. Uświadomienie sobie zniekształceń we własnym myśleniu zwiększa dystans do przekonań, a co za tym idzie – ułatwia konstruktywną reakcję na życiowe zdarzenia.
 
3. Kreacja kontrolowana
 
„Czy myślisz, że potrafisz, czy też myślisz, że nie potrafisz – W obu przypadkach masz rację”. (Henry Ford)
 
Myśli, w które wierzymy, są podstawowym składnikiem przekonań, jakie tworzymy o świecie i o sobie samych. Anthony Robbins w książce „Obudź w sobie olbrzyma” nazywa przekonania po prostu poczuciem pewności na jakiś temat.
Nie wszystkie myśli pojawiające się w naszych głowach staną się przekonaniami. Dopiero jeśli znajdziemy argumenty potwierdzające jakąś myśl i uwierzymy w nią – stworzymy przekonanie na jakiś temat. „Możemy wytwarzać w sobie przekonania na temat dosłownie wszystkiego, jeśli tylko znajdziemy wystarczająco dużo doświadczeń, które by te przekonania poparły” – twierdzi Robbins.
 
To zaś oznacza, że tworząc przekonania, mamy ogromny wpływ na rzeczywistość i własne życie. Nasz umysł jest na służbie przekonań i zawsze znajdzie argumenty, jeśli będziemy chcieli zaprzeczyć jakiejś teorii, ale również znajdzie odpowiednie dowody, gdy będziemy chcieli tę teorię potwierdzić.
„Czy myślisz, że potrafisz, czy też myślisz, że nie potrafisz, w obu przypadkach masz rację” – mawiał Henry Ford. W zależności od tego, jakie myśli i przekonania rzutujemy w przyszłość i otaczającą nas rzeczywistość, takie doświadczenia do nas wrócą. Jeśli więc myślisz o sobie, że jesteś nieudacznikiem – niewiele ci się uda. Jeśli widzisz w sobie potencjał – będziesz też widział w świecie zewnętrznym więcej możliwości osiągnięcia sukcesu. 
 
Możesz przejąć kontrolę nad kreowaniem swojego życia, rozpoznając przekonania, które cię hamują, ograniczają oraz czynią nieszczęśliwym, i zmieniając je na bardziej dla ciebie korzystne. Jak? Nie musisz nagle stać się niepoprawnym optymistą, wystarczy, że spojrzysz na rzeczywistość bardziej racjonalnie, a negatywne myślenie zamienisz na zdrowe.
 
Teoria zdrowych przekonań została wprowadzona do psychologii i medycyny przez amerykańskiego psychiatrę Maxie C. Maultsby’go, twórcę racjonalnej terapii zachowań. Twierdził on, że przekonanie można nazwać zdrowym, jeśli spełnia przynajmniej trzy z pięciu warunków: jest oparte na faktach, pomaga chronić nasze życie i zdrowie, osiągać cele, rozwiązywać konflikty i czuć się tak, jak chcemy się czuć. Maultsby uzupełnił swoją teorię, podkreślając, że to, co jest zdrowe dla jednej osoby, nie musi być zdrowe dla innej, a to, co jest dla nas zdrowe teraz, nie musi być zdrowe kiedy indziej. 
 
4. Konstrukcja pytań
 
„Jeśli zadajesz przerażające pytania, otrzymujesz przerażające odpowiedzi” (Anthony Robbins)
 
Anthony Robbins twierdzi, że różnica między ludźmi polega na pytaniach, jakie sobie zadają. „Jeśli zadajesz przerażające cię pytania, otrzymujesz przerażające odpowiedzi” – przekonuje. „Komputer twojego mózgu zawsze jest gotów na twoje usługi i bez względu na rodzaj zadanego mu pytania niezawodnie dostarczy ci odpowiedzi”.
 
Pytania kierują naszą uwagą i naświetlają sytuację, pokazując ją jako beznadziejną lub stwarzającą szansę. Dzięki odpowiednim pytaniom możemy w jednej chwili zmienić swoje odczucia, zmieniając przedmiot koncentracji. Tę potęgę pytań wykorzystują terapeuci poznawczo-behawioralni, proponując do pracy z destrukcyjnymi przekonaniami „dialog sokratejski”. Ta metoda zachęca do dyskutowania ze swoimi przekonaniami i spojrzenia na nie z różnych stron po to, żeby stały się bardziej racjonalne.

http://www.focus.pl/artykul/przebudowa-w-gowie
Filozoficzny 1

O tym, co było, co jest, co będzie

Metafizycy różnią się w swoich poglądach na to, czy przeszłość i przyszłość istnieją realnie. Przykładowo, jeżeli kiedyś oblałeś się gorącą kawą, to będziesz bardzo uważny, gdy ktoś poda ci kubek kawy na podstawce i powie: „Oto twoja kawa”. Zauważ, że twoje obecne doświadczenie tego kubka jest znacznie bardziej wyraźne aniżeli twoja pamięć o kubku, który podano ci w zeszłym tygodniu.

Trzy teorie
Z kolei jeżeli myślisz o kubku kawy, który zamierzasz wypić w przyszłym tygodniu, to ten przyszły kubek jest jeszcze mniej wyraźny. To jest główny powód, dla którego metafizycy, którzy nazywani są prezentystami, twierdzą, że teraźniejszość jest realna, podczas gdy przeszłość i przyszłość nie.

Wielu innych filozofów nie zgadza się z tym, że jeżeli cokolwiek jest fizycznie realne, to istnieje teraz. Obrońcy teorii „rosnącej przeszłości” twierdzą, że chociaż doświadczenie przeszłego kubka kawy jest mniej wyraźne, to jednak kubek ten jest całkowicie realny. Po prostu nie jest on teraz obecny (aktualny). Przeszłość „rośnie” – jak twierdzą – poprzez gromadzenie większej ilości obiektów i zdarzeń. Przeszłe kubki kawy są realne, ponieważ kiedyś były aktualne; przyszłe kubki nie są realne, ponieważ nigdy nie były aktualne.

Istnieje także trzecia teoria metafizyczna i stoi ona w opozycji zarówno do prezentyzmu, jak i teorii „rosnącej przeszłości”. Zakłada ona, że wszystkie przyszłe kubki są tak samo realne jak te przeszłe i aktualne.

Argumenty
Rozważmy pewne argumenty za i przeciw powyższym trzem teoriom metafizycznym. Niektóre z nich będą silne, inne będą słabe. Być może Czytelnik będzie w stanie uchwycić różnicę. Dyskusja dotyczy czasu fizycznego – czasu mierzonego za pomocą zegarów. Nie jest to dyskusja o czasie w sensie psychologicznym, czyli o świadomości czasu fizycznego.

Otóż, jeżeli eternalista powiedziałby, że wyobraża sobie przyszłość po śmierci, to byłby to słaby argument za eternalizmem. Przeciwnicy prezentyzmu twierdzą, że nie może on wyjaśnić pojęcia przyczynowości, ponieważ kwietniowe deszcze są przyczyną majowego rozkwitu. Czy może istnieć więc przyczynowość z przyczyną i skutkiem, które nie są realne? Rozważ Gwiazdę Północną (Polarną), która jest oddalona od nas o 323 lata świetlne. Kiedy oglądasz ją przez teleskop, widzisz ją taką, jaka była 323 lata temu, a przecież nie widzisz czegoś, co nie jest realne, prawda? Jeżeli chodzi o eternalizm i jego akceptację realności przyszłości, to filozof William James sformułował słynne twierdzenie, że przyszłość jest tak nierealna, że nawet Bóg nie może jej przewidzieć. Eternalista jednakże odpowiada, że niemożliwość bycia przewidzianym nie jest oznaką braku realności.

Koronny argument eternalistów to teza, że rozróżnienie na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość nie znajduje odzwierciedlenia w prawach fizyki i dlatego może być ono jedynie subiektywne, zależne od tego, czyj punkt widzenia zakładamy. Narodziny Lecha Wałęsy są przeszłością dla nas, ale nie dla Mieszka I. Kubek kawy, który ci podano, nie jest mniej realny od kubka kawy na Antarktydzie. Odległość w przestrzeni nie jest oznaką braku realności. W podobny sposób, eternalista powie, że kubek kawy odległy w czasie nie jest mniej realny od tego, który masz teraz. Odległość w czasie nie jest oznaką braku realności. Pojęcia bycia tutaj, bycia tam, bycia aktualnym, przeszłym oraz przyszłym są wszystkie subiektywne, ponieważ zależą od odniesienia się do sytuacji podmiotu, który je używa. Pojęcia te nie oznaczają żadnej różnicy, która jest obiektywnie realna.

Prezentyzm to stanowisko metafizyczne, które jest najbliższe zdrowemu rozsądkowi. Stanowisko to przyjęło większość filozofów przed XX wiekiem. Jednakże obecnie to właśnie eternalizm jest najbardziej popularnym stanowiskiem spośród tutaj prezentowanych. Dlaczego? Zwrot w kierunku eternalizmu rozpoczął się od następującej wpływowej obserwacji, którą poczynił w 1908 roku matematyk Hermann Minkowski, kiedy wyjaśniał szczególną teorię względności stworzoną przez Einsteina trzy lata wcześniej:

Poglądy na temat przestrzeni i czasu, które chciałbym wyłożyć przed wami, wywodzą się z fizyki eksperymentalnej i w tym leży ich siła. Są one radykalne. Od tej pory przestrzeń sama w sobie oraz czas sam w sobie przechodzą w niepamięć, a jedynie pewien rodzaj ich połączenia zachowuje niezależną realność.

Cztery wymiary

To połączenie nazywane jest czasoprzestrzenią i Minkowski myślał o nim jako o ciągłym czterowymiarowym bloku przeszłych, teraźniejszych i przyszłych zdarzeń, w którym czas jest czwartym wymiarem czasoprzestrzeni. Ten blok jest realny, powiedziałby Minkowski, nawet jeśli nikt nie wie, które możliwe zdarzenia znajdują się w jego przyszłym regionie. Zawiera on twoją śmierć w jakimś przyszłym momencie. Twoja przyszła śmierć jest częścią większego kawałka tego bloku zwanego historią życia na Ziemi. Ta historia zawiera część, którą stanowi zdobycie Rzymu przez Cezara itd. Jeżeli czas ma nieskończoną przyszłość lub nieskończoną przeszłość albo jeżeli przestrzeń jest nieskończenie rozległa, to ten blok jest nieskończenie wielki wzdłuż tych dwóch wymiarów. Zauważmy, że akcent jest położony na zdarzenia, a nie na obiekty. Eternaliści uważają, że teoria blokowego wszechświata oraz czterowymiarowość poprawnie przedstawiają rzeczywistość, a ontologicznymi cegiełkami rzeczywistości są zdarzenia, a nie obiekty. Zdarzenia są czterowymiarowe. Interesującą konsekwencją tego jest to, że ty jako dziecko, jako nastolatek, jako dorosły oraz (miejmy nadzieję) jako starszy człowiek, to nie okresy tej samej trójwymiarowej osoby, ale raczej różne części tej samej czterowymiarowej osoby – ciebie realnego. W codziennej dyskusji jest zwykle łatwiej myśleć o osobach i kubkach jako trójwymiarowych, jednakże rzeczywiście są one czymś innym. Są to czasowo rozciągnięte zdarzenia.

Dlaczego eternalizm
Tym, co skłania filozofów i naukowców do przyjęcia eternalizmu, jest przekonanie, że wynika on z najlepszego rozumienia fizyki. Powiedzieliby oni, że jeżeli ufamy fizyce, to powinniśmy ufać jej metafizycznym implikacjom. Rzeczywistość nie jest tym, czym się nam wydaje. Taki pogląd przyjmuje Einstein, gdy twierdzi:

Wydaje się zatem bardziej naturalnym myśleć o fizycznej rzeczywistości jako o czterowymiarowym bycie zamiast, jak dotychczas, jako o ewolucji trójwymiarowego bytu.

W swojej krytyce zarówno prezentyzmu, jak i teorii rosnącej przeszłości eternalista pyta: „Czyją teraźniejszością jest realna teraźniejszość?”. Jeżeli twoja i moja teraźniejszość są różne, to czy mogłaby jedna z nich być realna, a druga nie? Z pewnością nie. Eternalista podkreśla, że teoria względności implikuje, że to, który zbiór zdarzeń jest aktualny, jest zrelatywizowane do układu odniesienia obserwatora. Pomyślmy o układzie odniesienia jako o układzie współrzędnych. W układzie odniesienia określonym w stosunku do ciebie możesz poprawnie obliczyć, że erupcja na Jowiszu miała miejsce w południe. Jeżeli papież rezydowałby wciąż w Watykanie, to erupcja miałaby miejsce także w jego południe. Jednakże w układzie odniesienia określonym w stosunku do mojego statku kosmicznego w stronę Jowisza dokładne obliczenia mogą wskazać, że erupcja miała miejsce pięć minut po mojej godzinie południowej, nawet jeśli poprawnie obliczyłem, że miała ona miejsce w twoje południe.

Te ostatnie uwagi są radykalnie przeciwne zdrowemu rozsądkowi. „Tym gorzej dla zdrowego rozsądku” – powiedziałby Einstein; zdrowy rozsądek jest zbyt często rezultatem ograniczonego doświadczenia. Jeżeli prezentysta upiera się przy twierdzeniu, że zdarzenie jest realne, tylko jeżeli istnieje w teraźniejszości, to erupcja na Jowiszu nie może być realna dla obojga z nas. Czy to nie pokazuje, że istnieje problem z prezentyzmem i teorią rosnącej przeszłości?

Dlaczego nie eternalizm
To były główne argumenty za eternalizmem. Prezentyści oraz obrońcy teorii rosnącej przeszłości wysłuchali ich i wcale nie kulą się ze strachu ani nie wdają się w metafizyczną niejasność. Odpowiadają, że eternaliści wyolbrzymiają znaczenie nauki, przypisując jej stanowisko metafizyczne, które wcale z niej nie wynika.

Jeden z kontrargumentów wobec eternalizmu pochodzi od Hendrika A. Lorentza, który twierdził, że ponieważ z teorii względności wynika jedynie, że każdy układ odniesienia jest do przyjęcia i nikt nie ma lepszej teraźniejszości, to teoria ta może być błędna. Ciągle bowiem może istnieć uprzywilejowany układ odniesienia. Teorie naukowe mają swoje ograniczenia. Filozof Arthur N. Prior dodał, że teoria Einsteina pokazuje, iż nie możemy wiedzieć, czy jakieś odległe zdarzenie jest równoczesne z jednym z naszych teraźniejszych zdarzeń, nawet jeśli w rzeczywistości nim jest.

Innym kontrargumentem wobec eternalizmu jest to, że jeżeli rzeczywistość byłaby trafnie reprezentowana przez blok Minkowskiego, to przyszłość byłaby już ustalona, niezależnie od nas. Jeżeli tak, to nie jesteśmy wolni w działaniach innych niż te, które zostały już przewidziane w bloku. Eternalizm ze swoją ideą bloku implikuje, że nie istnieje wolna wola, ale ponieważ wolna wola istnieje, eternalizm jest błędnym stanowiskiem. Jak już pewnie zgadliście, eternaliści są przekonani, że powyższy argument jest niepoprawny.

Pewien obrońca eternalizmu stwierdził kiedyś, że naszym zamiarem jest utrzymanie środowiska dla przyszłych pokoleń, stąd też muszą istnieć przyszłe generacje, które zamierzamy zachować. Przeciwnik eternalizmu odpowiada żartem: „Jeżeli zamierzamy znaleźć Świętego Mikołaja, to czy istnieje Święty Mikołaj, którego zamierzamy znaleźć?”.

Wielu zwolenników teorii rosnącej przeszłości przyjmuje ideę rosnącego bloku, ale wskazuje, że przyszła część bloku nie jest realna. Przyszłość jest jedynie użytecznym narzędziem dla uprawiania fizyki. Podobnie koncepcja masy punktu jest użyteczna, ale nie może być rozumiana dosłownie. Zgodnie z teorią rosnącej przeszłości właściwym sposobem rozumienia bloku jest uznanie, że teraźniejszość jest wycinkiem bloku, który rozdziela przeszłość od nicości przyszłości. Niektórzy eternaliści odpowiadają na to w następujący sposób: Czyż nie obawiamy się nadchodzącej zagłady? Jednak wedle prezentyzmu i teorii rosnącej przeszłości obawa ta jest irracjonalna, ponieważ wiemy, że zagłada nie jest realna.

Co na to eternalista?
Oddajmy końcowy głos eternaliście. Jego przeciwnicy narzekają, że blok Minkowskiego jest zbyt statyczny. On po prostu tylko tam „siedzi”. A przecież zmiana jest czymś realnym. Jest istotą czasu. Zatem idea bloku nie jest kompletna i dlatego też nie powinna być przewodnikiem po ważnych metafizycznych zagadnieniach. W odpowiedzi eternalista mówi tak: „Co? Czy chcesz, aby blok drgał?”.

http://filozofuj.eu/brad-dowden-o-tym-co...-co-bedzie
Paranormalny 1

Gdy tworzy się miłosna więź na poziomie duchowym pomiędzy dwojgiem ludzi, połączenie to jest niezwykle silne. Ta więź wykracza poza ślubny welon i przetrwa granice narzucone przez śmierć ludzkiego ciała. Z tysięcy historii, ta, którą za chwilę przeczytasz, wyjątkowo utkwiła w moim umyśle.

Pewnej piątkowej nocy prowadziłem warsztat w North Hollywood w Kalifornii. Przed jego rozpoczęciem wszedłem do sąsiedniego pokoju, by się przygotować. Rzadko kiedy duchy niepokoją mnie przed rozpoczęciem seansu, lecz czasami ma to miejsce. Tak było i teraz. Nagle usłyszałem kobietę mówiącą: „Proszę, pomóż mojemu Frankiemu. Zgubił swą drogę”. Wysłałem myśl do tego żeńskiego ducha, by podał mi swoje imię. „Karen” – padła odpowiedź. Karen uświadomiła mi, że jest żoną Frankiego. Często trzymam podkładkę do pisania, by móc zanotować szczegóły, jakie otrzymam wraz z wypowiedzią ducha. Tego wieczoru nie było inaczej. Zapisałem imiona Frankiego i Karen na mojej podkładce. Powiedziałem Karen, że będę kontynuował rozmowę z nią podczas warsztatu. Wydawało się to być dla niej zadowalającą odpowiedzią, ponieważ pozwoliła mi w spokoju dokończyć przygotowania do seansu.

Godzinę później, gdy zacząłem otrzymywać wiadomości od duchów, usłyszałem, jak Karen powiedziała: „Jestem tutaj. Proszę pomóc mojemu Frankiemu!”. Zapytałem tłum. „Czy jest tu Frankie? Ktoś, kto stracił żonę imieniem Karen?”. Natychmiast człowiek w ostatnim rzędzie ostrożnie podniósł rękę. „Frank to ja. I rzeczywiście straciłem żonę o tym imieniu przed kilku laty”. Wstał wraz z kobietą siedzącą obok. „Jestem siostrą Karen, mam na imię Ann”, powiedziała jego towarzyszka. Zobaczyłem, jak Karen pojawiła się obok Franka. Miała długie brązowe włosy, a jej skóra wyglądała na niezwykle miękką. Karen nosiła długą, biało-różową suknię. Co ciekawe, odrywała jeden po drugim płatki białej róży, którą trzymała. Płatki spadały na jej męża. Jej myśli były bardzo intensywne. „Frank, Twoja żona chce byś wiedział, że ona widzi Cię przez cały czas i jest zawsze z Tobą.

Ona wspomina miejsce o nazwie Moonshine. Znasz je?”. „Tak”, odpowiedział. Wyglądał na zaskoczonego, że znam tę nazwę „Spotkaliśmy się tam po raz pierwszy”. „Ona mówi mi, że zwykłeś chadzać tam na tańce z przyjaciółmi”. „W trakcie studiów”, odparł. „To tam się poznaliśmy. Jej, to jest niesamowite!”. Frank był oszołomiony zaistniałą sytuacją. Wydawała mu się ona być mocno surrealistycznym doświadczeniem. „Ona mówi, że jesteś i zawsze byłeś dżentelmenem. Wspomina też imię Crunch lub Cruncher. Czy to Ci coś mówi?”. Ann podniosła dłoń do ust w reakcji na słowa, które właśnie wypowiedziałem. Frank kontynuował: „Tak, w noc, gdy się poznaliśmy był tam też lokalny chłopak imieniem Cruncher. Był nieźle wstawiony i mocno dawał się Karen we znaki. Przesadzał i postanowiłem z tym skończyć”. Dodałem szybko: „Karen mówi, że tak właśnie zrobiłeś”. „Taaak. Rozbiłem butelkę od piwa na jego głowie, a później zjawiła się policja i go zabrała”. Tłum się zaśmiał. „Karen pokazuje teraz, jak stoi za Tobą, podczas gdy Ty siedzisz na metalowym krzesełku na zapleczu”. „Zgadza się. Często tam przesiadywałem. Jej, to jest niewiarygodne”. „Kiwa palcem i powtarza: Sam wiesz lepiej”. „Rozumiem. Co rano i co wieczór chodziłem tam, by zapalić papierosa”. Publiczność westchnęła, poznawszy ten drobny sekret. „Ona mówi, że jest w stanie usłyszeć każdą Twą myśl i osuszyć wszystkie łzy”. Na te słowa Frank rozpłakał się. „Ona była całym moim życiem. Była dla mnie wszystkim”. „Tak, zupełnie jak Ty dla niej”, odparłem.”Ona stara się pomóc Ci w powrocie do życia, ale nie jest jej łatwo nakłonić Cię do spojrzenia w przyszłość. Utkwiłeś we wspomnieniach i nie chcesz się ruszyć choćby o krok. W Twoim sercu nie ma miejsca dla nikogo ani niczego nowego. Ona chce, byś wiedział, że dałeś jej życie”. „Nieprawda. Ja je zabrałem. Powinienem był tam dla niej być. W domu powinny być lekarstwa w momencie, gdy ich potrzebowała”. W tym momencie Frank zaczął się rozklejać, a Ann próbowała go pocieszyć, obejmując go. „Ona mówi, że nadejdzie dzień, gdy pokochasz kolejną kobietę”.

„Nigdy nie kochałem i nie pokocham nikogo poza Karen. Moje serce zostało złamane. Umarło wraz z Karen”. Zgromadzona publiczność wyraźnie współczuła temu mężczyźnie. Frank wywołał reakcję, którą miałem okazję oglądać już setki razy wcześniej. Gdy opuszczona osoba słyszy, że mogłaby na nowo kochać, pierwszym odruchem jest często zaprzeczenie. „Nie, nigdy nie pokocham kogokolwiek innego”. Moim zadaniem jest jednak przekazywanie wiadomości, a nie zmuszanie kogoś do uwierzenia w nią. „To nie wszystko. Miłość ma nieograniczone zasoby”, odparłem. „Ona mówi, że się obawiasz. Przeżywasz swe życie w strachu”. Frank wpatrywał się we mnie. „Nie chcę skrzywdzić nikogo więcej”. W tym momencie wtrąciła się siostra Karen. „On już nawet nie wychodzi z domu. Od ponad dwóch lat nie wyszedł na zewnątrz. To szaleństwo!”. Wtedy Karen przekazała mi kolejną myśl. „Wiesz, kim jest Marcie?”. Frank spuścił wzrok. „Nie. Nie mam pojęcia, o kim mówisz”. „Czy Karen była dla niej niemiła? Mówi, że zdarzyło się to wiele lat temu. Nie powinna była zachować się tak źle. Chce to jej przekazać. Czuje, że musi to zrobić”. „Nie znam żadnej Marcie”. Siostra Karen szepnęła do Franka. „Czy to przypadkiem nie ktoś z czasów uczelni?”, zapytała. Coś do siebie powiedzieli, po czym ponownie zwrócili się w moim kierunku. „Karen życzy sobie, byś udał się do Moonshine i zatańczył dla niej. Obiecuje Ci, że miło spędzisz czas”. „Już nie wychodzę na miasto”, odparł Frank. „Karen błaga, byś poszedł przez wzgląd na nią. Obiecuje, że to wyjście odmieni Twoje życie. Jest bardzo stanowcza. Mówi, że masz świadomość, że jeśli już czegoś zapragnęła, to to otrzymywała”. „Żebyś wiedział!”, wykrzyknął z uśmiechem. „Niech Ci będzie”, zgodził się. „Zrobię to przez wzgląd na Karen”. Zaraz po tym utraciłem kontakt z duchem.

Kilka miesięcy później mój asystent przyniósł mi pocztę. Pośród listów było coś, co wyglądało na zaproszenie. Otworzyłem je i moim oczom ukazał się list:”Drogi Jamesie, chciałbym Ci podziękować za zwrócenie mi mojego życia. Nigdy nie sądziłbym, że jest to możliwe i nie osiągnąłbym tego, gdyby nie doświadczenie z tamtego pamiętnego wieczoru. Kilka tygodni zabrało mi przemyślenie tego, co wtedy mi powiedziałeś, ale w końcu wybrałem się do Klubu Moonshine. Spotkałem tam Marcie, koleżankę ze studiów. Jak ją zobaczyłem, coś drgnęło w moim sercu. Zupełnie o niej nie pamiętałem, aż do tego momentu. Wiem, że to ta Marcie, o której mówiła Karen. Dołączam zaproszenie na ślub i mam nadzieję, że zgodzisz się zaszczycić nas swoją obecnością. Najlepsze życzenia, Frank”. Spojrzałem na zaproszenie wycięte w kształcie serca. Gdy je otworzyłem, przeczytałem: „Moje serce znów jest całe dołącz do Marcie i Franka podczas celebrowania niewyczerpanych zasobów miłości”.

Strach doświadcza ludzi na różne sposoby. Może nas unieruchomić, tak jak zrobił z Frankiem. Spycha nas do miejsca, w którym życie wydaje się niezwykle trudnym wyzwaniem. Wszystko, co robimy jest przesłonięte przez ograniczenia i zniechęcenie powodowane strachem. Za ścianą tego uczucia nie jesteśmy w stanie odnaleźć tego, czego powinniśmy tak naprawdę szukać. Tak jak w przypadku Franka, który nie był wstanie wykonać choćby jednego kroku do przodu dopóty, dopóki Karen nie otoczyła go miłością. Z miłością jego żony, w duchu, był zdolny do odnalezienia większej ilości miłości i szczęścia na Ziemi.

Fragment pochodzi z książki „Niedokończone sprawy. Czego śmierć może nas nauczyć o życiu” Jamesa Van Praagha
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii

https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/mi...rc/qxljv8d
Pozostaly 1 (o zwiazkach)

Podobna inteligencja emocjonalna ważnym elementem wyboru partnera

Pomaga rozwiązywać konflikty czy umiejętnie wspierać innych w trudnych chwilach. Podobna inteligencja emocjonalna to jeden z najistotniejszych czynników, którym kierujemy się przy wyborze życiowego partnera – wynika z badania naukowców UJ i UW.

– „Wiele prowadzonych dotąd badań pokazywało, że ludzie w związkach są do siebie podobni pod wieloma względami. Takie podobieństwo wiąże się z większą trwałością bliskiej relacji i zadowoleniem z niej” – tłumaczy dr Magdalena Śmieja z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, która badania przeprowadziła wraz z dr hab. Maciejem Stolarskim z Uniwersytetu Warszawskiego.

Dobór, polegający na wybieraniu partnerów o podobnych cechach, nazywany jest kojarzeniem selektywnym. W języku nauki termin ten oznacza, że ludzie i inne zwierzęta dobierają sobie partnera o podobnym fenotypie, czyli o podobnym zestawie najróżniejszych cech.

Jak informuje Instytut Psychologii UJ, do tej pory dobór partnera pod kątem takich samych cech analizowano uwzględniając rozmaite cechy osobowości, inteligencję ogólną czy czynniki społeczne. Z tego typu badań wynika np., że do najsilniejszych cech decydujących o kojarzeniu selektywnym należą wiek i światopogląd, a nieco mniej istotne są np. inteligencja czy wykształcenie. Jednak – jak wyjaśnia dr Śmieja – niewiele badań dotyczyło tak istotnego czynnika w doborze partnera, jak inteligencja emocjonalna.

Inteligencja emocjonalna wydaje się być jedną z bardziej pożądanych cech u partnera życiowego. To przecież nic innego, jak umiejętność dostrzegania, rozumienia i radzenia sobie z emocjami. To z kolei może stanowić fundament dla utrzymywania bliskiej relacji z drugim człowiekiem. Np. osoby o wysokiej inteligencji emocjonalnej częściej szukają konstruktywnych sposobów na rozwiązanie problemów, również tych codziennych. Potrafią też zapobiec pogłębianiu się np. smutku czy braku satysfakcji partnera ze związku.

Naukowcy m.in. z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego sprawdzili, czy dla kojarzenia selektywnego ma znaczenie również właśnie inteligencja emocjonalna i jak duży jest jej wpływ. Badanie przeprowadzone na ponad 380 heteroseksualnych parach w wieku od 17 do 78 lat pokazało, że inteligencja emocjonalna jest znaczącym czynnikiem wpływającym na proces doboru płciowego.

– „Zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn, najsilniejszym predyktorem poziomu inteligencji emocjonalnej partnera była własna zdolność percepcji emocji. Oznacza to, że osoby, które trafnie rozpoznają i interpretują emocje, częściej dobierają sobie partnerów o podobnym poziomie inteligencji emocjonalnej” – wyjaśnia dr Śmieja.

Duże zróżnicowanie stażu w związku par biorących udział w badaniu pozwoliło naukowcom odpowiedzieć na pytanie, czy badani wybrali sobie partnera podobnego do siebie, czy może upodobnili się do siebie z czasem. Ponieważ korelacja między poziomami IE partnerów nie zmieniała się wraz ze stażem związku, uznano, że w tym przypadku mamy do czynienia raczej z doborem podobnego partnera niż upodabnianiem się do niego.

http://www.psychologia.net.pl/serwis.php...0&rok=2018
Psychologiczny 2

Znajdź swoją pustelnię i odwiedzaj ją codziennie. Sprawy odległe mniej bolą.

Słowo pustelnia może kojarzyć się ze słowem samotność. Ta z kolei - ze smutkiem, spadkiem energii, depresją. Po cóż więc komu pustelnia?

Jest też inne rozumienie tego słowa. Pustelnia może być miejscem i doświadczeniem życiodajnym. Na samotność człowiek się skazuje (lub bywa skazany), pustelnię się wybiera. Może ona przynieść ożywczy kontakt z samym sobą i źródłami mocy osobistej. Jest więc czymś cennym, z czego jednak rzadko korzystamy. A może warto częściej?

Wiemy, jak bardzo potrzebni są nam inni ludzie, wiemy jednak też, jak potrzebne jest pozostawienie od czasu do czasu ich, by pełniej spotkać się z sobą samym i inaczej spojrzeć na rzeczywistość. Potrzeba ta pojawia się szczególnie w chwilach, gdy doświadczamy bólu, frustracji, obcujemy intensywnie z cudzym cierpieniem, brakiem nadziei i rozpaczą.

Czy zwróciliście kiedyś uwagę na fakt, że ludzie w miastach zamykają się w ubikacjach i łazienkach na tak długo, aż ktoś inny nie dobija się do drzwi? Wszak do pokoju można wejść i nie wypada zamykać się w nim przed rodziną na klucz, prawda? W łazience to uchodzi.

Podobno w Japonii, w każdym, najbiedniejszym nawet domu jest miejsce, w którym można zaznać samotności lub oddać się medytacji. Nawet jeśli jest to tylko wnęka zasłonięta kotarą, można znaleźć w niej schronienie przed obecnością domowników. Zasłonięta kotara sprawia, że nikt nie zakłóci spokoju osoby, która zaciągnęła ją za sobą. Bardzo podoba mi się ten zwyczaj.

Pustelnia jest miejscem, w którym możemy oddychać całym swoim bytem. Wdech, wydech, wdech, wydech.
Wydech oznacza relaks, wyładowanie i nabranie dystansu.
Wdech to kontakt z mocą.

Nagromadzone w kontakcie z pacjentem emocje lokują się w mięśniach i często powodują gonitwę myśli. Dlatego potrzebny jest relaks. Odprężenie ciała i umysłu. Relaks jest też jednym z filarów medytacji.

Wyładowanie oznacza możliwość odreagowania. Zezwolenie na to, by popłynęły łzy smutku i bezradności, na wściekły krzyk nagromadzonej złości czy uderzenie pięścią, a także wszystkie pytania "dlaczego?" i "po co?".

Wyładowanie i relaks wspomagają ten stan umysłu, który nazywamy dystansem. Dystans to "zobaczenie czegoś z większej odległości". Czasem usłyszenie czegoś inaczej, poskładanie elementów układanki w nowy, twórczy sposób. Sprawy odległe mniej bolą, może nawet nie dotykają osobiście. Odległość ustawia ekran pomiędzy nami a sprawami innych ludzi.

Wdech jest zaczerpnięciem sił, które podtrzymują życie, prostuje sylwetkę, powiększa. Wszyscy potrzebujemy kontaktu ze źródłami mocy. Podobnie jak tkanki naszego ciała potrzebują ożywczej energii życia biologicznego, by goić się i przeciwstawiać czynnikom uszkadzającym, tak i nasza psychika potrzebuje sił, by leczyć rany psychiczne. Potrzebujemy dostępu do źródeł mocy.

Źródłami mocy osobistej są nasze wiary, wartości, to, co nazywamy nadzieją oraz pogodą ducha, a także przekonania i poglądy, które pomimo wszystko pozwalają zachować optymizm. Źródłem mocy jest też kontakt z Bogiem (jakkolwiek Go pojmujemy) oraz możliwość zaufania przyjaznym siłom bytującym w wielkim wszechświecie. Ufność ta pozwala ludziom oddać część odpowiedzialności za wynik zdarzeń, choćby najbardziej dramatycznych temu, co od człowieka większe. Spotkania ze źródłami naszej mocy odbywają się w pustelni.

Pustelnię można znaleźć w bezimiennym tłumie wielkiego miasta, na spacerze w lesie i podczas puszczaniu kaczek po wodzie. W kościele katedralnym i patrzeniu przez okno. U siebie w pokoju, w wybranym miejscu, które służy do tego najlepiej. Wcześnie rano w kuchni, gdy domownicy jeszcze śpią. W pracy - zdaje mi się - najtrudniej.

Zapewne w wielu jeszcze miejscach, o których nie wiem, a które znacie Wy wszyscy, którzy odwiedzacie swoje pustelnie.

http://psychologia.edu.pl/czytelnia/137-...ander.html
Filozoficzny 2

Gdzie kończy się umysł, a zaczyna reszta świata? W poszukiwaniu umysłu rozszerzonego

Smartfon, laptop, notatnik lub zwykła kartka. Czy te (i inne) z pozoru zwyczajne i tak dobrze nam znane przedmioty codziennego użytku mogą stanowić naturalne rozszerzenie naszych procesów poznawczych? Na czym właściwie miałoby polegać takie rozszerzenie? Jak zmienia się pod wpływem takiego ujęcia nasze rozumienie tego, czym jest umysł?

Andy Clark i David Chalmers przedstawiają w artykule The Extended Mind (1998) niezwykle śmiałą wizję „uwolnienia” umysłu z zamkniętej przestrzeni naszej głowy (obecną już w notatkach Ludwiga Wittgensteina wydanych pt. Zettel w 1967 roku), a nawet ciała. Narzędzia takie jak laptop, smartfon, tablet czy nawet zwykły notatnik stają się w sposób dosłowny częścią naszych procesów poznawczych – i tym samym naszego umysłu. Jak twierdzą autorzy, rozszerzają go.

Ta przełomowa w swym charakterze praca rozpaliła żarliwą, trwającą do dziś debatę na temat natury tego, czym jest umysł i poznanie, i jak należy je badać.

Podejmiemy tutaj próbę odpowiedzi na pytanie, czym tak właściwie jest tzw. rozszerzony umysł. Przyjrzymy się w tym celu kluczowemu argumentowi, który przedstawiony został w artykule z 1998 roku. Przytoczymy także podstawowe problemy, z którymi musiało jak dotąd zmierzyć się omawiane przez nas stanowisko.

Otto i Inga

Jednym z najsłynniejszych twierdzeń Clarka i Chalmersa jest to, że „procesy poznawcze nie są (wszystkie) w głowie”. Umysł przekracza granice naszej czaszki i naszego ciała. Co więcej, autorzy ci uważają, że:

[…] czaszka i skóra nie są żadną świętością. Informacje są traktowane jako przekonania na mocy odgrywanych przez nie ról. Nie ma powodu, żeby taką istotną rolę mogły odgrywać tylko czynniki zlokalizowane wewnątrz ciała.

Najbardziej znany argument za przyjęciem tezy o rozszerzonym umyśle zilustrowany jest za pomocą przypadku dwóch osób, Otta i Ingi. Zarówno Otto, jak i Inga mają zamiar odwiedzić Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku. Inga przypomina sobie, że muzeum zlokalizowane jest na Pięćdziesiątej Trzeciej ulicy. Udaje się więc tam i je zwiedza. Jest przekonana, że muzeum jest na Pięćdziesiątej Trzeciej ulicy, ma co do tego pewność. Co więcej, była o tym przekonana, zanim sobie o tym przypomniała; przekonanie to było w jej pamięci. Otto natomiast cierpi na chorobę Alzheimera i zawsze ma przy sobie notatnik. Zapisuje w nim wszystkie istotne dla siebie informacje. Innymi słowy, notatnik jest dla Otta tym, czym pamięć biologiczna dla zdrowej osoby. Gdy Otto chce udać się do Muzeum Sztuki Nowoczesnej, sięga po swój notatnik i dowiaduje się dzięki niemu, że muzeum zlokalizowane jest na Pięćdziesiątej Trzeciej ulicy. Tak jak Inga żywi on przekonanie, że muzeum znajduje się właśnie na Pięćdziesiątej Trzeciej ulicy i miał to przekonanie, nawet zanim odczytał informację o lokalizacji muzeum z notatnika. Przypadek Otta jest analogiczny do przypadku Ingi. Informacje w notatniku funkcjonują w ten sam sposób, co informacje zawarte w pamięci, w tzw. przekonaniach nieaktualnych. Jedyna różnica jest taka, że znajdują się one poza granicami naszej czaszki i skóry. Nie stanowią one zatem granicy, poza którą nasze przekonania nie mogą istnieć. Wszelkie informacje są przekonaniami ze względu na funkcje, które pełnią. To, gdzie realizowane są te funkcje, nie ma żadnego znaczenia.

Reasumując:
1. To, czy jakąś informację możemy uznać za przekonanie, zależy od funkcji, jaką pełni.
2. Jeśli informacja w notatniku Otta funkcjonuje jako stan mózgu (tj. odgrywa tę samą rolę, co przekonanie zlokalizowane w pamięci biologicznej zdrowego człowieka), to tworzy ona przekonanie.
3. Przekonania Otta są więc stanem jego umysłu.
4. Notatnik należy do najbliższego otoczenia Otta, a więc do świata zewnętrznego względem jego czaszki i skóry.
5. Wniosek: Umysł rozszerza się na świat zewnętrzny.

Umysł rozszerzony będziemy więc rozumieć jako ścisłe sprzężenie ze sobą naszych naturalnych (biologicznych) zdolności poznawczych z niektórymi elementami świata zewnętrznego. Innymi słowy, jako dynamiczny i złożony system poznawczy.

Co ciekawe, częścią tak skonstruowanego systemu mogą stać się nie tylko przedmioty, ale i inni ludzie. Na przykład wtedy, kiedy próbujemy grupowo rozwiązać jakiś problem. Takie postawienie sprawy rodzi oczywiście konkretne trudności.

Podstawowe problemy

Nie mamy tu sposobności, aby omówić całe spektrum zarzutów i problemów, które zostały postawione wobec omawianego stanowiska. Skupimy się tutaj na dwóch podstawowych problemach.

1. Problem nieokreśloności granic systemu poznawczego – wielu badaczy zwraca uwagę na to, że trudno jest określić granice rozszerzonego systemu poznawczego. W szczególności, jeśli rozważymy tutaj wspomnianą powyżej możliwość, kiedy to inni ludzie stają się częścią naszego systemu poznawczego. Gdzie kończy się jeden podmiot poznający, a zaczyna drugi? Jak rozróżnić w takim wypadku jeden system poznawczy od drugiego? Czy mamy tu do czynienia z jednym, grupowym systemem?
2. Nieustalone składniki systemu – system poznawczy w rozumieniu Clarka i Chalmersa nie ma ustalonych składników. Innymi słowy, bardzo trudno jest określić zbiór wszystkich istotnych dla funkcjonowania systemu poznawczego elementów (oraz relacji, jakie między nimi zachodzą). Problem ma swoje źródło w założeniu, że choć rozszerzony system poznawczy ma strukturę dynamiczną i otwartą, to nie znaczy to, że obejmuje dowolne elementy. Jak wybrać te, dzięki którym system poznawczy będzie mógł sprawnie wykonywać swoje zadanie?

Zarówno jeden, jak i drugi zarzut wynikają z obawy niektórych filozofów (np. R. Menary’ego i M. Wilsona), że tak otwarty, dynamiczny, ale i złożony system poznawczy może być niestabilny, tj. zbyt łatwo może dojść do rozprzężenia jego elementów. Dlaczego? Wskazywany jest tu m.in. brak wyróżnienia przez Clarka i Chalmersa naszego biologicznego układu poznawczego – a więc mózgu – jako centralnej jednostki zarządzającej całym rozszerzonym system poznawczym. Bez takiego wyróżnienia, twierdzą niektórzy, zacierają się granice między elementami systemu i nie sposób ich odróżnić od elementów nienależących do systemu. Nie wystarczy tutaj, jak pisze Menary w książce Cognitive Integration. Mind and Cognition Unbounded, samo przyczynowe oddziaływanie elementów na siebie, musi być jeszcze coś, co je integruje.

Czy na pewno jednak Clark i Chalmers deprecjonują w tak radykalny sposób nasze biologiczne zdolności poznawcze, zrównując je z funkcjami niektórych elementów świata zewnętrznego?

Umysł nie może zostać ograniczony do mózgu – to dla Clarka i Chalmersa jest jasne. Jednak to właśnie nasz mózg posiada zdolność do odnajdywania odpowiednich elementów środowiska i wykorzystywania ich przy sprawnej realizacji zadań poznawczych. To mózg decyduje o ich istotności. Takie, a nie inne zdolności mózgu mogą mieć swe źródło w takiej, a nie innej jego ewolucji.

Na pytanie jednego ze studentów o to, gdzie leży granica pomiędzy jednym podmiotem poznającym a drugim w przypadku, kiedy to inni ludzie stają się częścią naszego systemu poznawczego (i odwrotnie), Andy Clark odpowiedział: There’s always the CPU – zawsze mamy do dyspozycji procesor, centralną jednostkę sterującą całym układem, czyli mózg. To on określi poszukiwaną przez nas granicę.

Krótkie podsumowanie

Gdzie kończy się umysł, a zaczyna reszta świata? Pytanie nieprzypadkowe, bo to właśnie nim Andy Clark i David Chalmers rozpoczynają w artykule z 1998 roku swoje rozważania na temat rozszerzonego umysłu.

Umysł jest sprzęgnięty z elementami świata zewnętrznego w dynamiczny, ewoluujący i otwarty system poznawczy. Świat stanowi dla niego naturalne rozszerzenie. Przedmioty codziennego użytku, dostępne nam na co dzień laptopy, smartfony, tablety itp., przez swoje funkcje potrafią przejąć, odciążyć nasze naturalne funkcje poznawcze w celu sprawnej realizacji stojących przed nami zróżnicowanych zadań poznawczych.

Umysł korzysta z elementów świata zewnętrznego i sam stanowi jego integralną część. W szczególności kiedy staje się on częścią systemu poznawczego innego podmiotu poznawczego, drugiego człowieka, z którym staramy się np. rozwiązać jakiś problem.

Granica pomiędzy umysłem a światem nie jest więc ściśle określona. Co nie oznacza, że nie istnieje. Ten dynamiczny system poznawczy ma wszak w swym centrum mózg, umiejętnie zarządzający elementami świata zewnętrznego, dobierający je pod względem funkcji w taki sposób, by zadanie, które przed nami stoi, zostało zrealizowane jak najbardziej sprawnie.

Dyskusja nad zasadnością teorii rozszerzonego umysłu wciąż trwa. Zadaniem niniejszego tekstu nie było przechylenie szali z jednej strony na drugą. Niezaprzeczalnym faktem jest, że przedstawione tu stanowisko wywołało niemałe poruszenie w świecie zarówno nauki, jak i filozofii. Teoria Clarka i Chalmersa postawiła do góry nogami całą naszą teorię na temat natury umysłu i poznania. Historia nie tylko nauki, ale też świata uczy nas, że rewolucje nieustannie i nieodwracalnie zmieniają znany nam obraz świata. Niezwykle śmiała wizja umysłu, z którą mamy tu do czynienia, jest właśnie taką rewolucją. Jej koła wciąż się toczą, a jej wynik zna tylko czas.

https://filozofuj.eu/adam-tuszynski-gdzi...zerzonego/
Paranormalny 2

Duchy zwierząt

Często ludzie zadają mi pytanie "Czy zwierzęta wracają czasami jako duchy, tak jak robią to niektórzy ludzie?" Mam dowody, aby odpowiedzieć: tak! Wielu ludzi miało doświadczenia z powracającymi zwierzętami, na przykład tak prostymi jak piłka tocząca się samoczynnie po podłodze, uczucie czegoś ocierającego się o nogę w chwili gdy przy nodze nic nie ma, a także czasami wizualne pojawienie się ukochanego zwierzaka.

Wydaje się, że najwięcej jest doniesień o spotkaniach kolejno z duchami psów, kotów i koni. Jedna kwestia wydaje się jednak być zastanawiająca. Czy WSZYSTKIE zwierzęta mogą się ukazywać lub powracać jako duchy? Czy może istnieją ograniczenia określające, które ze zwierząt mogą powracać? Dlaczego nie ma więcej doniesień i relacji o obserwacjach duchów zwierząt?

O ile wiem, nie istnieją żadne opisy spotkań z duchami komarów, much i innych owadów, czy więc tylko inteligentne zwierzęta posiadają dusze? Te i inne pytania wciąż pozostają bez odpowiedzi. Człowiek jest jedynym gatunkiem, który pewnego dnia uświadamia sobie, że wkrótce dokona żywota i opuści ten świat. Wszystkie inne gatunki zwierząt po prostu istnieją od dnia do dnia i umierają, nie mogąc poinformować nas o swojej śmierci.

Badam wiele sprawozdań dotyczących duchów zwierząt i chciałbym tutaj przedstawić pewne interesujące scenariusze takich przypadków. Pamiętaj, że tak jak w przypadku ludzi, nie wszystkie zwierzęta będą widywane jako duchy tylko z powodu sposobu, w jaki umarło dane zwierzę. Scenariusz w przypadku "ludzkich" duchów wynika zwykle z gwałtownej lub tragicznej śmierci i "nie uświadomieniem sobie", że się umarło. Wielka miłość do zwierzęcia lub nieustępujący smutek po stracie ukochanego pupilka może mieć jednak podobny skutek, jak nagła, gwałtowna lub tragiczna śmierć; to znaczy, że Twoje zwierzę może przez jakiś czas powracać.

W podmiejskich dzielnicach Chicago (USA) przy granicy dzielącej zabudowania od terenów leśnych rezerwatu Cook County Forest znajduje się dość niebezpieczne skrzyżowanie. W pobliżu znajdują się stajnie dla koni, a przez bujną zieleń wiedzie trasa przeznaczona do jazdy konno. Jedna z tras krzyżuje się z niebezpiecznym skrzyżowaniem i ciągnie się dalej po drugiej stronie jezdni.

Nie było tam żadnego urządzenia kontrolującego ruch, które pozwoliłoby koniom bezpiecznie przechodzić przez drogę, przez co kilku ludzi odniosło obrażenia, a kilku zginęło w wypadkach, w których śmierć ponosiły czasem także konie. Są dwa powody, które czynią to skrzyżowanie niebezpiecznym. Po pierwsze, istnieje tutaj ograniczenie prędkości do 45 mil na godzinę, jednak wielu kierowców jeździ z prędkością 50 mil lub nawet szybciej, chąc jak najszybciej wydostać się z lasu i dotrzeć do miasta, po drugie zaś, wysoka roślinność uniemożliwia kierowcom dostrzeżenie w porę pieszych chcących przejść przez jezdnię. Przy tej szybkości, gdy kierowca spostrzeże osobę na drodze, bywa już za późno.

Często, szczególnie w nocy lub nad ranem, kierowcy skarżyli się, że widzą coś, co wydaje się być koniem z siedzącym na nim dżokejem, usiłującym przejść na drugą stronę jezdni. Kiedy jednak kierowcy zwalniali, aby przyjrzeć się okolicy, nie znajdywali w tym miejscu niczego. Te postaci nie znikają po jednej lub drugiej stronie ulicy, ale często dopiero na samym środku drogi!

Postaci są najczęściej opisywane jako szare sylwetki nie posiadające jakichś rozpoznawalnych cech, często są jednak widoczne już z daleka.

Na cmentarzu Hollywood Cementery w Richmond (stan Virginia, USA) stoi duży nagrobek pisarki Ellen Glasgow, która była dobrze znana w Richmond i mieszkała tam przez większą część życia. Gdy umierała, poprosiła, aby jej dwa ulubione psy, które umarły wcześniej, zostały ekshumowane z jej przydomowego podwórka i pochowane wraz z nią w Hollywood. Istnieje wiele relacji od ludzi, którzy słyszeli te psy, będąc w pobliżu późno w nocy.

Na Zwierzęcym Cmentarzu w Hinsdale w południowo-zachodnim przedmieściu Chicago żyje inna tajemnica. Przechodnie często widują czarne postaci psów i innych zwierząt przelatujących przed światłami samochodów, co skłania niektórych kierowców do wciśnięcia hamulca, po chwili jednak okazuje się, że nic tam nie ma.

Dale Kaczmarek, ghostresearch.org
Tłumaczenie: Ivellios
paranormalium.pl
Pozostaly 2 (o kolorach w mieszkaniu)

Jakie kolory zastosować w mieszkaniu

Biały – czystość, niewinność i duchowość. We wnętrzu tworzy iluzję przestronności. Jest czysty, świeży, prosty. Większość ludzi czuje się najlepiej w domu, w którym bazą są białe ściany. Biały sufit wizualnie podwyższa pomieszczenie.

Ta barwa we wnętrzu przynosi spokój i odprężenie, łagodzi emocje. W rozbielonym mieszkaniu łatwo zebrać myśli i dać odpocząć oczom – dopiero otoczeni bielą przekonamy, iloma kolorami jesteśmy codziennie bombardowani przez otoczenie. Białe wnętrza nie są jednorodne, ponieważ są różne odcienie bieli. I nawet biały kontakt na białej ścianie będzie się odróżniał.

Biały doskonale odbija światło, powiększając tym samym przestrzeń. Jest też neutralnym tłem dla innych kolorów. Wycisza, koi zmysły, nie zgasi więc zapału osób dynamicznych i zdecydowanych. Może jednak w nadmiarze działać zbyt tłumiąco na osoby samotne i pozbawione energii.

Czarny – magia i tajemnica ale również żałoba. Absorbuje światło, nie odbijając żadnych promieni. W przyrodzie czysta czerń nie istnieje, dlatego jest neutralną „niewidoczną" bazą dla wszelkich barw. Bardzo zmniejsza pomieszczenie, „przybliża się" do patrzącego. Nadmiar czerni stwarza ponury nastrój, czerń jako dodatek dodaje wyrazu i elegancji. Kropla czerni wygasza nieco żywe kolory, jak czerwień czy niebieski i sprawia, że nie są już one tak kontrastowe we wnętrzu.

Czerń jest dobra wszędzie, gdzie chcemy przełamać monochromatyczny wystrój. W niewielkiej ilości podkreśli urodę każdego wnętrza. Jest niewskazana dla osób przygnębionych, załamanych, niepewnych siebie. Dobrze będą się czuły z czernią osoby zdecydowane. Czerń sprzyja alienacji.

Szary – najbardziej neutralny, doskonały jako tło do innych kolorów. Nie pobudza ani nie uspokaja, nie jest ani zimny ani ciepły. W nadmiarze, szczególnie ciemne odcienie szarości, mogą działać przygnębiająco.

Niebieski – wiatr, niebo, morze. Schładza wnętrze. Jasnoniebieskie kolory mają właściwość oddalania się od patrzącej osoby, dlatego optycznie powiększają pomieszczenie. Dodają lekkości, powietrza, relaksu. Są rześkie, nawet lodowate. Niebieskie wnętrza sprzyjają odpoczynkowi, koją nerwy. Dlatego są szczególnie polecane do sypialni ale również salonu, który ma służyć głównie do odpoczynku. Z tego powodu niebieski raczej nie będzie się nadawał do głównego pokoju w bardzo rodzinnym i gwarnym domu.

Spokojne, niebieskie wnętrze, sprzyja samodzielności i ułatwia podejmowanie decyzji – jego łagodne odcienie są szczególnie przyjazne dla pokoi dziecięcych. Trzeba pamiętać, że niebieski na dużych płaszczyznach może przygnębiać, dlatego warto go przełamać, „ożywić" innym kolorem.
Niebieski łagodzi objawy stresu ale w nadmiarze jest niewskazany dla osób przygnębionych i zdenerwowanych, szczególnie gdy barwa ta jest mocno nasycona, zbliżona do granatu.

Zielony – harmonia, spokój. Jako barwa kojarząca się z naturą daje też relaksujący klimat. Budzi zaufanie. Wywołuje wrażenie bezpieczeństwa. Daje też wrażenie świeżości, szczególnie jego jasny odcień w kolorze mięty lub w połączeniu z bielą. Dlatego ta barwa jest często spotykana w szpitalach, gdzie ważne jest obniżenie stresu. Z tego powodu zielony będzie doskonały także do pokoju dzieci nadpobudliwych. W mieszkaniu najlepiej stosować ciepłe odcienie: limonki, groszku czy wiosennej trawy, by zielony w pokoju nie dał przygnębiającego efektu.

Kolor zielony pasuje do pomieszczeń, które mają służyć odpoczynkowi. Nadmiernie aktywne, roztrzepane osoby, mające problem z podejmowaniem decyzji, w zielonym otoczeniu wyciszą się i zbiorą myśli. Zieleń działa bowiem jak spacer po parku. Nadmiar spokoju zielonego koloru może jednak sprzyjać nudzie, powolności i bierności. Zieleń także optycznie powiększa pomieszczenie.

Czerwony – ogień, miłość. To barwa bardzo dominująca, mocno pobudza, nadaje wyrazisty charakter pomieszczeniom. Kolor bardzo widoczny, żywy. Bardzo przyciąga uwagę i wywołuje duży efekt. Dlatego czerwony to kolor „stop" w ruchu drogowym, ponieważ najszybciej działa na zmysły.

To barwa pobudzająca apetyt, dlatego jest chętnie stosowana w jadalniach oraz kuchniach. To także dobry kolor do pomieszczeń, w których wykonuje się czynności wymagające aktywności np. pokój zabaw lub czuwania. Nie będzie męczył także w tych pomieszczeniach, których używamy rzadziej lub tylko przez nie przechodzimy, np. w przedpokoju.

W niewielkich dawkach czerwony pomaga w depresji i zmęczeniu, ponieważ przyspiesza krążenie krwi i pracę umysłu. W nadmiarze jednak czerwień budzi agresję.

Żółty – jest pogodny, rozwesela wnętrze. W nadmiarze żółty kolor może męczyć. Sprzyja koncentracji. To barwa, która zaraz po kolorze białym, najlepiej odbija światło. Optycznie powiększa więc i rozjaśnia pomieszczenia.

Kolor słońca, budzi radość, dodaje pozytywnej energii i pobudza do działania. Wzmacnia kreatywność i pomaga w podejmowaniu decyzji, dlatego jest szczególnie polecany do pomieszczeń przeznaczonych do nauki. Żółty rozładowuje napięcia, jednak za dużo tego koloru może irytować. Ta pogodna i dynamiczna barwa ze względu na swe właściwości pobudzające do działania, nie nadaje się do sypialni. Żółty będzie za to doskonałym kolorem do chłodnych, niedoświetlonych wnętrz, pozbawionych dostępu do słońca.

Fioletowy – mistycyzm, zagadka. Bardzo łagodny kolor. Jego głębokie odcienie dodają pomieszczeniom elegancji.

Fiolet rozwija intuicję i kreatywność. Polubią go osoby lubiące zgodę, ciszę i spokój. Działa korzystnie na układ nerwowy, jednak ludzi o niskim poczuciu własnej wartości fiolet może przygnębić.

Fiolet w mieszkaniu najlepiej sprawdzi się na dodatkach: zasłonach, doniczkach czy ramkach obrazów. Można nim także ozdobić pojedynczą ścianę. W zależności od stopnia nasycenia, nadaje się albo do pomieszczeń często używanych, jak salon czy kuchnia albo – w przypadku mocnych fioletów – do wnętrz, w których spędzamy najmniej czasu: korytarza czy sypialni, którą oglądamy praktycznie tylko przez część wieczoru.

Brązowy – drzewo, siła, harmonia. Kolor bezpieczny i ciepły. Kojarzy się ze szczapami drewna płonącymi w kominku, pniami w lesie, ziemią. To barwa najbliższa naturze. Wskazany dla osób potrzebujących życiowej stabilizacji. Sprzyja skrywaniu emocji a w nadmiarze i w zbyt mocnym stężeniu będzie obniżał nastrój.

W mieszkaniu odcienie brązu tworzą atmosferę wygody i przytulności. Stosujemy je, gdy chcemy wywołać ciepły nastrój. Wnętrza w brązach są doskonałym, bo neutralnym, tłem dla innych kolorów. Szczególnie harmonijnie brąz będzie się łączyć z innymi barwami natury, jak zielenie, piaski czy błękity.

Atmosferze relaksu sprzyja różowy, kolor osób pewnych siebie, lubiących ryzyko, ale też spragnionych miłości.

Pomarańczowy to kolor optymizmu, motywacji i kreatywności, ale może też wywoływać samotność i zagubienie.

http://regiodom.pl/portal/wnetrze/projek...mieszkaniu

http://ladnydom.pl/budowa/1,161889,14335...rzach.html
Psychologiczny 3

Prawo przyciągania

Myśli

Myśli są magnetyczne, mają własną częstotliwość. Cokolwiek pomyślisz wysyłasz to we Wszechświat, przyciągasz podobne, które do Ciebie wraca. Emocja to energia wprowadzona w ruch. E – moc – ja. Rozwijając dalej znaczenie słowa emocja otrzymujemy: energia – moc – ja. Teraz ustawiając te trzy elementy we właściwej kolejności otrzymujemy: ja – energia – moc, ostatecznie otrzymujemy: ja – jestem – energią – mocy, ja jestem mocą. Ja jestem mocą tworzenia, ja jestem mocą sprawczą istnienia. Emocje, to energia w ruchu. Jeśli wprawisz w ruch dostateczną ilość energii stworzysz materie.

Myśl jest czystą energią, raz pomyślana pozostaje twórczą, nigdy nie zanika. Myśli lgną do siebie, zbiegają się za sobą. Energie lgną do energii pokrewnej tworzą się skupiska, a z nich materia. Osoby będące jednej myśli przyczyniają się do zaistnienia rzeczywistości. Społeczeństwa żyjące w strachu często powołują to czego lękają się najbardziej. Emocje mają moc przyciągania, zdarza się, że to czego boisz się najbardziej może stać się doświadczeniem. Koncentrując się nad tym czego chcemy, trwając przy tym powołujemy najpotężniejsze siły Wszechświata.

Prawo Przyciągania nie rejestruje słowa NIE ani żadnych negacji. Skupiając się nad tym czego nie chcemy,tak naprawdę tworzymy to,gdyż poświęcamy temu swą energie.Ruchy antywojenne doprowadzają do nasilenia wojen,ruchy antynarkotykowe do zwiększenia ich produkcji,dlatego iż skupiamy się na tym czego nie chcemy.Zamiast poświęcać czas i uwagę na problemach świata lepiej skupić się i obdarować swą energią pokój, obfitość i radość nie ignorując oczywiście problemu.

Podczas snu nie zachodzą procesy myślowe,możesz więc sprawić, by ostatnie były pozytywnymi ziarnami, od nich zależą żniwa. Jeśli narzekasz prawo przyniesie Ci więcej sytuacji do narzekania,podobnie gdy słuchasz jak ktoś tak robi,współczujesz mu skupiając się na tym. Prawo Przyciągania jest wszędzie, przyciągamy ludzi, pracę, okoliczności, zdrowie.

Sposób w jaki myślimy, czujemy się jest tym co przyciąga doświadczenie. Jeśli czegoś nie lubimy przyciągamy tego więcej. Dzieje się tak dlatego gdyż jesteśmy wewnętrznie przekonani, że te narzędzia pozwolą nam być bardziej sobą.

Niepewna osoba przyciąga inna niepewną osobę ukrytą pod inna maską. Najpierw należy zadbać o swe wnętrze, a wtedy przyciągać co dobre. Sposób w jaki się czujemy jest tym co inspiruje nasze działanie. Dlatego ważne jest co myślimy, gdyż to emituje nasze uczucia. Jeśli myślimy częściej o braku dobrej relacji doświadczamy braku. Jeśli chodzi o dobre związki powinniśmy skupiać się na dobrej relacji i na pozytywnych aspektach wtedy będzie ich więcej. Jest to klucz do udanego związku, gdyż myśląc o nim dobrze nadajemy mu mocy. Gdy myślimy o wadach przyciągamy ich więcej, sytuacja zmieni się dopiero jak przestaniemy narzekać i zaczniemy szukać powodów do lepszego samopoczucia. Dobrym kluczem jest skupienie się na własnej jaźni i praca nad sobą. Ważną radą nie jest kontrolować kogoś i zmieniać na siłę, a zająć się własnym wnętrzem.

Jak przestać przyciągać nieszczęśliwych ludzi?

Powodem dlaczego ich przyciągamy jest to, iż skupiamy się na tym. Co prawda wymaga to wysiłku, by zobaczyć ich w innym świetle, ale dzięki temu iż będziemy inaczej oczekiwać ich zachowania zrozumiemy jaki mamy wpływ. Skupiając się na pozytywnych aspektach trenujemy wibracje na ich temat. Wtedy mogą wydarzyć się dwie możliwości zgodne z prawem przyciągania osoba ta zacznie zachowywać się inaczej przy nas albo nie zbliży się do nas.

Proces Twórczy

Jak wygląda proces twórczy przy wykorzystaniu prawa przyciągania. Proces ten składa się z trzech kroków:

Pierwszy krok: Zastanów czego naprawdę chcesz.W chwili gdy ustalamy w swym umyśle jasno czego pragniemy to jest to równoznaczne z prośbą.

Drugi krok: Uwierz.

Aby wprawić w ruch cały ten proces, po zastanowieniu się co byś chciał i jaki byś był gdybyś już to otrzymał przejdź od razu do „bycia takim”. W ten właśnie sposób zamiast iść pod prąd współdziałamy z twórczą potęgą Wszechświata. Technika ta to tzw symulacja rzeczywistości. Jeśli istnieje miejsce gdzie marzenie mogłoby się urzeczywistnić dobrze byłoby tam się znaleźć. Jeśli nie ma takiej możliwości trzeba stworzyć jak najbardziej realistyczne środowisko, by móc odgrywać to co widzisz w swej wyobraźni.

Nie angażuj racjonalnego umysłu, zawierz swemu Wyższemu Ja i zrozum, że okoliczności nie maja znaczenia. Jeśli będziesz się zastanawiał wtedy okazja możne zostać przyciągnięta w obrębie twego systemu przekonań. Im bardziej będzie to prawdziwe dla świadomości ciała tym więcej energii wygenerowanej na przetransformowanie rzeczywistości.

Nie ograniczaj wyobraźni, baw się nią im będziesz bardziej wyrazisty w symulacji marzenia tym więcej energii będzie emanować, dzięki której przyciągnięte zostaną okoliczności, sytuacje, okazje, które mogą wydawać się nienormalne jak dotąd, ale dzięki którym marzenie się spełni w najkrótszym z możliwych sposobów.

Co najważniejsze we wszystkim co robisz miej szczere intencje. Umysłu nie da się zwieść więc jeśli egoistyczny czynnik osobistej korzyści istnieje trzeba go usunąć, gdyż życzenie na pewno się nie zrealizuje. Gdyby byłaby to chęć manipulacji, by pozyskać coś dla siebie przekazujesz sygnał o braku i będziesz nadal doświadczał braku cokolwiek uczynisz, gdyż Wszechświat to kopiarka myśli. Dlatego co dla siebie wybierasz, daj drugiemu. Jeśli postanawiasz być szczęśliwy daj to szczęście drugiemu. Wtedy zostaje uruchomiona najpotężniejsza machina twórcza we Wszechświecie mianowicie twoja jaźń. Działa to na takiej zasadzie iż umysł dochodzi do wniosku, iż żebyś mógł to dać musisz to mieć.

Trzeci krok: Oczekiwanie i Otrzymywanie.

Oczekuj w radości i wdzięczności. Jesteś silną wieżą transmisyjną która wytwarza energie z określoną częstotliwością, określona w każdej chwili tym co myślisz i tym co czujesz. To potężny proces, dzięki któremu przekształcasz swą energie i otrzymujesz w życiu więcej niż pragniesz. Będąc wdzięcznym za to co masz, przyciągasz jeszcze więcej. Emituj pozytywne emocje, gdyż negatywne nie przyniosą tego co pragniesz. Wdzięczność doładowuje proces twórczy. Czasem jest tak iż walczymy by osiągnąć, wtedy blokujemy siebie. Wszechświat reaguje na strach zakodowany w energii walki. Ukryta obawa, że to się nie spełni odzwierciedla się w postaci ograniczeń, opóźnień i realizacji, która może nie usatysfakcjonować. Poddanie się przynosi natychmiastowe efekty.

„Potwierdza to mechanika kwantowa. Potwierdza to kosmologia. To, że Wszechświat wyłania się zasadniczo z myśli i że cała otaczająca nas materia jest po prostu skondensowaną myślą. W ostatecznym rozrachunku to my jesteśmy źródłem Wszechświata i jeśli zrozumiemy tę moc na drodze doświadczenia będziemy mogli urzeczywistnić swoja władzę i zacząć osiągać coraz więcej. Twórz cokolwiek. Poznawaj wszystko z głębi pola świadomości, która jest ostatecznie uniwersalną świadomości.
A więc w zależności od tego, jak wykorzystamy tę moc, pozytywnie czy negatywnie, tworzymy swoje ciało w aspekcie jego zdrowia, a także środowisko w jakim żyjemy. Jesteśmy zatem twórcami, nie tylko swego przeznaczenia, ale i przeznaczenia Wszechświata. Dr. John Hagelin”.

http://www.instytutnoble.pl/prawo-przyciagania
Filozoficzny 3

Sens życia

Rozpocznijmy więc nasze rozważania nad tą treścią słów „sens życia” wychodząc od najprostrzych określeń , czy tez skojarzeń , jakie nasuwaja nam się jako pierwsze zaraz po usłyszeniu lub uświadomieniu sobie tych słów. Są to : celowość istnienia, koncepcja naszej egzystencji, pomysł na życie, plan, który realizujemy dążąc do określonego celu, wspólny mianownik całego życia człowieka.

Obuchowski przytacza słowa Williama James’a, który powiedział: „ Marzę o znalezieniu powodu , dla którego można chcieć żyć o godzinę dłużej” ( Obuchowski, 1989, s.74). Stąd kolejne określenie kojarzące się z sensem życia , czyli powód, przyczyna , dla których czujemy , że chcemy trwać.

Wchodząc głębiej w zagadnienie sensu życia prezentowane przez Obuchowskiego stwierdzamy, że ów sens jest nierozerwalnie połączony z jednostką ludzką i odnalezienie go poza nią jest niemożliwe, a poszukiwanie poza jednostką – bezskuteczne. Na potwierdzenie tej tezy Obuchowski podpiera się słowami Sorena Kierkegaarda, które brzmią następująco: „ Moje własne życie, moje własne działanie powinno zawierać odpowiedź na to, czy i dlaczego warto żyć. Przecież życie poza człowiekiem i jego działaniem nie ma sensu. Więcej, działanie jest z człowiekiem tożsame w tym znaczeniu, że konstytuuje go.” ( Obuchowski, 1989, s. 74 ) . W słowach tych tkwi głęboka myśl filozoficzna, według której chodzi o to, że jednostka ludzka nie mogłaby istnieć bez ustalonego sensu życia, a sam sens nie istniałby bez jednostki. Słowem: sensu życia nie można ustalić nie biorąc pod uwagę człowieka.

Fakt, że sens życia wiąże się nierozłącznie z jednostką ludzką potwierdzają jeszcze inne słowa Obuchowskiego według których ów sens jest pewną prawdą o człowieku, pewną „kategorią poznawczą, konstruktem naszego umysłu, wartością przypisywaną przez nas rzeczywistości, w której żyjemy, wartością, która uzasadnia takie , a nie inne formy naszej egzystencji. Sens życia jest w tym ujęciu wynikiem rozpoznania sytuacji, w jakiej osoba działa, i na tej podstawie stworzenia koncepcji tego, jaki rodzaj życia byłby najbardziej właściwy, godny człowieka, celowy, uzasadniony” ( Obuchowski, 1989, s .75). Prezentowany pogląd jest z gruntu subiektywny , gdyż zakłada, że sens życia rodzi się w umyśle danej jednostki, jest przez nią nadawany i oceniany. Poza tym definicja ta zawiera kolejne określenie , które tłumaczy znaczenie terminu „sens życia”. Chodzi tu o utożsamianie sensu z uzasadnieniem dlaczego dany człowiek żyje tak, a nie inaczej. Kontekst sytuacyjny ma więc znaczenie.

W książce zatytułowanej „ Przez galaktykę potrzeb” Obuchowski określił swój stosunek do zagadnienia sensu życia i wyraził to następującymi słowami: „ Sens życia jest to potrzeba dorosłego człowieka, polegająca na tym, że bez utworzenia własnej, abstrakcyjnej koncepcji życia, w której może on się pozytywnie spełnić do końca istnienia, nie jest możliwy rozwój jego osobowości.” ( Obuchowski, 1995, s. 254) Definicja powyższa wskazuje na to , że niezbędnym i koniecznym warunkiem egzystowania człowieka w świecie, a przede wszystkim niezachwianego rozwoju osobowości jest ustalenie własnego scenariusza postępowania , prowadzącego do satysfakcji i totalnego spełnienia. Brak takiego scenariusza może doprowadzić do różnego rodzaju nerwic egzystencjalnych, do załamania i rozpadu osobowości, co może mieć tragiczne i niebezpieczne następstwa. Jednym słowem , jasno określony sens życia człowieka daje mu poczucie stabilizacji.

Nieco odmienne stanowisko niż omawiany wyżej Obuchowski , jeśli chodzi o rozumienie znaczenia terminu „ sens życia”, prezentuje Tadeusz Czeżowski. Sens życia przekłada on na cele do jakich dąży jednostka. Wszelkie działania podejmowane w kierunku realizacji tych celów tworzą zwartą dorzeczną całości i ta całość właśnie to sens życia. Cele określone są przez różnorakie potrzeby człowieka. „ Cele te nie są między sobą niezależne, lecz układają się tak , iż cele bliższe są środkami do osiągnięcia celów dalszych. Celami, które nie służą jako środki dla osiągnięcia dalszych celów, nazywamy celami dla siebie lub celami ostatecznymi.” ( Czeżowski, 1989, s.171). Ważne jest, jak podkreśla autor aby jedne cele nie zakłócały drugich, aby wszystkie one były harmonijnie zgrane oraz aby wzajemnie się wspierały.

Swój pogląd na życie i jego sens Czeżowski bardzo obrazowo oraz symbolicznie ujmuje w słowach , które zostały wykorzystane niniejszej pracy jako motto następującej treści: „ życie to jakby zadanie , które człowiek otrzymuje do rozwiązania – sens życia zaś to rozwiązanie, które trzeba znaleźć.” ( Czeżowski, 1989, s. 175 ) Życie , które ma prowadzić do rozwiązania tego niezwykle skomplikowanego zadania powinno być wolne od nieprzemyślanych impulsów, kierowanych niskimi popędami, nieokiełznanymi siłą naszej woli. „ Życiem bez sensu jest życie kapryśne, z dnia na dzień, od zachcianki do zachcianki, bez jasno wytyczonego celu.” ( Czeżowski, 1989, s. 176)

Subiektywiści stworzyli rodzinę czterech koncepcji minimalistycznych.( Tatarkiewicz, 1992) Pierwszą z nich jest subiektywizm aksjologiczny stricto sensu, wg którego rzeczy nie posiadają wartości tylko my im je nadajemy. Kolejna- relatywizm aksjologiczny- głosi, że rzeczy posiadają wartość nie same przez się , lecz w stosunku do innych rzeczy, są wartościowe dla czegoś lub kogoś, nie są absolutne. Werbalizm aksjologiczny natomiast zakłada , że wartość jest względna, zmienna w czasie i różnych warunkach historycznych ,np. „ Pieniądze nie mają wartości na bezludnej wyspie, piękne barwy nie mają jej dla niewidomego.” (Tatarkiewicz, 1992, s. 77) . Ostatnia teoria subiektywistów to sceptyzm aksjologiczny, zakładająca, że o wartościach , które są jedynie wyrazem ludzkich odczuć i upodobań nic pewnego powiedzieć nie można.

https://www.nauki-spoleczne.info/sens-zycia
Stron: 1 2 3 4